Małopolska będzie pierwszym województwem, gdzie zostanie wprowadzony nowy sposób kontroli nad zakażonymi pacjentami, którzy nie będę leczeni w szpitalach. Takie osoby otrzymają pulsoksymetr, którym chorzy będą sobie mierzyli poziom nasycenia krwi tlenem, czyli saturację. Jeżeli wyniki będą alarmujące, wzywane będzie pogotowie i dopiero wtedy pacjenci trafią do szpitala.
O nowym sposobie postępowania z pacjentami chorymi na koronawirusa poinformował kilka dni temu minister zdrowia Adama Niedzielski. Pulsoksymetry będą otrzymywać zakażeni pacjenci, którzy nie mają żadnych objawów albo wykazują skąpe symptomy choroby i nie wymagają opieki w szpitalu.
Ale okazuje się, że nie od razu urządzenia do mierzenia saturacji krwi dostaną wszyscy chorzy leczący się w domowych warunkach. Jak informował w „Faktach” TVN rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, najpierw nowy sposób zostanie sprawdzony w Małopolsce. Dopiero po tym pilotażu zostanie rozszerzony na całą Polskę. A o tym, kto dostanie pulsometr, zdecyduje lekarz podstawowej opieki.
Po co takie urządzenie chorym na koronawirusa?
Pulsoksymetr mierzy poziom saturacji krwi, czyli nasycenia jej tlenem. U zdrowej osoby norma to 95-99 proc., mniejszy wskaźnik może oznaczać konieczność pobytu w szpitalu. Pulsoksymetr to urządzenie nakładane na palec, które w kilka sekund daje wynik badania.
Pacjenci chorzy na koronawirusa, którzy nie trafią do szpitala, będą pulsoksymetrem mierzyć sobie saturacje krwi.
(GS)