Za miesiąc będzie wiadomo, czy możliwa jest budowa kładki dla pieszych i rowerów z Dębnik na Salwator. Ale to wcale nie oznacza, że tak szybko zapadnie decyzja o realizacji tej inwestycji. Z powodu koronawirusa, a właściwie negatywnego wpływu epidemii na finanse miasta, budowa kładki najprawdopodobniej zostanie odsunięta w czasie. Niepewny jest lost także dwóch innych kładek pieszo-rowerowych.
Jak się dowiedzieliśmy, Zarząd Inwestycji Miejskich (ZIM) właśnie otrzymał opinię miejskiego konserwatora zabytków na temat koncepcji kładki z Dębnik na Salwator. – Są tam uwagi, które projektant musi przeanalizować i ewentualnie wprowadzić zmiany do przygotowanej wcześniej koncepcji – mówi Jan Machowski, rzecznik prasowy ZIM.
To oznacza, że miejski konserwator nie zanegował całkowicie możliwości wybudowania kładki w rejonie Salwatora. Taką negatywną opinię wystawiła wojewódzki konserwator zabytków Monika Bogdanowska. Uznała, że kładka przesłoni widok na klasztor Norbertanek. Jan Machowski przyznaje, że miejski konserwator też uważa, że należy wszystko zrobić, by nowy obiekt w jak najmniejszym stopniu ingerował w krajobraz. O tym, czy uda się spełnić wszystkie zalecenia, będzie wiadomo już za miesiąc. Do końca czerwca ZIM musi zakończyć i rozliczyć zadania polegające na przygotowaniu koncepcji dla kładki z Dębnik na Salwator.
I co dalej?
Okazuje się, że tego zadania nie ma w wieloletnim planie inwestycyjnym miasta. Kładka nie ma więc żadnych gwarancji finansowych. Pomysł jej budowy forsowali szefowie koalicyjnych klubów w Radzie Miasta – Rafał Komarewicz (Przyjazny Kraków) i Andrzej Hawranek (Platforma.Nowoczesna Koalicja Obywatelska). Obaj obiecywali taką inwestycję podczas ostatniej samorządowej kampanii wyborczej. Teraz obaj przyznają, że ze względu na negatywne skutki epidemii koronawirusa kładka najprawdopodobniej będzie musiała poczekać na lepsze czasy.
– Dopiero jesienią będziemy wiedzieli,jak bardzo epidemia odbije się na finansach miasta. I dopiero wtedy będzie można stwierdzić, co dalej z kładką z Dębnik na Salwator – powiedział nam Rafał Komarewicz.
Andrzej Hawranek dalsze losy tej inwestycji także uzależnia od stanu finansów miejskich. – Na pewno zrobimy wszystko, by ta inwestycja została zrealizowana, choć może dopiero w latach 2022-2023 – zaznaczył radny Hawranek, według którego kładka łącząca Salwator i Dębniki jest bardzo potrzebna
O tym, jakie efekty powoduje wybudowanie przeprawy przez Wisłę dla pieszych i rowerów, świadczy istniejąca kładka Bernatka. Dzięki niej ruch między Kazimierzem a Podgórzem jest ogromny, turyści i krakowianie mogą swobodnie przeprawić się na druga stronę rzeki. Po stronie Podgórza rozkwitła np. gastronomia.
Inne kładki też czekają
Kładka z Dębnik na Salwator to jedna z trzech takich przepraw, o których mówi się w Krakowie. Losy dwóch pozostałych też nie są pewne.
Najbliższa realizacji była kładka łącząca Ludwinów i Kazimierz. Poprzedni wojewódzki konserwator zabytków zgodził się na jej budowę w 2018 roku, ale kilka miesięcy temu Monika Bogdanowska uchyliła decyzję poprzednika. Miasto dowołało się do generalnego konserwatora zabytków. – odwołanie złożyliśmy na krótko przed wybuchem epidemii, więc do tej pory nic w tej sprawie nie ruszyło z miejsca – mówi Jan Machowski.
Kolejna kładka ma powstać w bezpośrednim sąsiedztwie budowanego nowego mostu kolejowego na Wiśle – z Zabłocia na Grzegórzki. O jej budowie zdecydowali nawet radni. Koszty inwestycji realizowanej wspólnie z PKP szacowane są na 70 mln zł. – Porozumienie z PKP w tej sprawie ciągle nie zostało jeszcze uzgodnione i podpisane – przyznaje rzecznik ZIM.
Grzegorz Skowron