Dzwoni telefon. Na wyświetlaczu „ING Bank Śląski”. To początek historii internautki, która padła ofiarą oszustów.
„- Dzień dobry ING Bank Śląski, nazywam się Igor Budziński. – Czy dokonywała Pani przed chwilą przelewu w bankowości elektronicznej na kwotę 600 zł?
Zaprzeczam.- Transakcja została zablokowana, ponieważ system wykrył oszustwo. Jednak mamy podstawy sądzić, że Pani dane zostały skradzione. Widzę również w systemie wnioski o przyznanie trzech kredytów na Pani rachunku osobistym. Czy składała Pani dziś takie dyspozycje? Tym razem zaprzeczam bardzo stanowczo i zaczynam się denerwować” -czytamy we wpisie internautki.
Następnie rozmówca zapewnia internautkę, że zablokuje operacje. Prosi o chwilę cierpliwości, musi się skontaktować z Działem Księgowości. Po kilku minutach pani otrzymuje informację, że Dział Księgowości wstrzymał wnioski kredytowe i równocześnie przekazano zgłoszenie na Policję.
„- Pani Joanno, najprawdopodobniej nastąpiło włamanie na Pani urządzenie, z którego się Pani loguje do banku. Zostało zainfekowane i skradziono Pani dane – również logowania. Połączę Panią z Działem Technicznym i tam zostanie Pani poinstruowana przez naszego specjalistę. Po chwili zgłasza się miły Pan, przedstawia z imienia i nazwiska, podaje stanowisko i zadaje mi precyzyjne pytania dot. powyższych transakcji, upewniając się, że ich w żaden sposób nie autoryzowałam. Następnie sugeruje mi zdalne przeskanowanie telefonu programem Any Desk, by zabezpieczyć dane.Program można pobrać ze sklepu Play.
W tym momencie zaczynam mieć wątpliwości. Informuję tego technicznego eksperta, że mam obawy co do instalowania zewnętrznych aplikacji, że proszę o zablokowanie wszystkich kont i udam się do oddziału banku. W odpowiedzi informuje, że jak najbardziej jest to możliwe, ale oddziały nie mają narzędzi do zabezpieczania urządzeń z których korzystam, a osobisty kontakt z Działem Bezpieczeństwa jest możliwy na ulicy Sokołowskiej w Katowicach. Czerwona kontrolka w mojej głowie świeci się coraz mocniej. Informuję, że nie mam pewności z kim rozmawiam. Pan oczywiście rozumie moje obawy, więc poleca bym weszła na stronę ING i sprawdziła w dolnym prawym rogu numer kontaktowy doBanku i porównała z tym, który mi się wyświetla. Potwierdzam zgodność.Zignorowałam swoje przeczucia, zainstalowałam aplikację Any Desk. Pan specjalista krok po kroku przeprowadził mnie przez wszystkie etapy, a następnie poprosił o cierpliwość gdyż program bankowy skanuje mój telefon by usunąć wirusa. Trwało to kilka minut. W tym czasie, wciąż będąc na linii dostałam sms z banku informujący o zmianie mojego limitu blik.I to był ten moment. Już nie światełko, a syrena w mojej głowie zawyła „jesteś idiotką!!!”” – czytamy we wpisie.
Ostatecznie internautce udało się uniknąć kradzieży. Szczegóły poznacie we wpisie, który można przeczytać tutaj .