– Jeżeli sytuacja się nie zmieni, a w wakacje boisko znowu będzie stało puste, to wcale nie zdziwi mnie, gdy mieszkańcy rozbiorą ogrodzenie – mówi nam Szczęsny Filipiak, przewodniczący Rady Dzielnicy VII (Zwierzyniec). Sprawa dotyczy obiektów przy ul. Korzeniaka. W zeszłym roku urzędnicy wybudowali w Olszanicy dwa boiska, które kosztowały milion złotych. Mieszkańcy, z kieszeni których zapłacono za inwestycje, nie mogą z niej korzystać, bo operatorem jest prywatna firma. Jej właścicielem jest były piłkarz, Grzegorz Mielcarski.
– Pan Mielcarski w ubiegłym roku zobowiązał się, że jeśli wśród mieszkańców znajdziemy odpowiedzialnego człowieka, to obiekt zostanie udostępniony publicznie w soboty, niedziele oraz w wakacje – mówi Filipiak w rozmowie z KRKnews.
Boisko jest zamknięte, bo…
Mieszkańcy założyli więc stowarzyszenie, jeszcze w listopadzie tamtego roku. Obecnie nic stoi zatem na przeszkodzie, by to oni przejęli obiekt. – Są gotowi go wynająć, jednak do tej pory nie udało się osiągnąć porozumienia z Zarządem Infrastruktury Sportowej, ani z aktualnym najemcą. Boisko przez 70% czasu jest zamknięte, a dzieciaki chcą grać – dodaje radny.
Urzędnicy oczywiście nie mają sobie nic do zarzucenia. Winę za taką sytuację przerzucają na… radnych dzielnicowych. – Jeszcze w trakcie budowy boisk informowaliśmy radnych dzielnicowych, by wskazali, kto mógłby być przyszłym operatorem terenu. Niestety nie otrzymaliśmy żadnej propozycji i musieliśmy wyznaczyć przetarg – odpowiada Jerzy Sasorski, rzecznik ZIS-u. I jednocześnie próbuje uspokoić mieszkańców. – Cała czas prowadzimy negocjacje z panem Mielcarskim. W ostatnich dniach zaprezentował swoją propozycję ustalenia zasad korzystania z obiektu. Propozycja ta zostanie przedstawiona Stowarzyszeniu Mieszkańców Olszanicy oraz radnym Rady Dzielnicy VII – dodaje urzędnik.
Mieszkańcy wtargną siłą?
Przełom w sprawie na razie jednak jest jeszcze daleko, a mieszkańcy są coraz bardziej zniecierpliwieni. Tym bardziej, że już w ubiegłe wakacje boiska stały puste i obecnie prawdopodobne jest, że sytuacja może się powtórzyć. Może więc dojść do buntu.
– Podczas zeszłych dożynek słyszałem głosy, że jeśli nic się nie zmieni, to mieszkańcy sami „otworzą ogrodzenie”. Należy ich zrozumieć, środki na budowę boisk pochodziły z publicznych pieniędzy. Teraz mimo, że wyczekiwane boiska powstały, to nie mogą na nich grać – mówi Filipiak. I dodaje: – dzielnica nie da pieniędzy do momentu aż boiska będą służyły mieszkańcom. Należy zmienić statut ZIS, by w końcu urzędnicy mogli odpowiadać także za zarządzanie obiektami sportowymi.
Jakub Stolarczyk
fot. DrabikPany via Foter.com