Tak ostro jeszcze nie było! „Dyrektor Franek zatracił szacunek do mieszkańców”

– Ja i wielu mieszkańców Krakowa mamy dość życia na placu zabaw dyrektora Franka. Mamy dość układania życia i przestrzeni miejskiej pod jedyną słuszną wizję świata – jego wizję. Ale przede wszystkim mamy dość jego buty i arogancji – pisze w liście do KRKnews Mariusz Witczak.

To odpowiedź na tekst radnego Łukasza Wantucha, który opublikowaliśmy wczoraj

„Franekgate”- analiza jednej podróży

Szanowny Panie Radny Wantuch!

Pana tekst w obronie poczynań dyrektora Franka. opublikowany na łamach portalu KRKNews pchnął mnie do tego, aby Panu odpowiedzieć, a zarazem przedstawić punkt widzenia sporej grupy mieszkańców tego miasta.

Tytułem wstępu – to zaiste rozczulające, że osoba od lat piastująca funkcje publiczne nadal nie uodporniła się na krytykę ze strony prasy. Zrozumiałe za to jest, że skoro Dziennik Polski i Gazeta Krakowska są złe, to swój list opublikował Pan na portalu KRKNews, który od dawna uchodzi za tubę propagandową ekipy prezydenta Majchrowskiego (w tym również ex-ZIKiT-u). Teraz do rzeczy. 

Po pierwsze – Via Vistula to nie jest firma żony Pana Franka. To jest firma, którą Pan Franek założył ze wspólnikiem i którą w momencie dostania angażu w ZIKiT-cie na rzeczoną żonę przepisał. A to spora różnica, co najmniej wizerunkowa. 

Po drugie – argument, że dyrektor Franek zarabia na tyle dobrze, że nie zaryzykowałby żadnej fuchy na boku, jest o tyle wątpliwy, że widziano już nie takie kariery łamane przez o wiele mniejsze pokusy. 

Po trzecie – nawet gdyby dyrektor Franek dopłacał do udziału w tej konferencji, to jako urzędnika obowiązuje go przejrzystość działań, co zresztą sam Pan zauważa w punkcie drugim swojej płomiennej obrony. Co w sumie chyba jednak dyrektora Franka nie broni. Trochę to podejrzane, że dyrektor Franek jedzie w prywatnym czasie na konferencję, a pytany czy powiadomił pracodawcę butnie odpowiada, że nie, bo nie musiał. Czyżby on nie podzielał poglądu, że „on cały czas, 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu, reprezentuje Kraków”.

Po czwarte – nie mamy konfliktu interesów? Doprawdy? A jak nazwie Pan urzędnika, który nagania klientów firmie, którą przepisał na swoją żonę słowami: „Co do zasady starałem się dotąd nie mieszać firmy, której właścicielem jest żona, ale zmieniam zdanie i od teraz będę wszędzie podkreślał prawdę i mówił głośno, że jest to jedno z najlepszych biur projektowych w Polsce, które dzięki profesjonalnemu zespołowi robi dla wielu polskich miast naprawdę zajebiste projekty. W sumie, to dlaczego by nie rozreklamować, skoro i tak jest zainteresowanie”.

Po piąte – buta i arogancja. Dyrektor Franek w opinii wielu mieszkańców Krakowa już dawno stracił kontakt z rzeczywistością. Objawia się to w przeświadczeniu graniczącym z pewnością, że to miasto jest dla niego, a nie on dla miasta. Arogancki ton wypowiedzi jest jego wizytówką nie od dziś. 

Po szóste– „żona prosiła, bym napisał, że otrzymałem w naturze”. Serio? Czy tak, w najlepszym razie, seksistowski żart przystoi kierownikowi jednej z najbardziej eksponowanych jednostek miejskich? W prywatnej firmie, nie wspominając o korporacji, za takie coś Pan Franek spotkałby się w najlepszym razie z postępowaniem dyscyplinarnym.

Po siódme – dyrektor Franek tytułuje się uznanym ekspertem od organizacji ruchu w mieście. Przypomnę tylko kilka ostatnich akcji jednostek jego kierowanych, które pokazują z jakim stopniem ekspertyzy mamy do czynienia: malowanie kopert na Starym Mieście wbrew opinii konserwatora zabytków, malowanie Placu Nowego na zielono i potem zdzieranie tej farby za pieniądze podatników, a teraz hucpa z doniczkami, ponownie na Placu Nowym. Kolejny cios ze strony konserwatora zabytków, o cyrku z SCT nawet nie wspomnę, żeby dyrektorowi Frankowi oszczędzić wstydu. 

Jak Pan widzi, ostatni wywiad to zaledwie kropla, która przelała czarę goryczy. Jak to jest, Panie Wantuch, że przed wyborami dyrektor Franek zapadł się pod ziemię, nie udzielał się w żadnych mediach, teraz natomiast wygląda wręcz z lodówek mówiąc o pomiarach spalin pod Jubilatem? 

Ja i wielu mieszkańców Krakowa mamy dość życia na placu zabaw dyrektora Franka. Mamy dość układania życia i przestrzeni miejskiej pod jedyną słuszną wizję świata – jego wizję. Ale przede wszystkim mamy dość jego buty i arogancji. Dyrektor Franek zatracił w swojej wizji siebie, a przede wszystkim zatracił szacunek do mieszkańców, którzy de facto są jego chlebodawcami. 

Pozdrawiam, 
Mariusz Witczak

Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl

Tytuł pochodzi od redakcji

1 KOMENTARZ

Najnowsze

Co w Krakowie