Nie żyje mężczyzna, który mieszkał na stałe w przyczepie kempingowej przy ul. Cystersów. Jego ciało odkryli strażnicy miejscy patrolujący okolicę i sprawdzający miejsca, w których mogą przebywać osoby bezdomne.
W przyczepie kempingowej mieszkał 61-letni mężczyzna, który od dłuższego czasu nie miał innego dachu nad głową. Patrol straży miejskiej dokonywał rutynowej kontroli okolicy. Wchodząc do przyczepy kempingowej funkcjonariusze wyczuli woń gazu, który najprawdopodobniej ulatniał się z butli służącej do ogrzewania przyczepy.
Okazało się, że 61-latek nie żyje. Na miejsce natychmiast wezwano pogotowie i policję. Lekarz przybyły na miejsce stwierdził, że mężczyzna nie żyje od około 10 godzin. Nie wiadomo co było bezpośrednią przyczyną jego śmierci, choć lekarze nie wykluczyli zatrucia gazem.
Strażnicy miejscy raz jeszcze przypominają i wspólnie z innymi służbami ratunkowymi apelują – nie bądźmy obojętni wobec osób bezdomnych, które podczas mroźnych nocy przebywają na otwartej przestrzeni lub w wychłodzonych i nieprzeznaczonych do tego miejscach. Jeden telefon na 112 lub straż miejską 986, może uratować czyjeś życie.
(pt)
fot. Marcin Warszawski