Co za mecz na stadionie Wisły! Mogą sobie pluć w brodę

Wisła Kraków miała ŁKS na widelcu, ale w drugiej połowie dała sobie wbić dwie bramki i spotkanie zakończyło się remisem 2-2.

Wisła Kraków - ŁKS Łódź

Zdjęcie 1 z 100

W pierwszej połowie debiut Radosława Sobolewskiego w roli pierwszego trenera Wisły układał się idealnie. Krakowianie od początku zaatakowali, popełniali niewiele błędów, a od 30. minuty prowadzili. Po składnej akcji Bartosz Jaroch umiejętnie uderzył głową i było 1-0.

Nie minęło osiem minut, a gospodarze cieszyli się po raz drugi. Luis Fernandez został sfaulowany w polu karnym i sam zdecydował się wymierzyć sprawiedliwość. Hiszpan wytrzymał wojnę nerwów, kompletnie zmylił bramkarza ŁKS-u i krakowianie prowadzili już dwoma bramkami.

Od początku drugiej części niewiele zapowiadało, że piłkarze Sobolewskiego będą w opałach. W polu karnym znalazł się jednak Monsalve i pokonał Biegańskiego. Goście zwietrzyli szansę i bardziej ochoczo zaatakowali. Efekt? Niepotrzebny faul Colley’a, po którym łodzianie mieli rzut wolny. Do piłki podszedł Pirulo, huknął po długim rogu i był remis.

Do końca spotkania oba zespoły szukały zwycięskiej bramki, ale zawodnicy byli nieskuteczni. Remis sprawił, że Wisła awansowała na siódme miejsce w tabeli, ale większość rywali ma jeszcze jedno spotkanie zaległe.

(red) (fot. Andrey Rafael/KRKnews)

Najnowsze

Co w Krakowie