Od dwóch dni samorządowy Kraków w związku z przyszłorocznymi wyborami na Prezydenta Krakowa dostał niesamowitego przyspieszenia, a to za sprawą obecnego włodarza miasta profesora Jacka Majchrowskiego. Który w najbliższy poniedziałek ma ogłosić swoją decyzję, o tym czy będzie ubiegał się po raz… po dwóch dekadach swoich rządów o kolejną kadencję.
Dziennikarze prześcigają się w domysłach i przyszłych kandydatach, każdy z nich skleja strzępki informacji tworząc ciekawe historie ale nikt tak naprawdę nie wie o czy rozmawiałem w czwartek z Jackiem Majchrowskim, a w niedziele Jacek Majchrowski z Władysław Kosiniakiem- Kamyszem, a w wtorek Władysław Kosiniak- Kamysz z Aleksandrem Miszalskim (a przepraszam to było w Warszawie to wykracza poza ten felieton) a w środę Donald Tusk z …… to też było w Warszawie a co było w Warszawie to pozostaje w Warszawie i tak dalej i tak dalej….. To wszystko nie jest niczym nadzwyczajnym, bo dziś każdy z każdym o czymś lub o kimś rozmawia bo jesteśmy w przededniu wyborów samorządowych.
A polityczne ciśnienie w Krakowie rośnie. I wszystko wskazywało na to, że w poniedziałek osiągnie punkt szczytowy, ale nie wytrzymał go rektor Uniwersytetu Ekonomicznego i wczoraj zgodził się kandydować na prezydenta Miasta Krakowa… co mamy powiedzieć… Dziękujemy… Za ten zaszczyt???
Rok temu powołano do życia stowarzyszenie Lepszy Kraków – którego inicjatorem był rektor Uniwersytetu Ekonomicznego Stanisław Mazur.
Osoby związane z tym stowarzyszeniem wystosowały w środę do jego inicjatora apel o kandydowanie w wyborach na Prezydenta Miasta Krakowa, zachęcając go do niezwłocznego podjęcia takiej decyzji. W apelu podkreślono, że ma on liczne poparcie środowisk opiniotwórczych – brzmi to jak klasyczna kwadratura koła. Cała ta sytuacja jest tak oderwana od rzeczywistości, że wygląda jak słabo wyreżyserowany film klasy B, a nie poważna polityka bo polityka nawet ta miejska to twarda gra a nie festiwal marzeń.
Dziś nie da się wykreować w przestrzeni publicznej w ciągu jednego roku poważnego kandydata na tak ważny urząd jak prezydent jednego z największych polskich miast. To myślenie życzeniowe, odbiegające mocno od realnego postrzegania rzeczywistości.
Kluczem do sukcesu w samorządowych kampaniach wyborczych jest rozpoznawalność kandydata i jego praca u podstawa, a nie dyskusje nawet przy najmądrzejszych „stolikach”. W czerwcowych badaniach sondażowych rektor UEK balansował na granicy błędu statystycznego w wczorajszym na poziomie trochę powyżej 3 % a to oznacza, że z dużym prawdopodobieństwem można postawić tezę, iż nie istnieje on w świadomości mieszkańców jako kandydat.
Sam prof. Mazur znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, najprawdopodobniej rozbudził nadzieje wspierających go środowisk które nawet wskazały już kandydatów do rad dzielnic. Zapewne uznał, że uda mu się uzyskać polityczne poparcie i być jedynym kandydatem tzw. jeszcze wtenczas demokratycznej opozycji. Ale te marzenia przekreśliły wybory parlamentarne. Dziś o taki poparciu dla kandydatury prof. Mazura nie będzie mowy bo każda ze zwycięskich partii, chce w najbliższych wyborach samorządowych podkreślić swoją tożsamość. A miejsca kandydatów niezależnych są już dawno zajęte przez dużo większych samorządowych graczy.
Kolejny poważny problem pierwszego kandydata to jego miejsce pracy, Uniwersytet Ekonomiczny. Stojąc na czele tak duże organizacji można by było oczekiwać, że poprą go jego najbliżsi współpracownicy a nie celebryci którzy z Krakowa w większości się wyprowadzili zażywając uroków sielskiej wsi. A tymczasem na uczelni, Rektor odwołuje mailami prorektora ds. współpracy, dr. hab. Piotra Bułę oraz dyrektora Krakowskiej Szkoły Biznesu, dr. Jakuba Kwaśnego. Te jego działania podzieliły bardzo kadrę naukową uniwersytetu i wywołały wewnętrzną „burze”. Mocno ograniczyły też głębie strategiczną kandydata i możliwość wykorzystania w kampanii środowiska akademickiego, skoro nawet jego niedawny zastępca nie udzieli mu zapewne poparcia. Cała spraw może w zależności od kolejnych jej odsłon mieć bardzo duży wpływ na jego kampanie a nawet ją całkowicie zdominować.
Piątkowa decyzja profesora Stanisław Mazur o tym, że kandyduje nie jest żadnym zaskoczeniem tylko, jak było wyraźnie widać realizacją krok po kroku pewnego długofalowego scenariusza, które zainicjowany został stworzeniem stowarzyszenia, zgłoszeniem kandydatów w wyborach do rad dzielnic (i zapewne w oparciu o nich zbudowanie list do rady miasta), apelem do kandydata i zgoda tegoż kandydata. Wygląda to trochę tak jakby kandydat sam się zgłosił ale już nie sam się zgodził. PR-owo słabe.
Profesor Mazur dziś już nie może się wycofać. Musi brnąc w to kandydowanie, jeździć na hulajnodze, pić kawę z kubeczka i być „miejskim”. Jest trochę „ofiarą” swoich ambicji, barku samorządowego doświadczenia, może trochę pokładaniu zbyt dużego zaufania w swoje otoczenie, które nie jest spojone jakąś głębszą emocją tylko potencjałem ekonomicznym.
Wszystko wskazuje na to, że Rektorem, dopiero najtrudniejszy moment ten kampanii czyli ogłoszenie wyników w wieczór wyborczy. Oby nie spędził go samotnie przed telewizorem.
Kazimierz Krakowski