– Nikt nam nie kneblował ust, ale… śmieciowych tematów nie poruszamy. Polityka to śmieci – mówią nam członkowie grupy Mumio, którzy w piątek pojawią się na deskach Teatru Variete w Krakowie ze swoim nowym spektaklem „Welcome home boys”. – Zna nas bardzo wiele osób, tylko może niektórzy zapomnieli, że istniejemy. Kampania dla Polkomtela była kilka lat temu. Tych, których bawiły te reklamy, zapraszamy na nasz spektakl. Tych, których nie bawiły, też zapraszamy – dodają.
W szczerej rozmowie z portalem KRKnews.pl, Jacek Borusiewicz, Dariusz Basiński i Tomasz Drozdek opowiadają o tym, dlaczego są dziwakami, uwielbiają wiejskiego głupka i rozpychają się w szufladzie. Nie zabrakło też zaskakującego wątku związanego z religią i wiarą w Boga. – Widzi pan, jakoś ten Pan Jezus się do tej rozmowy wcisnął – uśmiechają się artyści.
KRKnews: Panowie, dlaczego w waszych występach nie idziecie w politykę?
Jacek Borusiński (JB): Kompletnie nas to nie interesuje. To żadna materia dla sztuki. To tak, jakby zapytał pan: dlaczego jest smog? Bo się pali śmieciami. Podobnie jest w teatrze – polityka to są takie śmieci. A my nie chcemy smogu.
O, akurat wy o smogu możecie sporo powiedzieć – jesteście ze Śląska.
Dariusz Basiński (DB): Możemy powiedzieć zdecydowanie mniej niż Kraków (śmiech).
Tomasz Drozdek (TD): Staramy się smogu unikać.
Tak samo jak polityki.
DB: Obywatelowi nie da się całkowicie uniknąć polityki, bo ona atakuje zewsząd. Nawet jak się przejdzie na czerwonym świetle, to też jest polityka. Natomiast sztuka i polityka – nam się to kompletnie nie łączy. Szekspirowi się może udawało, ale on to uniwersalizował. A my nie jesteśmy Szekspirami.

Wolność słowa we współczesnej sztuce jest dziś zagrożona?
DB: Dla nas nie, bo gramy spektakle i jeszcze nikt nam nie kneblował ust. Inna rzecz, że śmieciowych tematów nie dotykamy.
TD: I to gramy dla bardzo zróżnicowanej publiczności. Odbiorcami Mumio są ludzie z bardzo różnymi poglądami i z różnych środowisk.
JB: Na nasze spektakle przychodzą ludzie, którzy mają określoną wrażliwość, określone poczucie humoru.
Czyli dbacie o to, aby nie dać się zaszufladkować?
DB: Nie musimy dbać, bo my jesteśmy nieszufladkowalni.
JB: Nasza twórczość jest na takiej ziemi niczyjej, czyli jest bardzo trudna do zdefiniowania. Nasz najnowszy spektakl, który będziemy grać w Teatrze Variete, jest czymś z pogranicza filmu, teatru i koncertu. Bardzo dobrze czujemy się w tej przestrzeni. Choć oczywiście, niektórzy ludzie zajmujący się definiowaniem sztuki, chcą nas wsadzić w jakąś szufladę. Wtedy nam jest za ciasno w tej szufladzie się rozpychamy.
Często jest jednak tak, że jeśli coś jest dla wszystkich, to jest dla nikogo.
DB: Ale Mumio nie jest dla wszystkich! Mumio jest dla tych, którzy podzielają nasze poczucie humoru nasz odbiór rzeczywistości. Zawsze robimy tylko to co nam się podoba, i okazuje się wtedy, że podoba się też naszym widzom. Kiedy czasami rozmawiamy z nimi po spektaklu okazuje się, że podzielamy niechęć do pewnych rodzajów „komizmu”.
JB: My się zajmujemy komizmem, ale komizmem otwartym. Komizm zamknięty to kawały, dowcipy. One mają początek, środek i koniec. A u nas często tej pointy nie ma lub jest, ale wyprowadza żart na boczny tor. Jest inna. To jest trudne, bo do nas się przykleiły pewne łatki – absurdalność czy abstrakcyjność.
TD: No ale to nie do końca opisuje naszą twórczość.
DB: Bo ona mimo wszystko dotyka też życia.
Jakiego?
DB: Po prostu życia. Życia rodzinnego na przykład. Albo spożywczego. Takiej codzienności, w której każdy może odnaleźć siebie.
TD: To jest bardziej obserwacja człowieka, mającego od wielu lat te same problemy.
JB: I jednocześnie afirmacja słabości ludzkich, czyli tego, czym w pewnym stopniu żywiła się komedia.
BD: Komizm zawsze zasadza na pewnej nieprzystawalności. Normalnym torem coś powinno przebiegać tak, a tu dzieje się coś innego. Na przykład w slapsticku: prezes ubrany w garnitur przewraca się w błoto i już jest śmiesznie Ta niepasowalność bawiła od zawsze. Mumio także dotyka sfery codziennej śmieszności, naszych słabości, czy czasami żenującości. Kiedy widzimy, że komuś pełnemu patosu i nadęcia wychodzi koszula ze spodni, to nagle staje się nam bliższy i łatwiej nawiązać z nim relację.
JB: Nas interesuje człowiek, który wstaje, idzie na poranną toaletę, goli się, robi różne rzeczy przed lustrem. Interesuje nas moment, zanim ten człowiek założy garnitur. Interesują nas też dziwacy. Ludzie, którzy są na poboczu. Nie zachowują się tak, jak nakazuje im kultura, ale pozwalają sobie na pewną odrębność.
BD: Kiedyś miałem znajomego, starszego rzeźbiarza, który nosił okulary w ten sposób, że zamiast za uszami, zakładał je w połowie ucha. Zapytałem go kiedyś: dlaczego? Odpowiedział: bo tak też się trzymają. Na autobus mówił na przykład: samochód. I to nie był jakiś lanser. Nie był wariatem. Był wspaniałym dziwakiem, miał swój świat.
Zauważyłem na Waszych rękach opaskę z logo Światowych Dni Młodzieży, który latem odbyły się w Krakowie…
JB: Uczestniczyliśmy w tym wydarzeniu. Natomiast ta opaska to jest różaniec. Kiedyś nosiłem na palcu, ale strasznie mnie palce bolały.
TD: Poza tym gumowa bransoletka jest bardziej trendy (śmiech).
BD: Ja też zawsze chciałem mieć taką opaskę, ale nigdy nie było napisu, z którym bym się utożsamiał.
Z tym się utożsamiacie? Na bransoletce jest napisane: Jesus, I trust In You.
JB: Czyli Jezu, ufam Tobie. Hasło z krakowskich Łagiewnik.
Takie publiczne wyznanie wiary jest dziś bardzo niepopularne.
DB: Jezus Chrystus też na końcu był postacią niepopularną, dlatego go powieszono na krzyżu. Taka jest rzeczywistość chrześcijaństwa. Wszyscy, w trójkę, mamy doświadczenia, że Bóg nie jest demiurgiem siedzącym na chmurze i chce komuś przywalić, ale jest zupełnie kimś innym. Nie chcę powiedzieć, że Chrystus się nam objawił, bo objawił to się świętej Faustynie….
TD: Po prostu pojawił się w życiu każdego z nas.
DB: Chrześcijaństwo jest dla nas wydarzeniem. Ja byłem osobą, która przed 10 lat nie chodziła do kościoła. Byłem obrażony na Kościół i miałem go w nosie. Ale na Boga się nie obraziłem, bo się Go bałem. Bałem się, że jeśli istnieje, a ja się na Niego obrażę, to da mi za swoje. Później doświadczyłem jednak, że Bóg jest zupełnie kimś innym, że nie chce żadnego lęku.
TD: Darek mówił, że się na Pana Boga nie obraził, bo się bał. A ja na przykład jestem z rodziny, w której do kościoła się chodzi. I bardzo się cieszę, że w pewnym momencie doświadczyłem tego, że się mogę obrazić na Pana Boga i wiele razy to zrobiłem. Zobaczyłem wtedy, że rzeczywiście nie jest demiurgiem, który zaraz przywali piorunem, ale jest osobą, na którą mogę się obrazić i wkurzyć. A wtedy i tak nadal mam przeświadczenie, że czuję się przez niego akceptowany i kochany.
JB: Niektórzy rodzice mają w portfelach zdjęcia swoich dzieci. Ta bransoletka jest czymś w tym rodzaju. Czymś od Taty.

Manifestacja wiary?
TB: Nie, to nie chodzi o manifestacje.
DB: To opaska jest ukryta pod rękawem, akurat teraz wyszła.
TD: Przyszliśmy tu i mieliśmy rozmawiać o spektaklu. Nie planowaliśmy rozmowy o Bogu, sam pan zapytał.
Zauważyłem bransoletkę ze znanym mi logo.
JB: Widzi pan, jakoś ten Pan Jezus się do tej rozmowy wcisnął (uśmiech).
Byliście w Krakowie na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie?
DB: Byliśmy. I zobaczyliśmy wiele osób, które doświadczyły mocy Boga. Znamy sporo małżeństw, które zostały uratowane właśnie dzięki Chrystusowi. Nie dzięki psychoterapii czy mediatorom. Znam przypadek, że nawet po rozwodzie, małżonkowie wrócili do siebie i mają kolejne dzieci. Nie przez moralizmy tylko przez realne doświadczenie Boga we wspólnocie Neokatechumenalnej. Pozwolili, żeby o tym opowiadać i sami przyznają, że to wszystko dzięki Świętemu Duchowi który pokonał w nich bariery egoizmu i pozwolił dotknąć Nieba już tu na Ziemi.
TD: Czytałem artykuł człowieka totalnie antykościelnego. Na swoim blogu gość opisał, że po ŚDM jest w szoku. Napisał, że widział bardzo fajną imprezę, różniącą się od festiwalu muzycznego tylko tym, że nie było namiotów, alkoholu i używek. Opisał, że z jego perspektywy, odłączając wymiar wiary, który dla niego był całkowicie nieważny – widział niesamowitą jedność ludzi z całego świata, którzy stoją w jednym miejscu, mówią to samo i mają gdzieś jakiekolwiek podziały. To było mocne świadectwo.
DB: Teraz jesteśmy w Krakowie w innym charakterze choć spektakl obok warstwy komicznej ma też drugą warstwę, trochę dla takich dziwaków, którym nie wystarcza się pośmiać.
Kinoteatr Mumio w Krakowie (marzec '17)
Najnowszy komediowy spektakl Kinoteatru Mumio w Krakowie! Krakowski Teatr VARIETE, 03.03.17, godzina 19.00. Zapraszamy👍
Posted by Mumio on Friday, February 24, 2017
W Teatrze Variete gracie po raz trzeci. Wielu dziwaków zaobserwowaliście w Krakowie?
TD: To pytanie zakłada, że dziwacy są ludźmi, których się wyszukuje w tłumie. A ja jestem przekonany, że każdy z nas ma w sobie dziwaka, ale wkładamy garnitur i tego dziwaka nie pokazujemy ludziom. To, jak bardzo ja jestem dziwakiem, najlepiej wie na przykład moja żona. Z kolei ja, gdy patrzę na moje dzieci, wiem, że każde z nich jest totalnym dziwakiem, który nie ma żadnych granic, by to dziwactwo pokazywać. W naszej twórczości nie chodzi o to, aby dzielić ludzi – ten jest normalny, a tamten jest dziwakiem.
JB: Do naszych postaci odnosimy się bardzo ciepło, bardzo je kochamy. Nie jesteśmy zespołem ośmieszającym kogoś. Ja na przykład wcielam się w wiejskiego głupka i uwielbiam tę postać. Mamy taką intencję, aby człowieka usprawiedliwiać, a nie oskarżać.
DB: Nawet Niemiec z nazistowskich Niemiec jest w gruncie rzeczy biedaczkiem.
TD: Ma takie ciepło w sobie.
DB: Jest z Wehrmachtu, a nie z SS, to nie przypadek.
TD: No to już zdradziliśmy, że w naszym najnowszym spektaklu jest wątek wojenny (uśmiech).

Publiczność, która Was zna, dokładnie wie, jakiego humoru się spodziewać.
DB: Zna nas bardzo wiele osób, tylko może niektórzy zapomnieli, że istniejemy. Kampania dla Polkomtela była kilka lat temu. Tych, których bawiły te reklamy, zapraszamy na nasz spektakl. Tych, których nie bawiły, też zapraszamy. Bo nasz spektakl to trochę inny świat, ale komizm jest zbieżny. Zapraszamy także tych wszystkich, którym zbrzydła pewna przaśność komizmu, czy agresywne, niewybredne żarty. Zapraszamy tych, którzy lubią się śmiać, pamiętają stare, dobre komedie.
TD: Chcemy, żeby nasza komedia miała aspekt sztuki, ale jednocześnie była bez żadnego zadęcia.
JB: Mamy nadzieję, że komedia może smakować. Człowiek jest zwierzęciem, które kocha się śmiać. Kocha, jak boli go żuchwa, pracuje przepona. Zapraszamy więc tych, którzy – mamy nadzieję – nie będą czuć zażenowania z tego, że się śmiali.
Rozmawiał Łukasz Mordarski
Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Mumio / mumio.art.pl
Spektakl Kinoteatru Mumio „Welcom home boys” odbędzie się w piątek (3 marca) o godzinie 19. w Teatrze Variete. Więcej informacji oraz bilety znajdziecie tutaj.
Link do wydarzenia na Facebooku – tutaj.
Zobacz także:
Te dziewczyny są z Krakowa i rozgrzeją nawet w największy mróz [WIDEO +18]