Tomasz Siemiątkowski: Prawo w Polsce tworzone jest chaotycznie i często w sposób niekompetentny

Dlaczego polskie prawo jest nieprzyjazne dla przedsiębiorców i gdzie tkwi przyczyna chaotycznych zmian w przepisach – o tym mówi dr hab. Tomasz Siemiątkowski, prof. Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, kierownik Katedry Prawa Gospodarczego.

– Wielu uważa, że przedsiębiorca w Polsce to ma klawe życie…
– Biorąc pod uwagę uwarunkowania prawne na pewno bardzo dużo brakuje do tego, by można było powiedzieć, że przedsiębiorca w naszym kraju wiedzie dobry żywot.

– Czego mu brakuje do szczęścia?
– Prawo jest dla niego często nieprzyjazne, często się zmienia, jego jakość bywa fatalna, a możliwość różnej interpretacji przepisów stwarza ryzyko popełnienia błędów i w konsekwencji poniesienia odpowiedzialności.

– Czego najbardziej brakuje przedsiębiorcom w tym kiepskim systemie prawnym? Stabilności?
– Niestabilność prawa jest powszechnym i bardzo krytykowanym zjawiskiem, ale trzeba powiedzieć, że niestabilność prawa – w sensie jego ciągłej zmienności – to okoliczność, która już nigdy nie zniknie. Rozwój cywilizacyjny, nasze członkostwo w Unii Europejskiej, rozwój międzynarodowego handlu i transakcji na globalnym rynku – to wszystko powoduje, że prawo będzie musiało się stale zmieniać.

– Ale czy aż tak często i tak szybko jak teraz?
– Będzie się zmieniać istotnie. Ale nie może się zmieniać w sposób chaotyczny i nieprzygotowany. To, co się dzieje w Polsce z prawem podatkowym, prywatnym i administracyjnym, czyli w trzech obszarach prawnych bardzo ważnych dla przedsiębiorców, jest nieakceptowalne. Wszystko dzieje się chaotycznie. A jak zmiana prawa jest chaotyczna, to zmieniamy je niekompleksowo, nie w określonych cyklach, nawet częstych, ale jednak przewidywalnych – np. rocznych, dwuletnich. Nadto implementuje się unijne dyrektywy ponad miarę, dokładając przedsiębiorcom obowiązków, których nie ma w innych krajach. I te chaotyczne zmiany, wyrywkowe, a nie kompleksowe, często kilka razy potem poprawiane, to nasz ogromny problem.

– Z czego wynika tego chaos?
– Przyczyny są trzy. Pierwsza to brak jasnych kompetencji instytucjonalnych w zakresie legislacji. Pomijając, że ustawy uchwala Sejm, to jednak projekty przygotowywane są w ministerstwach, które często nie wiedzą, co robią inne resorty. Praktycznie projekt ustawy może powstać w każdym miejscu. Druga przyczyna to tworzenie prawa przez osoby niekompetentne, więc ustanawiane prawo jest jakościowo słabe. Jest tak marne, że często jest zmieniane zanim wejdzie w życie! Mamy wobec tego do czynienia z wieloma bublami prawnymi. A to z kolei powoduje, że prawo jest nieprzewidywalne merytorycznie. Nie chodzi o to, że jest niestabilne, zmienne – tylko, że jest nieprzewidywalne, często jest pisane na kolanie, rodząc różne, sprzeczne ze sobą interpretacje. Ta nieprzewidywalność, jako trzecia przyczyna, powoduje, że przedsiębiorca nie odnajduje się w takim systemie prawnym, nie czuje się bezpiecznie.

– Czy tak tworzone prawo to problem ostatnich kilku lat?
– Są pewne zasady, które złamano. Nie jest to tylko kwestia ostatnich 8 lat, ale w dużym stopniu jednak tego okresu. Np. prawo prywatne już w okresie międzywojennym było tworzone w Ministerstwie Sprawiedliwości. Potem od 1998 roku działała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego i projekty wychodzące z tej komisji były jakościowo na bardzo wysokim poziomie. Dziś prawo prywatne jednego dnia tworzone jest w Ministerstwie Sprawiedliwości, innego w Ministerstwie Gospodarki czy Rozwoju, a ostatnio ogromna nowelizacja Kodeksu spółek handlowych była tworzona w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Prawo może więc tworzyć każdy, a do tego przepisy przygotowują osoby do tego nieprzygotowane.

– Coś można z tym zrobić?
– Potrzebny jest jasny tryb tworzenia prawa gospodarczego. Wielu ekspertów od wielu lat postuluje, by powstała rządowa komisja ds. prawa gospodarczego, która miałaby generalny ogląd procesu tworzenia przepisów. Osobiście postulowałem już w 2015 roku, by członkiem rządu lub pełnomocnikiem rządu była osoba odpowiedzialna za tworzenie prawa gospodarczego i jego koordynację. A dziś mamy sytuację, w której projekty tworzą wszyscy, pracują nad nimi często adepci prawa, którzy dopiero się uczą, a do tego trzeba mieć ogromna wiedzę i praktykę, w Sejmie nie ma merytorycznej dyskusji, a poprawki Senatu, na wysokim poziomie, są odrzucane ze względów politycznych. Prawo ustanawiane jest bez rzeczywistych konsultacji – nie można dawać 7 dni na zgłoszenie uwag, konsultacje powinny trwać dwa – trzy miesiące. Np. ostatnio konsultacje zmian w prawie handlowym ze środowiskiem akademickim prowadzono w czasie wakacji – intencjonalnie, by zgłoszono jak najmniej uwag. A nawet jeśli te uwagi są zgłaszane, to i tak się ich nie uwzględnia. To jest skandaliczne.

– A może przedsiębiorcy mają pod górkę wszędzie, nie tylko u nas…
– Możemy wskazać kraje, gdzie klimat regulacyjny dla przedsiębiorców jest dużo bardziej przyjazny. Estonia podawana jest jako przykład takiego państwa. Już na początku XXI wieku ten kraj wysyłał mnóstwo ludzi do ośrodków naukowych i gospodarczych na całym świecie. Dziś oni tworzą elitę odpowiedzialną za jakość prawa gospodarczego w Estonii. U nas nikt o tym nie pomyślał… Na wysokim poziomie prawo jest budowane także w Holandii czy Wielkiej Brytanii. W Polsce klimat dla przedsiębiorców jest nieżyczliwy i nieprzyjazny. Nie czerpiemy z dobrych przykładów w innych krajach. U nas wszystko kończy się na dobrych intencjach i to już od 25 lat. Na końcu zwycięża ministerialna biurokracja, która boi się nowoczesnych rozwiązań w zakresie uproszczenia prawa i dlatego wciąż jesteśmy w ogonie Unii Europejskim pod względem przyjaznych regulacji prawnych dla przedsiębiorców.

Rozmawiał Grzegorz Skowron
Agencja Informacyjna GEG

Najnowsze

Co w Krakowie