Jeszcze przez sześć tygodni nie będzie można wejść do Archiwum Miejskiego, w którym trzy tygodnie temu wybuchł pożar. Do tego czasu powinny być gotowe szczegółowe ekspertyzy oceniające, czy hale magazynowe grożą zawaleniem. Wstępne oceny są takie, że wejście do środka jest niemożliwe. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru i jakie dokumenty przepadły bezpowrotnie.
O obecnej sytuacji po pożarze w Archiwum Miejskim mówił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski w piątkowej rozmowie, transmitowanej w mediach społecznościowych.
– Wiemy, że nie wszystko się spaliło. To już jest dobra wiadomość. To, co się spaliło i w jakim stopniu, będziemy wiedzieć dopiero wtedy, gdy można będzie tam wejść do środka. W tej chwili nie można tego zrobić, wykonywane są ekspertyzy, takie wstępne mówią o tym, że nikt powinien wchodzić do środka, bo budynek grozi zawaleniem – stwierdził prezydenta Jacek Majchrowski. Szczególnie niebezpiecznie jest w jednej z dwóch hal, w której bardzo wygięty jest strop.
– Politechnika robi dokładne ekspertyzy to potrwa sześć tygodni. Zobaczymy wtedy, czy będzie można wejść do środka, czy dokumenty trzeba będzie wyciągać przy pomocy maszyn – kontynuował prezydent.
Jacek Majchrowski przyznał, że nadal nie wiadomo, czy jakieś dokumenty przepadły bezpowrotnie. Ale zapewniał, że wiele magazynowanych dokumentów jest zdygitalizowanych, część ma kopie w innych miejscach, więc będzie można je odtworzyć.
– Czy to było podpalenie? Podobno mówi o tym sygnalista… – padło kolejne pytanie. – Jest wiele koncepcji, jak do tego doszło, m.in. taka, że mogło to nastąpić na skutek awarii systemu gaśniczego. Nadzór budowlany prowadzi swoje postepowanie, straż pożarna i prokuratura prowadzą swoje. Mam nadzieję, że pokażą to, co spowodowało wybuch pożaru. Też chciałbym to wiedzieć – mówił prof. Majchrowski.
Czy to był błąd ludzki czy awaria systemu? – Osobiście skłaniam się do tego ostatniego – ocenił prezydent.
(GS)
