Kraków po raz drugi został pominięty w podziale pieniędzy z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. W trzeciej transzy rozdzielono ponad 220 mln złotych. W drugiej stolica Małopolski także nie dostała ani złotówki. Politycy Platformy zapowiadają kontrole w Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie. I apelują do polityków PiS „o refleksję”.
Jeszcze przed Świętami Wielkanocnymi wojewoda małopolski Łukasz Kmita poinformował o podziale trzeciej transzy pieniędzy z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Ponad 220 mln złotych zostało rozdzielone na 176 inwestycji. Tak jak w drugiej transzy Kraków nie dostał ani grosza.
– Była nadzieja na ten fundusz, lobbowaliśmy u posłów PiS, był mój list do parlamentarzystów, była rezolucja Rady Miasta. Parlamentarzyści PIS pokazali, gdzie mają mieszkańców Krakowa – skomentował taką decyzje Dominik Jaśkowiec, przewodniczący Rady Miasta Krakowa. – Liczę na pewną refleksję, trochę pokory ze strony decydentów. Liczę, że mój dawny kolega partyjny Jarosław Gowin zachce przychylniej pomyśleć o krakowianach – dodał Dominik Jaśkowiec.
Poseł Aleksander Miszalski zapowiedział kontrole w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie. Chce otrzymać wszystkie złożone przez samorządy wnioski i opinie do nich, które wystawił wojewoda, a na podstawie których rząd rozdzielił pulę 220 mln zł dla Małopolski. Kontrolę w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ma przeprowadził inny poseł z małopolski – Marek Sowa.
Według Aleksandra Miszalskiego, w trzeciej transzy Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, podobnie jak w drugiej, pieniądze dzielono politycznie. Nie tylko Kraków nic nie dostał – bez pieniędzy z trzeciej transzy są także Tarnów, Oświęcim, Bochnia, Brzesko, Limanowa, Miechów. – Gmin, które nie dostały nic, jest mniej niż przy poprzednim podziale, ale one dostały dofinansowanie rzędu 10, 15, 20 procent. Takich gmin i projektów jest bez liku. To niedźwiedzia przysługa, bo jak ktoś ma projekt na 20 milionów złotych, prosi o 5 czy 10 milionów, a dostaje z tego 15 procent, to nie dostaje tyle, by mu to szczególnie pomogło – tłumaczył poseł Miszalski.
I jak wyliczył, np. w powiecie gorlickim jest 157 zł na osobę z rządowego funduszu, w proszowickim – 157, myślenickim – 142, a np. w oświęcimskim – 13 zł na osobę. – Są powiaty niekochane przez rządzących. Znów afiliacje polityczne decydują o podziale pieniędzy i powodują ogromne dysproporcje – stwierdził poseł PO.
Grzegorz Skowron