W przeddzień Wszystkich Świętych krakowskie cmentarze zaczynają tętnić życiem, choć ceny przycmentarne zaskakują każdego roku coraz bardziej. Wizyta na trzech największych cmentarzach – Rakowickim, Podgórskim i Salwatorskim – pokazuje, jak trudna staje się sytuacja zarówno dla sprzedawców, jak i mieszkańców chcących uczcić pamięć swoich bliskich.
Wielu odwiedzających krakowskie cmentarze stara się znaleźć alternatywne sposoby na uczczenie pamięci bliskich bez rujnowania domowego budżetu. Część z nich, jak pani Helena, emerytka z Krowodrzy, decyduje się na samodzielne przygotowanie ozdób. „Kupiłam sztuczne kwiaty latem, kiedy były tańsze, a teraz sama robię wiązanki. Wydałam może połowę tego, co kosztowałyby gotowe na stoiskach” – opowiada z dumą. „To też jakiś sposób na radzenie sobie z tymi cenami. Zawsze mogę coś dodać od siebie, a grób wygląda pięknie.” W ten sposób wielu mieszkańców wraca do dawnej tradycji samodzielnego przygotowywania ozdób, co dla wielu staje się nie tylko oszczędnością, ale też wyrazem osobistego zaangażowania w pamięć o bliskich.
Cmentarz Rakowicki: „Ceny szklą się w oczach”
Przy pętli tramwajowej naprzeciwko Cmentarza Rakowickiego spotykamy pana Zbigniewa, starszego mieszkańca Krakowa, który przyszedł po kilka zniczy na groby rodziców. „Nie spodziewałem się, że ceny aż tak skoczyły. Za lampkę, która w zeszłym roku kosztowała 10 zł, teraz żądają 20 zł. Rozumiem, że wszystko drożeje, ale żeby aż tak?” – mówi z rozgoryczeniem. „Zastanawiam się, czy nie ograniczyć zakupów, bo to już są ceny z kosmosu.”
Sprzedawca na jednym ze straganów potwierdza narzekania klientów: „W hurtowniach wszystko poszło w górę – ceny sztucznych kwiatów wzrosły o 40-45%, a znicze podrożały o co najmniej 50%. To, co rok temu kosztowało 60 zł, teraz kosztuje 100 zł. Sam jestem ciekawy, czy ludzie będą skłonni wydać tyle pieniędzy” – mówi, spoglądając na przechodzących klientów, którzy wyraźnie kalkulują każdy zakup.
Cmentarz Podgórski: „Ludzie oszczędzają”
Na Cmentarzu Podgórskim sprzedawcy rozkładają ręce. Pani Katarzyna, sprzedawczyni z okolic cmentarza, mówi: „Ludzie teraz naprawdę oglądają każdy grosz. Wielu pyta tylko o wkłady do zniczy, bo wychodzą taniej niż nowe lampki. Żywe kwiaty muszę kupować na ostatnią chwilę, bo zwiędną, a ich cena rośnie z dnia na dzień i pewnie jeszcze pójdzie w górę przed samym świętem”.
Pan Andrzej, który przyszedł na Podgórski kupić kwiaty na grób mamy, też zauważa różnicę: „Od zawsze dbam o to, by grób wyglądał porządnie, ale w tym roku to naprawdę wydatek większy niż zwykle. Mała wiązanka kosztuje już około 40 zł, a większe z żywych kwiatów dochodzą do 100 zł. Nawet donica małych chryzantem to 30 zł, a kiedyś było o połowę taniej. Nie chcę oszczędzać na pamięci o bliskich, ale w tych cenach muszę myśleć praktycznie.”
Cmentarz Salwatorski: „Drogo, ale tradycja zobowiązuje”
Na cmentarzu Salwatorskim spotykamy panią Agnieszkę, prowadzącą stoisko z kwiatami. Wyjaśnia, skąd wynikają tak drastyczne podwyżki: „Hurtownie podniosły ceny przez problem z parafiną i szkłem. W Polsce huty mają ogromne problemy przez rosnące koszty energii, a przez wojnę w Ukrainie parafina musi być sprowadzana z innych źródeł niż dotychczas. Te zmiany powodują, że cena zniczy szybowała w górę.”
Przy jednym z grobów spotykamy panią Krystynę, mieszkankę Krakowa, która przyszła kupić chryzantemy na grób ojca. „Nie stać mnie na większe zakupy. Wzięłam tylko jedną doniczkę małych chryzantem i wkład do znicza – to wydatek, którego nie planowałam, ale jak tu nie przynieść nic na Wszystkich Świętych? To nasza tradycja, ale ceny są naprawdę bolesne.”
Sprzedawcy przy Salwatorskim zauważają, że coraz więcej klientów szuka bardziej ekonomicznych opcji. „Najlepiej sprzedają się białe wiązanki, które są trwałe. Ludzie chcą czegoś, co może pozostać na grobie dłużej niż kilka dni. Zamiast zmieniać wiązanki co sezon, klienci wybierają uniwersalne, całoroczne dekoracje, które wytrzymają do następnych świąt” – tłumaczy pani Agnieszka.
Kraków walczy z drożyzną, ale pamięć pozostaje
Spacerując po cmentarzach Krakowa, można zauważyć, że wielu mieszkańców ogranicza się do podstawowych zakupów. Wkłady zamiast nowych zniczy, mniejsze wiązanki z prostych kwiatów – dla wielu krakowian rosnące ceny są trudne do udźwignięcia. Mimo to, tradycja jest nadal żywa.
„Każdy radzi sobie jak może. Czas Wszystkich Świętych to dla nas świętość, ale musimy myśleć praktycznie” – mówi pan Andrzej, starszy mieszkaniec Krakowa, który od lat odwiedza groby na Rakowickim. „Nawet jeśli musimy trochę oszczędzać, zawsze znajdzie się miejsce na hołd dla bliskich.”
Patrycja Bliska
Zniczodzielnie na krakowskich cmentarzach. To tam dostaniesz znicz za darmo