Jutro mamy poznać oficjalną decyzję o kandydowaniu na kolejną kadencję obecnego Prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. To będzie jedno z najtrudniejszych jego wystąpień w ciągu 21 lat prezydentury. Najtrudniejsze dla niego samego, bo dotyczyć będzie dalszej jego roli w polityce samorządowej, ale także trudne i wyczekiwane, przez jego ewentualnych kontrkandydatów w przyszłorocznych wyborach samorządowych.
Jutrzejsze oświadczenie Prezydenta Majchrowskiego jednym może utorować drogę do startu, innym mocno pokrzyżować prezydenckie plany a dla innych może być istną polityczną gilotyną kończącą marzenia o starcie.
Przeanalizujmy co jutro może w swoim „urbi et orbi” powiedzieć obecny Prezydent:
Kandyduje – mało prawdopodobne, bo w ostatnich sondażach zajmuje trzecie lub czwarte miejsce i oscyluje na poziomie ok. 10% poparcia, ale wcale nie takie niemożliwe. Pamiętać należy, że Prezydentowi pozostaje jeszcze pięć miesięcy rządów. Aparat urzędniczy mając świadomość braku kontynuacji, może w najlepszym razie popaść w stan inercji więc konieczne jest jeszcze chwilowe jego zespolenie po to, żeby nie stracić nad nim całkowicie kontroli.
Nie wiem, czy będę kandydował ogłoszę swoją decyzję w lutym – takie rozwiązanie byłoby z punktu widzenia zarządzania miastem racjonalne, ale wydaje się mało prawdopodobne ze względu na presję jego otoczenia, już dziś zdezintegrowanego, a także co ważniejsze, zdezorientowanego w działaniu brakiem następcy, z małą wiarą w start i dobry wynik. Brak jasnej deklaracji pogłębiłby tylko wewnętrzny chaos prezydenckiego środowiska.
Nie kandyduję – nawet jeżeli obecny Prezydent nie będzie chciał ubiegać się o reelekcję, to na pewno nie ograniczy się do stwierdzenia-nie kandyduje. Byłoby to z punktu widzenia politycznego stwierdzenie irracjonalne, gdyż wbrew pozorom Jacek Majchrowski niezależnie czy kandyduje, czy nie jest bardzo poważanym samorządowym graczem z dużym potencjałem oddziaływania. W przypadku niekandydowania schodzi z pierwszej linii ataków w przyszłej kampanii prezydenckiej, bo już nikt nie będzie się w niej do niego odnosił. W politycznym spokoju doczeka końca prezydentury. Prawdopodobne jest też to, że jego niektórzy obecni kontrkandydaci naglę doznają „olśnienia” i może się okazać, że Jacek Majchrowski był świetnym prezydentem, który przez ponad 20 lat pozytywnie zmieniał Kraków.
Nie kandyduje, zobaczę kogo poprę – w przypadku, gdyby Jacek Majchrowski nie zdecydował się na star, taka deklaracja jeszcze przed formalnym początkiem kampanii byłaby logicznym rozwiązaniem. Obecnie nie znamy jeszcze nazwisk wszystkich kandydatów w wyborach prezydenckich i trudno jest oczekiwać, że Jacek Majchrowski mógłby kogoś tak od razu bezrefleksyjnie poprzeć. W takim scenariuszu będzie czekał na rozwój wydarzeń i udzieli swojego wsparcia już przed samymi wyborami jednemu z kandydatów (kandydatek) o największym potencjale na zwycięstwo.
Nie kandyduje, poprę jednego kandydata obecnej opozycji – to także jeden, z które scenariuszy może jutro zaprezentować Jacek Majchrowski. Wyraźnie widać w sondażach, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo zwycięstwa wspólnego kandydata obecnej opozycji już w pierwszej turze wyborów na prezydenta Krakowa. I przez taką deklaracje Majchrowski mógłby chcieć zachęcić te partie do wyłonienia lub poparcia jednego z już zgłoszonych polityków. Będzie to bardzo trudne zadania, bo każda z partii nowej koalicji w samorządzie będzie chciała podkreślać swoją odrębność i budować własną autonomiczną tożsamość.
Nie kandyduje, nie poprę na pewno…. – to dość ryzykowny i mało realny scenariusz jutrzejszego wystąpienia. Tak mocna deklaracja nie jest w stylu Majchrowskiego i wbrew negatywnej narracji, może być dużym wsparciem dla kandydatów, którzy stoją do niego w kontrze. A raczej w przypadku niekandydowania obecny Prezydent nie będzie już chciał wchodzić w polityczne zwarcia.
Nie kandyduje, ale popieram (nazwisko) – mało prawdopodobny scenariusz na jutro, bo nie ma jeszcze wyraźnego lidera w sondażach, gdyż żaden z obecnych kandydatów nie osiągał takiej przewagi, która dałaby mu pewne zwycięstwo. I nie ma też wyłonionego jednego kandydata przez partie polityczne, które wygrały wybory parlamentarne. Więc wskazywanie konkretnego nazwiska od razu byłoby ryzykowne, ale z drugiej strony konsolidowałyby otoczenie obecnego prezydenta do końca obecnej kadencji i w kampanii wyborczej. Zobaczymy, może jest kandydat „in pectoe”.
Nie kandyduje, ale wskazuję cechy, które powinien mieć przyszły Prezydent – takie rozwiązanie wydaje się najlepsze z punktu widzenia jutrzejszego wystąpienia, gdyż jest „dyplomatyczne”. Nie zamyka drogi do dalszych rozmów o wsparciu dla któregoś z kandydatów na dalszym etapie kampanii. Jest politycznie racjonalne.
Niezależni od tego, co jutro ogłosi Jacek Majchrowski to na pewno czeka nas bardzo ciekawa, burzliwa, dynamiczna i zażarta kampania prezydencka w Krakowie.
Kazimierz Krakowski