Niektórzy nie odpuszczą sobie tych wakacji, ale nie ma co liczyć, że w lipcu i sierpniu turystyka odrodzi się na taką skalę jak przed wybuchem epidemii koronawirusa. Na kongresy i duże eventy poczekamy najdłużej, w Krakowie na powrót do niedawnej liczby turystów – nawet trzy lata lub dłużej – mówi w rozmowie KRKnews.pl dr Bartłomiej Walas, dziekan Wydziału Turystyki i Rekreacji Wyższej Szkoły Turystyki i Ekologii.
Turystyka to jedna z najważniejszych dziedzin gospodarki w Krakowie. Co ją czeka? Jakie zmiany czekają całą branżę w związku epidemią koronawirusa? Czy odrodzi się najem krótkoterminowy? Jak my zareagujemy – czy w te wakacje będziemy turystami? Na te i inne pytania w rozmowie z KRKnews.pl odpowiada dr. Bartłomiej Walas, dziekan Wydziału Turystyki i Rekreacji Wyższej Szkoły Turystyki i Ekologii.
– Czy rzeczywiście cała branża turystyczna stoi?
– Gdyby wziąć pod uwagę, że niektóre hotele stały się izolatoriami lub oferują noclegi medykom, to prawie wszystko całkowicie zamarło. Ale działalność turystyczna to nie tylko obiekty noclegowe. Branża noclegowa, biura podróży, gastronomia, atrakcje i linie lotnicze czekają na odmrażanie gospodarki.
– Jak długo można na to czekać?
– To nie jest tak, że wszystkie firmy przetrwają przestój i będą działać po epidemii. A nawet jak wznowią działalność, to będą miały jedynie przychody, nie zyski. Już od niektórych właścicieli lokali gastronomicznych słyszę, że definitywnie kończą działalność i nie zamierzają jej wznawiać. Każdy dzień przestoju się liczy. Z rządowych zapowiedzi wynika, że otwarcie dla turystyki przewidziane jest w połowie maja.
– A my ruszymy wtedy masowo do atrakcyjnych miejsc? Będziemy zamawiać noclegi lub polecimy, gdzie nas oczy poniosą?
– Nie wszyscy, ale niektórzy są tak wygłodniali wyjścia z domu, że chętni do wypoczynku na pewno się znajdą. Pewne kierunki jak Włochy czy Hiszpania są w te wakacje stracone. Będziemy szukać raczej miejsc, gdzie jest mniej osób – małych pensjonatów, osobnych domków i głównie w kraju. Spodziewam się, że za dwa, trzy tygodnie zaczną się kampanie promocyjne w stylu „zostań Polsce, u nas jest bezpiecznie”. Oczywiście nie ma co liczyć, że turystyka w te wakacje odrodzi się na taką skalę jak przed wybuchem epidemii. I to nie tylko z powodu obaw o zakażenie się gdzieś koronawirusem. Po prostu ludzie będą mieć mniej pieniędzy, więc spadnie popyt na wyjazdy, noclegi. Jeśli bezrobocie sięgnie 10 procent, to cofniemy się jakieś 15 lat.
– Prezydent Jacek Majchrowski powiedział, że w przyszłym roku Kraków nie ma co liczyć na tylu turystów co w ostatnich latach…
– Nawet przez trzy lata lub jeszcze dłużej. Stosunkowo najszybciej odrodzi się turystyka weekendowa tzw. city break, ale nie kongresy czy wielkie eventy. Na to trzeba będzie czekać najdłużej. Decydujące znaczenie będzie mieć to, kiedy i w jakim zakresie zostanie wznowiony ruch lotniczy. I jakie będą ceny biletów. Szef Ryanaira wprawdzie zapowiada PR-owo, z czego jest znany, jeszcze niższe ceny, ale bardziej prawdopodobne jest, że o tak tanich liniach jak do tej pory musimy raczej zapomnieć. Może w samolotach przez jakiś czas można będzie sprzedawać tylko co drugie miejsce.
– To chyba nie jedyne zmiany w turystyce…
– Na pewno. Ale niektóre zapowiedzi traktowałbym w kategorii memów.
– Jak choćby ten o trzyczęściowym stroju plażowym, czyli powiększonym o maseczkę na twarz.
– Kto wie – może to zainspiruje jakieś firmy. Chodzi mi na przykład o pomysł, że na włoskich plażach między leżakami staną plastikowe przegrody. Albo o wypowiedź tureckiego ministra od turystyki, który powiedział, że na plażach ludzie będą mieć bransoletki pokazujące, kto jest odporny na koronawirusa, a kto jeszcze go nie przeszedł.
– A te bardziej prawdopodobne zmiany?
– Będą wymuszone przez reżim sanitarny. W restauracjach stoliki nie będą ustawione tak gęsto jak do tej pory. Uważam, że w hotelach pojawi się nowy zawód – taki specjalista od odkażania. Już są informacje, że będą specjalne certyfikaty dla obiektów turystycznych. I to akurat prawda – regulacje w tej sprawie przygotowuje Ministerstwo Rozwoju. Zapewne wielkie zmiany czekają najem krótkoterminowy, tak popularny w Krakowie i innych miejscowościach turystycznych. Na pewno będzie obowiązek rejestracji takiej działalności jako działalności gospodarczej. Pewnie też firmy prowadzące rezerwację internetową będą musiały sprawdzić, czy najem krótkoterminowy został zarejestrowany. Być może niektóre portale rezerwacyjne stracą monopol i nie będą mogły dyktować warunków albo też stanie się odwrotnie – rynek globalny się jeszcze bardziej zmonopolizuje. To wszystko hipotezy.
– Może więc epidemia koronawirusa da impuls do pozytywnych zmian?
– Od zawsze powtarzam, że to, jak wygląda turystyka, zależy od nas wszystkich, od odpowiedzialności wszystkich interesariuszy – mieszkańców, przedsiębiorców. Ale turystyka to biznes, a po epidemii będzie ogromna rywalizacja i walka o klienta. Teraz noc w hotelu w Krakowie oferowana jest w rezerwacjach za 90 złotych. Ta walka o klienta już się zaczęła.
– Co wygra – odpowiedzialność za zrównoważony kształt turystyki w miastach, regionach czy walka o byt własnej firmy? Przy takim dylemacie jestem raczej pesymistą co do możliwości pozytywnych zmian.
– To pan powiedział.
Rozmawiał Grzegorz Skowron
Nie ma zgody na wydłużenie terminu przebudowy szkieletora! Będą kary za opóźnienia?