„Umierający etos”. Pożegnanie Rafała Kocota

Urzędnicy to nieroby i darmozjady – istnieje w naszym społeczeństwie taka mało subtelna opinia. W ubiegłą niedzielę zdecydowanie za wcześnie umarł człowiek, który był całkowitym zaprzeczeniem tego sformułowania.

Najprościej mówiąc urzędnicy wcielają w życie światłe plany politycznych decydentów. I chwała tym decydentom, którzy te plany wymyślają sami.

Przed laty Kazimierz Barczyk wymyślił niezrealizowaną niestety do dziś ideę powstania regionalnego Centrum Muzyki. Parę lat później Grzegorz Lipiec wymyślił, że w Małopolsce może funkcjonować wojewódzki budżet obywatelski, co się zresztą udało. Listę pomysłów, często dobrych, na które wpadają politycy można szczęśliwie mnożyć. Wiele jest jednak sytuacji zupełnie odwrotnych, a więc takich, gdzie decydenci podpisują się pod pomysłami podwładnych. Przed laty na przykład w małopolskim samorządzie zrodziła się idea, by honorować najbardziej zasłużone dla rozwoju regionu postacie. Tak powstała Odznaka Honorowa Województwa Małopolskiego „Krzyż Małopolski”, a ówczesny marszałek województwa podziękował równie ówczesnej dyrektor swojej kancelarii za przygotowanie koncepcji odznaczenia. Od początku stworzył ją zupełnie kto inny, ale tym razem nie chodzi o ścisłość, tylko o zwrócenie uwagi na to, że za ogromną liczbą (dobrych i złych) pomysłów decydentów stoją urzędnicy, którzy nie mogliby na nie wpaść gdyby rekrutowali się z grupy wzmiankowanych wyżej nierobów i darmozjadów.

Przez lata za wielką część współpracy zagranicznej Małopolski odpowiadał człowiek wielkiej pasji i poczucia misji do pracy – Rafał Kocot.

To on wspólnie ze współpracownikami wdrożył wielką platformę wymiany doświadczeń samorządowców i przedsiębiorców z partnerskich regionów Małopolski i Turyngii pod nazwą „Seminaria przyszłości”. To on był w gronie inicjatorów powstania pierwszej w polskim samorządzie regionalnym komisji sejmikowej odpowiadającej za pomoc Polonii za granicą. Potem wraz z nią organizował wsparcie dla polskich organizacji na Ukrainie, Białorusi, Łotwie, Rumunii i wielu innych miejscach. Był bardzo zaangażowany w sprawę restauracji polskiego obserwatorium astronomicznego na górze Pop Iwan i wiele innych ważnych i ciekawych przedsięwzięć. Dbałość o polskie dziedzictwo na dawnych Kresach RP była jego wielką troską i wyzwaniem, które mógł w udany sposób realizować, gdy w 2016 r. został konsulem w Konsulacie Generalnym RP we Lwowie. Po wybuchu wojny na Ukrainie rozpoczął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zawsze pełen pomysłów na pomoc ludziom, ale i decydentom, którzy realizując je zyskiwali również szersze uznanie.

Tych pomysłów miał jeszcze bardzo wiele. Był jednym z tej coraz mniejszej liczby urzędników, którzy swoją pracę traktują jak służbę, budując jej etos, biegunowo odległy od wizerunku nakreślonego w pierwszych słowach tego felietonu. Niestety choroba sprawiła, że 15 września Rafał zmarł w pełni sił intelektualnych, mając zaledwie 51 lat.

Papież Jan XXIII zapytany podczas konferencji prasowej o to, czy wie ilu ludzi pracuje w Watykanie odpowiedział, że szacuje, iż około połowy. Taki szacunek można niestety łatwo przenieść na większość branż – tych związanych ze sferą publiczną pewnie bardziej. Jednak gdyby każda organizacja miała w swych szeregach takich pracowników jak Rafał, praca tej połowy byłaby wystarczająca. A co z etosem pracy urzędnika? Cóż, dopóki są tacy, którzy chcą wzorować się na Rafale, jego pomysłach i dokonaniach etos może sobie być nawet umierający, ale nigdy nie umrze.

Dr Jakub Olech

politolog, krakowianin z importu, obserwator (bliższy) i uczestnik (dalszy) życia miasta i regionu

Najnowsze

Co w Krakowie