„Uczelnia nie powinna zrobić takiego numeru, że sprzeda gmach deweloperowi” [wywiad]

– Nie mogę sobie wyobrazić tego, że jeden podmiot publiczny kanibalizuje drugi. Mam nadzieję, że rektor UJ się zreflektuje, bo dla przeciętnego mieszkańca Krakowa obecna sytuacja jest niezrozumiała – nie ma złudzeń Grzegorz Stawowy, szef Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska.

W wywiadzie dla KRKnews.pl radny Stawowy w mocnych słowach mówi o toczącym się sporze między Uniwersytetem Jagiellońskim, a Uniwersytetem Rolniczym. Chodzi o gmach UR przy al. Mickiewicza w Krakowie, który chce przejąć UJ. O sprawie, jako pierwsi, pisaliśmy tutaj: „Wyburzą TEN budynek i postawią bloki?! Wielka wojna o gmach UR”.

Obecnie prawo pozwala na to, aby budynek wyburzyć, a w jego miejscu postawić biurowce lub bloki mieszkalne. – Uczelnie traktuje się jako partnera przewidywalnego, który nie zrobi takiego numeru, że sprzeda swój ważny gmach na rzecz jakiegoś dewelopera – mówi nam miejski radny.

Łukasz Mordarski: Jak to się stało, że tak atrakcyjny inwestycyjnie teren nie jest niczym chroniony? Że można ot tak wyburzyć budynek uniwersytetu, a w jego miejsce postawić bloki mieszkalne lub biurowce?

Grzegorz Stawowy: Proszę zwrócić uwagę, że tam od kilkudziesięciu lat stoi budynek uczelni wyższej. Właśnie uczelnie, których nadzorcą jest Skarb Państwa, traktuje się jak poważnego partnera publicznego, a nie podmiot inwestycyjny. Zakłada się więc, że uczelnia nie będzie burzyła budynku i stawiała tam innego, o innej funkcji, na przykład mieszkalnego.

Prawo to jednak dopuszcza. Obecnie w gmachu przy Mickiewicza uczą się studenci UR. Nie wiadomo, co się stanie, gdy budynek przejmie UJ, który nigdy nie potrzebował go na cele dydaktyczne.

Z racji tego, że zagrożonych zabudową terenów jest w Krakowie bardzo wiele, w pierwszej kolejności interweniuje się tam, gdzie jest realna groźba zabudowy deweloperskiej, przekraczająca parametry przyjęte w studium. Natomiast przy al. Mickiewicza, w okolicach gmachu UR, mamy do czynienia z zabudową związaną stricte ze szkolnictwem wyższym. Do tej pory nie było wiadomością publiczną, że toczy się spór o własność i że jeden potencjalny właściciel może mieć inne plany dotyczące tego miejsca niż uniwersytet. W związku z tym, że przed sądem toczy się spór, który zazwyczaj trwa latami, daje to możliwość prezydentowi miasta zabezpieczenie tego terenu w postaci planu miejscowego.

Grzegorz Stawowy / fot. archiwum RMK

Dlaczego ten plan nie został uchwalony do tej pory?

Ten temat wypłynął niedawno. Ja osobiście nie wiedziałem o takich problemach o charakterze proceduralnym. Oczywiście, uczelnie wyższe sprzedają działki, budynku, czy udziały w kamienicach, ale nie ma transakcji dużych budynków o charakterze edukacyjnym. Stąd też traktuje się uczelnie jako partnera przewidywalnego, który nie zrobi takiego numeru, że sprzeda swój ważny gmach na rzecz jakiegoś dewelopera.

Na początku maja portal KRKnews.pl jako pierwszy upublicznił ten spór, ale władze UJ i UR próbują się dogadać od kilku lat i nic z tego nie wynika. Nie powinno to być niepokojące dla osób, które – tak jak Pan – zajmują się palowaniem przestrzennym w mieście?

To bardzo dobrze, że są media, które opisują takie problemy. W tej chwili 50 procent miasta jest objętych planami zagospodarowania przestrzennego, a kolejne 25 procent jest w opracowaniu. Prawdopodobnie ten wzrost liczby planów jest u nas największy sposób wszystkich dużych miast w Polsce. Natomiast sytuacja, która mogłaby przekształcić tę część miasta, o której rozmawiamy, w kierunku mieszkaniówki czy biurowców, jest bardzo niebezpieczna.

Czytałem zapewnienie prezydenta miasta, że on się nie zgodzi na zabudowę w tamtej okolicy, ale takich sytuacji jest całe mnóstwo. W tej chwili mamy na przykład sprawę w bezpośrednim sąsiedztwie Tauron Areny, gdzie nie miało być osiedli mieszkaniowych, a nagle prezydenta wydał pozwolenie na budowę czterech bloków. Co więcej wydał to pozwolenie w tym samym tygodniu, w którym Rada Miasta uchwalała plan miejscowy, który miał zakazać zabudowy mieszkaniowej. Potraktowałem więc tę obietnicę Jacka Majchrowskiego dotyczącą działki przy Mickiewicza jako taką, która z formalnego punktu widzenia jest nie do pokrycia pod kątem prawnym.

Natomiast istnieje możliwość o wystąpienie przez radę miasta do prezydenta z uchwałą kierunkową o podjęcie prac nad przygotowaniem planu miejscowego i takie zapisy, które wykluczą mieszkaniówkę.

Zobacz także:

Czarny Wtorek: Tragedia „Agresja Drogowa” w jednym akcie

Nie uważa Pan, że gdyby pięć tysięcy studentów UR wyleciało na bruk, byłaby to wielka kompromitacja Krakowa?

Uniwersytet Rolniczy jest uczelnią publiczną. Ja sobie nie mogę wyobrazić tego, że jeden podmiot publiczny kanibalizuje drugi podmiot publiczny. Mam nadzieję, że rektor UJ się zreflektuje, bo dla przeciętnego mieszkańca miasta obecna sytuacja jest niezrozumiała.

To nie jest tak, że UJ che przejąć UR, ale chce przejąć część nieruchomości. A coś z tymi ludźmi trzeba zrobić – ze studentami, z pracownikami, z pracowniami, z ta całą historią, która tam się tworzyła. Jedno jest pewne – uczelnie powinny szukać rozwiązania w drodze pozasądowej.

Tego już próbowano i władze uczelni się nie dogadały. Teraz to się tym bardziej nie uda.

Ale dlaczego? Może powinien się zaangażować prezydent Krakowa? Jacek Majchrowski jest prezydentem miasta, które ma interes w tym, aby uczelnie wyższe potrafiły współpracować, a nie nawzajem się pożerały. Może to prezydent powinien poszukać rozwiązania?

W wywiadzie dla KRKnews.pl, Jacek Majchrowski zaproponował, aby w tamtym miejscu siedzibę miało Narodowe Centrum Nauki.

Ta propozycja jest dla mnie kompletnie niezrozumiała, bo ona nie rozwiązuje problemu z wyrzuceniem z budynku pięciu tysięcy studentów. A jeśli tam przeniesie się NCN to co się stanie ze studentami i całą resztą?

Zasugerował także, aby postawić budynek przed tym już istniejącym, bo jest tam na to miejsce.

Tylko, że to miejsce daje oddech urbanistyczny dla tego obszaru. Wokół mamy bowiem duży budynek AGH, potężną Bibliotekę Jagiellońską i Muzeum Narodowe. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem zabudowy tego skweru przed budynkiem UR. To jest właśnie przykład złego dogęszczania Krakowa.

Czyli jakie rozwiązanie Pan proponuje?

Plan miejscowy, który utwierdzi w tym miejscu funkcje szkolnictwa wyższego.

Jak szybko taki plan może powstać?

To zależy od prezydenta, bo plany, na których zależy urzędnikom, trafiają na radę miasta szybciej. Jeśli plan obejmuje relatywnie nieduży obszar, a urzędnicy są odpowiednio zdeterminowani, to plan może powstać nawet w półtora roku.

Zajmie się Pan tym?

Mogę zadeklarować, że podczas następnej sesji rady miasta wpłynie uchwała kierunkowa, aby prezydent podjął prace nad przygotowaniem planu miejscowego dla tego obszaru.

Rozmawiał Łukasz Mordarski

Zdjęcie tytułowe: Google Maps

Zobacz także:

Czarny Wtorek: Tragedia „Agresja Drogowa” w jednym akcie

 

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Najnowsze

Co w Krakowie