Mobilny „Wózek z Roślinami”, czyli nowa moda na betonozę

Wyobraźcie sobie, drodzy mieszkańcy Krakowa, że idziecie przez miasto w upalne letnie popołudnie, a zamiast wszechobecnych drzew i cienia, napotykacie mobilne wózki z roślinami. Tak, dobrze przeczytaliście. Wózki z roślinami, które mają za zadanie schładzać miejską atmosferę. Pomysł ten, rodem z najbardziej innowacyjnych laboratorium Komisji Europejskiej, nosi wdzięczną nazwę CoolCo’s i wywołał lawinę śmiechu, jak i oburzenia wśród krakowian.

Projekt CoolCo’s, finansowany z funduszy unijnych, zakłada stworzenie mobilnych „zielonych wysp” na dwóch przystankach komunikacji miejskiej: Rondo Grunwaldzkie i Krowodrza Górka. Te siedziska z daszkami i donicami z roślinami mają chronić pasażerów przed słońcem i łagodzić skutki fal upałów. Brzmi obiecująco? Może na papierze, ale reakcje mieszkańców mówią co innego.

Mieszkańcy Krakowa nie kryją swojego sceptycyzmu. Oto próbka z mediów społecznościowych: „Z serii: jak przepalić kilka baniek publicznej kasy na szopkę wartą kilka tysięcy”, „Puk, puk, widzisz, sklejka! A zaksięgowane jako heban. No, i fifty-fifty do podziału.” Tego typu komentarze tylko potwierdzają, że mieszkańcy miasta mają dość wydatkowania publicznych pieniędzy na projekty, które wydają się oderwane od rzeczywistości.

Pomysł z mobilnymi wózkami z roślinami przypomina sytuację, gdzie ktoś próbuje ugasić pożar kubkiem wody. Krakowianie od lat skarżą się na niedobór zieleni w mieście, a betonoza skutecznie przekształca ulice w miejskie patelnie. CoolCo’s, zamiast być innowacyjnym rozwiązaniem, stał się obiektem kpin i symbolem tego, jak nie należy rozwiązywać problemów.

A co na to Zarząd Transportu Publicznego? Broni projektu, podkreślając, że miasto nie ponosi żadnych kosztów, ponieważ wszystko finansuje Unia Europejska. Brzmi pięknie, ale jak to mawiają, „za darmo to nawet w zęby nie boli”. Mieszkańcy mają wątpliwości, czy wydawanie unijnych pieniędzy na takie „zabawki” jest rzeczywiście rozsądnym posunięciem.

Często powtarzającym się pytaniem jest cena projektu. Choć środki pochodzą z UE, nie oznacza to, że można je roztrwonić na działania, które przypominają bardziej „zrób to sam” niż profesjonalne rozwiązania urbanistyczne. Modułowe konstrukcje z drewna, tkaniny i stali mają tworzyć chłodzące narożniki i korytarze, ale czy to wystarczy, by złagodzić skutki krakowskich upałów? Wielu krakowian w to wątpi.

I jeszcze jedna kwestia: czy urzędnicy w ogóle sprawdzają, czy ktoś na tym siada, i czy wyciągane są z tego jakieś wnioski lub wskazówki?

Patrycja Bliska 

Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl

Najnowsze

Co w Krakowie