PUBLICYSTYKA. Niezmiennie bawią mnie nasi lokalni politycy. Ich żenujące wojenki są na takim poziomie, że można przyjąć je wyłącznie z lekkim uśmiechem politowania na ustach. Bo jeśli ktoś zaczyna się przejmować lub denerwować z powodu ich szczeniackiego zachowania, to w dwa tygodnie może nabawić się nerwicy lub trafić na jeden z oddziałów w Kobierzynie.
Od wczoraj w mediach społecznościowych trwa „akcja” przeciwko Łukaszowi Gibale, bo „wyciekł” fragment instrukcji dla wolontariuszy założonego przez niego stowarzyszenia Logiczna Alternatywa.
Fragment prezentuje się tak:
Krakowscy politycy różnego szczebla (ci, którzy ponoć są ważni, ci, którym wydaje się, że są ważni i ci, którzy nawet nie mają złudzeń, że są ważni) wrzucają sobie na swoje profile powyższy skan i komentują prześmiewczo, że Gibała ma czelność instruować – nomen omen – swoich ludzi.
Co więcej, niektórzy nawet dziwią się, że coś takiego powstało.
Drodzy politycy, serio?! Naprawdę was to dziwi?! A sami zapomnieliście już, jak dostawaliście (lub co niektórzy) nadal dostajecie instrukcje co mówić mediom, aby być na pierwszych stronach gazet i portali?! Zapomnieliście, jak sami uczyliście się, jak przekonywać waszych potencjalnych wyborców, co i w jaki sposób im obiecywać, żeby tylko na was zagłosowali?!
Dziwię się więc, że się dziwicie, bo wielu z was nie jest w stanie sklecić jednego zdania podrzędnie złożonego bez pomocy pijarowca lub wygadanego wujka Janusza (to wersja dla skąpców lub biedniejszych).
– Politycy, nawet jeśli mają jakiś określony cel, to codziennie rano mają też dylemat co dać mediom na pożarcie. I nie zawsze staje się ważne, że to, co daje się na pożarcie, nie prowadzi do tego wyznaczonego celu. My musimy dać im karmę. Tu wszędzie są kamery, wszędzie są mikrofony, wszędzie są dziennikarze, którzy dopytują i my, jako posłowie, odgrywamy teatr. W tym teatrze trzeba istnieć – mówiła mi niegdyś Anna Grodzka w wywiadzie dla Onetu (całą rozmowę, w której była posłanka z Krakowa mówi między innymi o „zamkach na lodzie budowanych przez Gibałę” przeczytacie tutaj).
O tym, że większość polityków chodzi na pasku pijarowców, czyli ludzi, którzy potrafią robić tak zwanemu elektoratowi wodę z mózgu, nikogo przekonywać nie trzeba. O tym, że co rano dostają instrukcje, co mówić wyborcom, także. I stosują to wszyscy: od prawa do lewa. Kolejny przykład? „Przez pomyłkę z klubu parlamentarnego PiS wysłano do mediów instrukcję dla posłów tej partii. Jest w niej m.in. jasno napisane, że mają mówić, iż wybory samorządowe zostały sfałszowane” (więcej tutaj).
Cóż więc dziwnego, że i Gibała szkoli swoich wolontariuszy, którzy chodzą po ulicach i pracują z ludźmi? Cóż więc dziwnego, że podaje im na tacy to, co mają tym ludziom mówić, jak mają z nimi dyskutować i jakich argumentów używać, odpowiadając na zarzuty?
Oczywiście, to kolejna cegiełka do budowania zakłamanego obrazu rzeczywistości. Ale tego obrazu na pewno nie zmienią inni zakłamani.
A na koniec suchar:
Polityk jedząc obiad w restauracji zauważył, że kilka stolików dalej siedzi samotnie atrakcyjna kobieta. Po chwili wahania postanowił do niej podejść…
– Cześć. Mam na imię Ryszard, mam 40 lat, zajmuję się polityką i jestem uczciwym człowiekiem.
– Cześć Skarbie! Mam na imię Alina, mam 30 lat, zajmuję się prostytucją i nadal jestem dziewicą.
Łukasz Mordarski
fot. Bryan Doane Photography via Foter.com