Kierowca autobusu MPK w Krakowie zatrzymał pojazd, gdy zauważył wypadek 80-letniego rowerzysty. Wysiadł, udzielił pierwszej pomocy i wezwał pogotowie. W tym czasie część pasażerów miała reagować pretensjami i zniecierpliwieniem. „Zrobił to, co powinien zrobić każdy człowiek” – napisał w liście do MPK świadek zdarzenia.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu, a jego opis pojawił się w mediach społecznościowych Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Autorem relacji jest pan Paweł – pasażer autobusu, który był świadkiem sytuacji. Jak opisał, kierowca zauważył w lusterku, że jadący obok starszy mężczyzna uderzył rowerem w znak drogowy i przewrócił się.
– Nie zawahał się ani chwili. Zatrzymał autobus, wysiadł i natychmiast sprawdził, w jakim stanie jest poszkodowany. Zapytał o samopoczucie, a następnie zadzwonił po pogotowie – relacjonował pan Paweł w wiadomości do MPK.
Mimo że kierowca zachował się zgodnie z zasadami i odruchem serca, nie wszystkim pasażerom się to spodobało. – Dostało mu się kilka epitetów za jego reakcję. Niektórzy byli źli, że autobus nie jedzie dalej – napisał świadek, dodając, że właśnie dlatego zdecydował się wysłać list. – Moim zdaniem kierowca uratował komuś życie.
MPK opublikowało tę historię na Facebooku, dodając od siebie: „Dumni jesteśmy z naszego kierowcy i pana Pawła, a smutni, bo po raz kolejny potwierdza się, że części z nas brakuje wrażliwości i empatii. Skoro są tacy ludzie jak oni, to jest nadzieja”.
Zatrzymał się, by ratować człowieka
Według relacji MPK, pan Paweł pozostał na miejscu, by przekazać rowerzystę ratownikom. 80-latek zapewniał, że nic mu nie jest, jednak – jak zauważył świadek – mógł w każdej chwili stracić przytomność. Kierowca po wszystkim wrócił do pracy.
Pod postem MPK pojawiły się setki reakcji i komentarzy. W większości – pełnych uznania dla kierowcy. Wiele osób podzieliło się też własnymi historiami o podobnych sytuacjach.
– Miałam kiedyś tak samo. Pasażer stracił przytomność na przystanku, a ja wezwałam karetkę. W tym czasie ludzie krzyczeli, że chcą jechać dalej. Znieczulica mnie przeraża – napisała pani Justyna, motornicza MPK.
– To jest właśnie problem naszych czasów. Ludzie muszą za wszelką cenę zdążyć. Czasem boją się nawet zadzwonić po pomoc, bo myślą, że to kosztuje – dodała pani Kasia w komentarzu.
Empatia kontra pośpiech
Pod postem rozwinęła się także gorąca dyskusja o granicach empatii i obowiązku pomagania. Część osób zwracała uwagę, że pasażerowie mogli mieć swoje sytuacje awaryjne – na przykład jechali do pracy, lekarza czy po dziecko. Większość jednak nie miała wątpliwości, że ludzkie życie zawsze powinno być priorytetem.
– Jeśli ktoś ma naprawdę ważną sprawę, zawsze może wysiąść i poszukać innego transportu. Ale nie można oczekiwać, że autobus ruszy, gdy ktoś leży nieprzytomny na ziemi – napisał pan Bartłomiej.
– Nie ma nic złego w tym, że komuś się spieszy, ale jest coś bardzo złego w braku reakcji – podsumowała pani Magdalena.
Słowa uznania dla kierowcy i pasażera przekazała również Marta Wodyńska, pełnomocniczka prezydenta Krakowa ds. polityki senioralnej: „Ślę z głębi serca podziękowania dla pana kierowcy i pana Pawła, którzy udzielili pomocy seniorowi. Życzę też poszkodowanemu szybkiego powrotu do zdrowia. Drodzy Państwo, bądźmy dla siebie nawzajem człowiekiem”.
Nie pierwszy taki przypadek
Jak przyznaje samo MPK, to nie pierwszy raz, gdy kierowcy i motorniczowie przerywają kurs, by udzielić pomocy potrzebującym. Firma regularnie publikuje podobne historie. – Tydzień temu zgłosiłam inną sytuację, gdy kierowca pomógł starszej kobiecie – napisała jedna z internautek.
Zdarza się, że to właśnie pracownicy MPK są jedynymi osobami, które reagują. W komentarzach pojawiły się wspomnienia pasażerów, którzy sami byli świadkami wypadków czy omdleń. – Nikt nie chciał pomóc, wszyscy tylko narzekali, że się spóźnią. To było straszne – opisała pani Kaśka.
„To tylko kilka minut, a może uratować życie”
W dyskusji dominował jeden wniosek: pośpiech nie może być ważniejszy od ludzkiego życia. Wiele osób pisało, że empatia nie powinna zależeć od tego, kim jest poszkodowany – czy to starszy człowiek, osoba w kryzysie bezdomności, czy ktoś „niepasujący” do naszego wyobrażenia o ofierze. „Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że się spieszy. Ale to tylko kilka minut. A dla kogoś może to być ostatnia szansa na ratunek” – napisała jedna z komentujących.
„Skoro są tacy ludzie jak nasz kierowca i pan Paweł, to jest nadzieja” – napisało MPK.