Funkcjonariusze CBŚP zatrzymali następne 20 osób podejrzanych o rozboje i dokonywanie oszustw na klientach klubów go-go wywodzących się z sieci Cocomo. By ukryć proceder, organom ścigania przesyłali sfabrykowany zapis z monitoringu. Jednego z pokrzywdzonych spito do nieprzytomności darmowymi drinkami i wyłudzono od niego ponad 190 tys. zł
Policjanci z CBŚP zatrzymali tancerki, kelnerki i kierowniczki klubów ze striptizem, w których usypiano i okradano klientów. Usłyszały zarzuty w śledztwie dotyczącym działalności słynnej sieci nocnych klubów Cocomo.
Przestępcza działalność polegała na pozorowaniu legalnej działalności w ramach założonej i prowadzonej sieci klubów „go-go”, funkcjonujących poprzednio pod wspólną nazwą Cocomo. „Część byłych pracowników tej sieci stworzyła następnie konkurencyjne kluby, bazując na swoich wieloletnich doświadczeniach i kopiując w zasadzie całą strukturę organizacyjną klubów. W ramach tej nowej struktury powstało chociażby centrum monitoringu, którego mechanizm działania był taki sam, i polegał na udzielaniu wsparcia, pomocy w popełnianiu na szkodę klientów oszustw i rozbojów, a następnie chronienia pracowników klubów poprzez przesyłanie organom ścigania sfabrykowanego zapisu monitoringu” – opisuje mechanizm działania komunikat Prokuratury Krajowej.
W rzeczywistości grupy były nastawione na oszukiwanie klientów klubów – doprowadzanie ich do stanu nieprzytomności, w którym nieświadomi nie byli w stanie ocenić otaczającej ich rzeczywistości i reagować na działania nastawione na przejmowanie ich majątku. Następnie sprawcy przywłaszczali sobie pieniądze klientów – oraz oszukiwali ich wprowadzając ich w błąd przy transakcjach płatniczych.
Śledczy ustalili, że sieć klubów Cocomo (później kilkukrotnie zmieniała nazwę), działająca w latach 2014-20 głównie we Wrocławiu, Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Katowicach i Rzeszowie została założona do maksymalnego drenowania portfeli i kont bankowych klientów.
– Zarządzająca nimi grupa ta miała na celu popełnianie na szkodę klientów klubów przestępstw polegających na doprowadzaniu ich do stanu nieprzytomności, w którym byli oni pozbawiani świadomości decydującej o możliwości postrzegania, percepcji, oceny otaczającej ich rzeczywistości i pozbawiani możliwości reagowania na działania skierowane przeciwko nim i składnikom ich majątku – tłumaczy prok. Borchólski.
– Następnie sprawcy dokonywali zaboru środków finansowych klientów, a także doprowadzali ich do niekorzystnego rozporządzania mieniem za pomocą wprowadzania w błąd, wyzyskiwania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania podczas dokonywanych transakcji płatniczych za rzekomo oferowane w klubie towary i usługi – dodaje prokurator
Na rachunek klientów zaciągano także pożyczki, które następnie były przelewane w całości na konto spółek prowadzących kluby. Jeden z pokrzywdzonych miał rzekomo dobrowolnie zaciągnąć pożyczkę w banku w kwocie 80 tys. zł, a pieniądze wydał na rzekome usługi i towary w klubie dwiema płatnościami w ciągu zaledwie godziny.
W centrali sieci w Krakowie działało centrum monitoringu. To stamtąd kierowano i nadzorowano pracą wszystkich klubów, dokonywano zakupów, rekrutowano oraz szkolono nowych pracowników. Tam też znajdowały się były serwery monitoringu nagrywające obraz z klubów z różnych miast.
Jednym z badanych przez prokuraturę wątków jest przypadek klienta Gorączka w Krakowie, którego oszukano na ponad 190 tys. zł za rzekome usługi i towary takie jak np. 9 butelek szampana i 419 sztucznych róż. – W trakcie zdarzenia, mężczyzna od godziny 01 do 11.28 był pojony przez personel klubu darmowymi szotami, pomimo jego wyraźnego stanu nietrzeźwości, krztuszenia się, wymiotowania i upadków. Wielokrotnie podsuwano mu do podpisu tzw. oświadczenia o świadomym nabyciu towarów i usług, które miały gwarantować bezpieczeństwo grupy na wypadek złożenia przez pokrzywdzonego zawiadomienia o popełnieniu na jego szkodę przestępstwa – wyjaśnia prok. Borchólski.
Klient mógł stracić jeszcze więcej, gdyż łączna kwota transakcji, które w 47 próbach usiłowano wykonać w klubie przy wykorzystaniu jego kart płatniczych, wyniosła prawie 650 tys. zł. Według prokuratury „sprawcom nie udało się sfinalizować tych transakcji z uwagi na limity płatności, a także finalnie odmowę wykonania płatności przez bank w związku z podejrzeniem oszukańczych transakcji”.
W śledztwie zarzuty usłyszało dotąd 129 osób, w tym wobec 54 osób zastosowano tymczasowe aresztowanie. Jak twierdzi prokuratura, nie koniec zatrzymań.
Patrycja Bliska