Krakowska komunikacja miejska się zmienia. Na lepsze! Wzeszłym roku na ulicę wyjechały Krakowiaki, uruchomiono nowe linie, a miasto szczyci się kontrolerami z prawdziwego zdarzenia.
Nawyki ludzi jednak się nie zmieniły – niezmiennie drażnią nas niektórzy pasażerowie.
Powody są różne, od głośnego rozmawiania przez telefon, po czekanie w drzwiach, oczywiście na przystanek, na który tramwaj dojedzie za 30 minut. Wciąż wielu z nas zapomina, że tramwaj to nie duży osobisty samochód. Jak sama nieskomplikowana nazwa wskazuje, jest to pojazd komunikacji publicznej. I tę publiczną przestrzeń powinniśmy szanować. Nie chcę się pastwić jedynie nad Krakowem, to niestety wciąż problem wielu miast.
Idę, już prawie wchodzę do tramwaju, ale wtem zostałem przyblokowany. Pan w średnim wieku o wadze sugerującej siedzący tryb życia postanowił stanąć w drzwiach. Prośba o przesunięcie zostaje zripostowana pogardliwym uśmiechem. Już wiem, że to jeden z tych dni, w których tramwaj będzie jechał wolniej.
Choć krakowskie tramwaje wyjechały na ulice w 1882 roku, to niektórzy wciąż nie zdążyli zaakceptować podstawowych zasad. Swego czasu Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu postanowił walczyć z pasażerami prowadzącymi głośne rozmowy przez telefony komórkowe i uruchomił akcję pt. Weźże gadaj ciszej! Pomimo sporego rozgłosu, wciąż regularnie jesteśmy zmuszenia do słuchania wyznań, które zawstydziłby księdza przy spowiedzi.
W tramwaju jak w sporcie. Gdy jeden człowiek zejdzie, to drugi dopiero wtedy powinien wejść na plac gry. Nie tutaj, niektórzy pragną zająć miejsca VIP klasy szybko, umiejętnie odpierając atak pasażerów chcących wysiąść. Na szczęście krakowscy didżeje na dobre przenieśli się z autobusów i tramwajów do klubów i coraz rzadziej musimy słuchać wątpliwej jakości muzyki puszczonej prosto z telefonu komórkowego.
Naprawdę, jestem w stanie wiele zrozumieć, czasem każdego dopada głód. Można zjeść obwarzanka, kanapkę czy batona, ale wymachiwaniem gorącymi skrzydełkami z pobliskiego KFC wciąż uważam za szczyt perwersji i basta!
A was co najbardziej drażni w poruszaniu się komunikacją miejską?
Jakub Stolarczyk