W ostatnim czasie otrzymuję sporo zapytań płynących od mam: „A maluchy ? Co dla nich jest dobre? Czego mogę bezpiecznie używać?” Młode, lecz coraz bardziej świadome mamy często zwracają uwagę na składniki kosmetyków służących do pielęgnacji dzieci i niemowląt. Jednak czy wszystkie produkty biorą po lupę? Niestety nie.
Pierwszym “kosmetykiem” malucha oprócz produktu stosowanego do kąpieli, są chusteczki nawilżające do pielęgnacji skóry niemowląt. W dzisiejszych czasach używa ich niemalże każda mama. Są stosowane nie tylko do czynności higienicznych dziecka przy zmianie pieluszki, ale także do przemywania rączek czy nawet skóry twarzy naszych pociech. Kobiety mają je zawsze w torebce, są traktowane jako wygodne „narzędzie” do utrzymania czystości dziecka poza domem. Niestety często też zastępujemy nimi mycie rok w domu. Produkt jest również nagminnie stosowany w przedszkolach i żłobkach. W związku z powyższym pozwoliłam sobie na sprawdzenie ich składów, aby przybliżyć jeden z najbardziej popularnych produktów w pielęgnacji dziecka od pierwszych dni jego życia.

Świadomość krakowskich mam
Kolejnym etapem mojej analizy było pytanie skierowane do 200 krakowskich Mam. Pytałam jakimi kryteriami kierują się przy wyborze tak podstawowego produktu dla swojego dziecka i czy czytają skład na opakowaniu. Mamy były zaskoczone. W uwagach do ankiety Panie próbowały tłumaczyć, że wybierając kosmetyk pielęgnacyjny, taki jak płyn do kąpieli czy balsam do smarowania malucha starają się wybierać świadomie. Uzyskane wyniki dowodzą, że 2 na 100 mam zwróciło uwagę na skład produktu. 42 % badanych deklaruje wybór produktu kierując się ceną, 10 % zapachem, 36 % wybiera reklamowane produkty, a pozostałe mamy wybierają produkt na podstawie właściwości „użytkowych” i wydajności opakowania – wysychanie chusteczek, stopień nasączenia. Czy świadczy to o tym, że ich skład jest bez znaczenia? Nic bardziej mylnego, pamiętajmy że produkty te przeznaczone są do pielęgnacji skóry, która jest wyjątkowo wrażliwa i podatna na podrażnienia.
Mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc
Podczas analizy składu chusteczek nawilżanych przeznaczonych dla dzieci natrafiłam na: Paraffinum liquidum czy oleje mineralne – to produkty destylacji ropy naftowej. Substancje, które na powierzchni skóry podejrzewane są o działanie komedogenne, absorbują też na jej powierzchni kurz i bakterie. Hamują wymianę gazową i metaboliczną w skórze. Uniemożliwiają swobodne wypływanie łoju na powierzchnię skóry. To tanie substancje, które zwiększają objętość kosmetyku w opakowaniu oraz są łatwo dostępne dla producentów. Propylene glycol – substancja pochodzenia chemicznego stosowana w kosmetykach jako rozpuszczalnik. W przypadku skóry dziecka niestety nie ma korzystnego działania. Może doprowadzać do wysuszenia naskórka oraz podrażnień. W przypadku dostania się substancji do oka wywołuje pieczenie, łzawienie, świąd jako stan związany z zapaleniem spojówek, a przecież właśnie tymi chusteczkami przecieramy często brudną buzię naszego malucha. SLS czy SLES – czyli typowe detergenty syntetyczne. Substancje te pozostawione na skórze powodują jej przesuszenie, zaburzają wydzielanie łoju i potu. często podrażniają skórę wywołując świąd, i wypryski.
Jak wybrać dobre chusteczki?
W produktach, znajdujemy często PEG i wiele innych substancji ukrytych pod trudnymi dla przeciętnego śmiertelnika łacińskimi nazwami. Wprawdzie ułatwia to rozpoznanie składników na całym świecie, ale analizując skład w sklepie, często nie wiemy co on oznacza. Zwracajmy uwagę na kolejność zawarcia substancji w produkcie. Jeśli szkodliwy składnik znajduje się na końcu listy, prawdopodobieństwo wystąpienia niepożądanych efektów stosowania jest mniejsze, niż w przypadku pozycji początkowych. Moim celem nie jest zniechęcenie potencjalnego kupującego do stosowania chusteczek, gdyż są dla nas wygodne nie tylko w domu. Są również znakomitym rozwiązaniem w podróży czy po zabawie w piaskownicy, zanim dotrzemy w miejsce gdzie można wygodnie umyć ręce i buzie dziecka pod bieżącą wodą. Celem nie jest także, antyreklama czy reklama chusteczek danej firmy. Dlatego stosujmy je, ale czytajmy skład zamieszczony małym drukiem na odwrocie opakowania i poszukujmy dobrych składników, takich jak:. aloes, emolienty i inne składniki pielęgnacyjne, a odkładajmy na półkę te wzbogacone o tanie, często szkodliwe komponenty i alkohol.
dr Izabela Załęska
fot. Pixabay
* Dr n. med. Izabela Załęska – międzynarodowy ekspert w dziedzinie Kosmetologii, specjalista z zakresu Kosmetologii Estetycznej, Medycznej i Leczniczej. Wieloletni praktyk, trener, a także nauczyciel akademicki. Adiunkt i Kierownik Zakładu Kosmetologii na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie oraz Koordynator kierunku Kosmetologia w PPWSZ w Nowym Targu. Członek międzynarodowej organizacji Society of Cosmetic Scientists oraz biegły sądowy w dziedzinie kosmetologii. E-mail: izaleska@icloud.com