Bezkarnie blokują tramwaje na Długiej. MPK ma nagrania, ale ich nie przekazuje

Wracamy do tematu blokowania tramwajów na ulicy Długiej. Już w lutym alarmowaliśmy o skali problemu, jednak od tamtej pory niewiele się zmieniło. Po naszym poprzednim artykule dotyczącym tej kwestii postanowiliśmy ponownie przyjrzeć się sprawie i sprawdzić, dlaczego kierowcy tak łatwo unikają konsekwencji. Jak udało nam się ustalić, mimo licznych incydentów i zgłoszeń MPK w Krakowie nie przekazuje nagrań ze swoich kamer monitoringowych do straży miejskiej, jeśli kierowca odjedzie przed przyjazdem funkcjonariuszy.

Są nagrania, nie ma winnego

Jak wcześniej pisaliśmy, problem blokowania torowisk na Długiej trwa od lat i nie widać żadnych realnych działań mających go ograniczyć. W naszym artykule z 8 lutego podawaliśmy, że „niemal co trzeci kierowca, który powoduje zatrzymanie tramwajów, unika odpowiedzialności – po prostu odjeżdża przed przybyciem służb”. Statystyki mówią same za siebie. W 2024 roku doszło do 54 przypadków zablokowania torowiska przez nieprawidłowo zaparkowane pojazdy. Co gorsza, w 17 z nich kierowcy zdążyli odjechać, zanim straż miejska zdążyła podjąć interwencję. Oznacza to, że niemal co trzeci incydent kończy się bez żadnych konsekwencji dla sprawcy, podczas gdy pasażerowie i motorniczowie tracą czas oraz narażeni są na stres i chaos komunikacyjny.

Kraków bezradny wobec kierowców blokujących tramwaje na ul. Długiej

W tej sprawie po raz kolejny poprosiliśmy krakowskiego przewoźnika o wyjaśnienia. Co wiemy po rozmowie z MPK? Rzecznik prasowy spółki, Marek Gancarczyk, wyjaśnił, że mimo posiadania nagrań MPK nie przekazuje ich straży miejskiej, jeśli kierowca zdążył odjechać przed interwencją. Uzasadnia to kosztami analizy monitoringu oraz trudnościami organizacyjnymi związanymi z zabezpieczeniem materiałów.

„W sytuacji, gdy kierowca odjeżdża przed przyjazdem służb i ustaje przyczyna blokady nie są prowadzone poszukiwania sprawcy zatrzymania. Tego typu działania wymagałyby poniesienia sporych nakładów pracy oraz kosztów finansowych niewspółmiernych do poniesionych strat, już na etapie związanym z zabezpieczaniem materiału z monitoringu.  ” – powiedział nam rzecznik MPK. Oznacza to, że jeśli straż miejska nie zdąży na miejsce, sprawca unika jakiejkolwiek odpowiedzialności, nawet jeśli jego działania zostały nagrane.

A może jednak da się to rozwiązać?

Trudno nie odnieść wrażenia, że sprawa mogłaby być rozwiązana szybciej i skuteczniej. W dobie cyfryzacji sprawdzenie zapisu monitoringu z konkretnego dnia i godziny nie jest skomplikowane. Wystarczy, aby po zmianie odpowiednie służby w MPK ściągnęły nagrania i przekazały je straży miejskiej lub policji. Przecież znamy dokładne daty zdarzeń – wystarczyłoby, aby po każdej zmianie odpowiedzialne osoby przejrzały nagrania i odpowiednio je zabezpieczyły. Takie procedury mogłyby skutecznie zniechęcić kierowców do ignorowania przepisów i blokowania komunikacji miejskiej.

Wcześniej podawaliśmy liczne przykłady sytuacji, w których kierowcy unikali odpowiedzialności. „26 kwietnia odnotowano podobne zdarzenie – jeden z kierowców w ostatniej chwili zdążył odjechać, unikając konsekwencji” – pisaliśmy w poprzednim artykule. Z kolei „30 maja doszło do sytuacji, w której aż dwóch kierowców niemal równocześnie blokowało torowisko w różnych miejscach Długiej. Pierwszy z nich zdążył uciec przed przyjazdem straży miejskiej, natomiast drugi odjechał w ostatniej chwili, gdy już wzywano lawetę”. Takie przypadki jasno pokazują, że bez natychmiastowego egzekwowania przepisów kierowcy czują się bezkarni.

Każdy taki incydent to nie tylko kłopot dla pasażerów, ale też stres dla motorniczych, którzy muszą zmagać się z niespodziewanymi zatrzymaniami. Warto podkreślić, że niektóre z tych blokad trwały nawet kilkadziesiąt minut, a pasażerowie musieli opuszczać tramwaje i szukać innych środków transportu. Korki tramwajowe, opóźnienia i nerwowa atmosfera na przystankach stały się smutną codziennością na Długiej. „Codziennie jeżdżę tramwajem numer 18 i już kilka razy w ciągu ostatnich miesięcy zdarzyło mi się utknąć na Długiej. To absurd, że kierowcy mogą po prostu odjechać, jakby nic się nie stało, a my, pasażerowie, musimy stać i czekać. Gdzie są konsekwencje?” – skarżył się pan Marek, mieszkaniec Krowodrzy.

Oczekujemy wyjaśnień i nagłośnienia problemu

Redakcja KRKnews.pl będzie kontynuować ten temat i dociekać, jakie kwoty MPK przewiduje na analizę monitoringu. Będziemy pytać, ile dokładnie kosztowałoby sprawdzenie nagrań i kto podjął decyzję o ich nieprzekazywaniu. Czy rzeczywiście przekazanie nagrań jest tak kosztowne i skomplikowane, jak twierdzi MPK? Czy miasto ma w planach jakiekolwiek zmiany w procedurach?

Czy urzędnicy w końcu podejmą konkretne kroki, czy nadal będziemy skazani na bezradność wobec tych samych problemów? Jako redakcja liczymy na nagłośnienie tematu i większą presję społeczną. W końcu to pasażerowie i motorniczowie są tu największymi poszkodowanymi, a problem – jak pokazują liczby – nie znika. Będziemy kontynuować nasze pytania i sprawdzać, jakie działania podejmą władze miasta oraz MPK w tej sprawie.

Jarek Strzeboński 

Najnowsze

Co w Krakowie