Wielkimi krokami zbliżają się wybory prezydenta Krakowa. Znamy już część obietnic kandydatów i zaskakująco wiele z nich dotyczy Nowej Huty. Przez lata mieszkańcy dzielnicy XVIII czuli się wykluczeni i pomijani przez władze miasta. Teraz rolę się odwróciły i to właśnie kandydaci na prezydenta sami zabiegają o względy nowohucian. Stawką jest wygrana w wyborach.
Łukasz Gibała specjalnie dla nowohucian stworzył „Plan dla Huty”. Chciałby wypromować tę dzielnicę jako atrakcję turystyczną i stworzyć podziemną trasę turystyczną w nowohuckich schronach. Ponadto planuje rewitalizację Nowej Huty i wsparcie lokalnych inicjatyw. Oczywiście kluczowym punktem programu jest zabronienie betonowania Huty i zadbanie o zieleń w tej części Krakowa.
Jacek Majchrowski jeszcze nie odsłonił swoich wszystkich kart. Prezydent wspomniał o programie „70 ulic dla Nowej Huty” oraz o stworzeniu Plant Nowohuckich. Dodatkowo chciałby przeprowadzić rewitalizację Bulwarów Wiślanych aż do Nowej Huty.
Z kolei w programie Małgorzaty Wassermann możemy na razie znaleźć jedynie punkty dotyczące zdrowia i edukacji. Nie wiadomo również jaka wizja Nowej Huty kryje się w umyśle Konrada Berkowicza.
– Mnie się marzą politycy, którzy zaoferują Nowej Hucie wszystkie rzeczy, które udowodnią, że jest to nowoczesne społeczeństwo i miejsce do życia. Koncerty disco polo to nie jest koniecznie to o czym ludzie marzą. Nowej Hucie powinno się oferować takie rozwiązania, które spowodują przyjazd nowych ludzi. Nie mam na myśli zalewu stonką turystyczną, tylko nowych mieszkańców, którzy by się chętnie tutaj osiedlili. Jednym z największych problemów Nowej Huty jest bardzo starzejące się społeczeństwo – mówi w rozmowie z KRKnews Adam Grzanka, znany aktor kabaretowy, muzyk i konferansjer, a także działacz społeczny.
Dlaczego akurat Nowa Huta?
Do obszaru Huty zalicza się pięć dzielnic: Mistrzejowice, Bieńczyce, Czyżyny, Wzgórza Krzesławickie oraz Nową Hutę. W sumie tereny te zamieszkuje prawie 202 tys. krakowian.
Największą krakowską dzielnicą jest Nowa Huta, która jest domem dla 54 180 osób. Nowohucianie są zatem bardzo liczną grupą odbiorców, jednak najwięcej krakowian mieszka w obszarze Podgórza składającego się z aż sześciu dzielnic. Skąd zatem bierze się zainteresowanie Nową Hutą?
Wraz z wyborami samorządowymi zbiegają się 70. urodziny Nowej Huty, które odbędą się w 2019 roku. Jest to świetna okazja do wysłuchania mieszkańców, składania wyborczych obietnic i przywrócenia świetności zaniedbanej dzielnicy. Zwrócenie uwagi na problemy nowohucian może pomóc zdobyć ich przychylność. Dodatkowo urodziny Nowej Huty mogą być okazją do podniesienia rangi całego nowohuckiego obszaru i zdefiniowania na nowo jego roli dla Krakowa.
– Nowa Huta ma świetną infrastrukturę, więc nie potrzebuje nowych budowli. Na pewno przydałaby się tu filia uczelni wyższej i będę bardzo przychylny każdemu politykowi, który obieca jakiś wydział informatyki lub coś sensownego, a nie resocjalizację. Tylko wydział tego typu jest w Nowej Hucie i to jest poparcie negatywnego stereotypu. Będę popierać polityków, którzy będą wspierać działania artystyczne lub biznesowe. Chciałbym tu zobaczyć swego rodzaju mekkę dla artystów. Wystarczyłoby dać bardzo preferencyjne stawki najmu dla różnych form biznesowo-artystycznych i ta Huta pięknie zaczyna żyć. Jeszcze tylko kosmetyka, czyli poprawienie jezdni i mamy najbardziej elitarną i najwspanialszą dzielnicę – uważa Grzanka.
Wkurzona Nowa Huta
Nowa Huta została stworzona jako odrębne miasto, które z czasem zostało włączone do Krakowa. Odrębność kulturową można zauważyć zwłaszcza wśród starszych nowohucian sądzących, że Kraków to zupełnie inne miasto.
Obecnie istnieją grupy, które uważają, że Nowa Huta ponownie powinna się stać osobnym bytem. Przykładem jest Stowarzyszenie Inicjatywa Magistrat Nowohucki promujące połączenie Czyżyn, Mistrzejowic, Bieńczyc, Wzgórz Krzesławickich i Nowej Huty w jedno prężnie działające miasto.
– Szukając elektoratu najlepiej jest znaleźć ludzi, którzy są w pewnym stopniu wkurzeni tym, co się dzieje. Nowa Huta to około 1/3 mieszkańców Krakowa i wbrew pozorom jest to całkiem spójna społeczność. Gdy popatrzymy na inne dzielnice jak Grzegórzki czy Krowodrza, to są to mniejsze dzielnice, które nie mają tak silnej tożsamości lokalnej. Obecnie zdecydowana większość mieszkańców Nowej Huty to ludność napływowa, ale jest cała rzesza mieszkańców, którzy z powodu swoich historycznych konotacji rodzinnych czuje się bardziej nowohucianinem niż krakowianinem – mówi dla KRKnews Karol Walachowski z Klubu Jagiellońskiego.
Nagłe zainteresowanie nowohuckimi dzielnicami może sprawić, że mieszkańcy tej części miasta poczują się wreszcie docenieni i zauważeni. Przez lata uważali, że ta część Krakowa jest zaniedbana i nigdy nie bierze się pod uwagę większych projektów dla Nowej Huty. Niektórzy uważają nawet, że Huta stanęła w miejscu i się nie rozwija. Zatem stworzenie programu wyborczego dla nowohucian jest próbą zyskania ich zadowolenia i zaproszeniem do owocnej współpracy na rzecz całej Nowej Huty.
– Dlaczego Nowa Huta wydaje się być opóźniona w rozwoju w porównaniu do innych części Krakowa? Kombinat lata świetności ma już dawno za sobą. Nowa Huta zbyt dobrze na transformacji ustrojowej nie wyszła. Firmy zaczęły uciekać stamtąd, a inne dzielnice zaczęły się lepiej rozwijać – stwierdza Walachowski.
Czy Nowa Huta może wygrać wybory?
Z pewnością głos Nowej Huty może być bardzo znaczący, a nawet decydujący w wyborach prezydenckich. Strzałem w dziesiątkę może być wykorzystanie 70. urodzin Nowej Huty. Na pewno zwrócenie uwagi na nowohucian może bardziej pomóc niż zaszkodzić.
– Myślę, że to naturalna sinusoida z niechęci w fascynację. Nowa Huta jeszcze nadal jest postrzegana jako jakieś slumsy, a to jest cudowne miejsce do życia. Czasem to, co oferują politycy to wręcz uwłacza sensownym mieszkańcom Nowej Huty. Nie podoba mi się oferowanie niższych form rozrywki w zamian za to, by się pokazać. Okazuje się, że dla polityków fajnie jest mieć coś w dossier zrobionego dla Huty – opowiada Adam Grzanka.
– W Stanach Zjednoczonych mamy „swing states”, czyli te stany o które politycy się biją, bo to one decydują kto zwycięży. U nas takim „swing state” jest Nowa Huta. Część zachodnia Krakowa zawsze raczej głosowała za Jackiem Majchrowskim i lewicą. Nowa Huta zawsze była dzielnicą, o którą trzeba powalczyć. To właśnie tam jest najwięcej problemów społecznych, ale również silne wspólnoty. Z tych powodów stanowi łakomy kąsek podczas wyborów – podsumowuje Walachowski.
Just.
zdjęcie tytułowe / fot. wikimedia