– Zlikwidowanie strefy nie jest intencją prezydenta. Stworzona atmosfera na posiedzeniu rady miasta Krakowa, jak i wiele poprawek radnych, którzy chcą pokazać jak są otwarci na postulaty grupy przedsiębiorców pracujących na Kazimierzu pokazują, że jeżeli zostaną one przyjęte, to strefa stanie się strefą fikcyjną – komentuje Andrzej Kulig, zastępca prezydenta Krakowa.
Prezydent Jacek Majchrowski chce wprowadzić poprawki do Strefy Czystego Transportu. Jest za umożliwieniem wjazdu do strefy nowym grupom zawodowym, które zostały pominięte we wcześniejszym projekcie.
– W poprawce prezydenta jest ułatwienie dojazdu z transportem. Rzeczywiście tutaj otworzyliśmy strefę od godz. 6.00 do godz. 11.00 i potem po południu, dwa razy po dwie godziny. Po drugie umożliwiliśmy wykonywanie zawodu fizjoterapeuty, bo była obawa, że ta grupa nie będzie mogła wjechać do strefy, więc wprowadziliśmy tą możliwość. Chcemy umożliwić pewne usługi, które nam umknęły takie jak kurierzy i usługi transportowe w zakresie usług pogrzebowych – mówi Andrzej Kulig.
– Umożliwiliśmy parkowanie w tej strefie mieszkańcom z innych części Kazimierza. Stworzyło to sytuację, gdzie na obszarach sąsiadujących ze strefą doszło do natłoku samochodów i mieszkańcy nie mieli gdzie zaparkować – dodaje zastępca prezydenta.
Kulig zwraca uwagę, że miasto powinno służyć wszystkim mieszkańcom, a nie tylko jednej grupie zawodowej. Według niego wielu mieszkańców wyprowadziło się z Kazimierza z powodu utraty klimatu tej dzielnicy. Zamiast zwracać uwagę na zabytki, ważniejsze stały się nowe puby czy restauracje.
– Dzisiaj wystarczy zbadać to organoleptycznie, że i samochody, i ciągła impreza jest tam ciągle obecna. Trzeba wprowadzić pewne obostrzenia, które sprawią, że nie będzie to kolejny Disneyland, a autentyczny fragment miasta. Ja wiem, że wiele osób z tego Disneylandu świetnie żyje, ale z punktu widzenia zarówno innych mieszkańców, jak i opinii o Krakowie, nie jest dobrze, gdy jedna z dobrze zachowanych żydowskich dzielnic stanie się atrapą – podsumowuje Kulig.
Just.