Wisła Kraków miała się podnieść w meczu z ŁKS-em, a przegrała kolejne spotkanie. W Łodzi 13-krotni mistrzowie Polski polegli 1:3.
– Musimy robić swoje. To jest jedyna droga, chyba, że ktoś zamierza skończyć karierę, albo zmienić klub, ale jeśli jesteś zawodowym sportowcem, piłkarzem, to najlepszym lekarstwem jest kolejny mecz, kolejne wyzwanie i tam trzeba pokazać, że to co się robi, ma sens i że to musi przynosić efekty – zapowiadał przed meczem Kazimierz Moskal, trener Wisły. Za jego słowami nie poszła jednak gra podopiecznych.
Wisła w Łodzi zaliczyła kolejny występ ocierający się o kompromitację. Co prawda z początku krakowianie próbowali atakować, ale szybko ostudzono ich zapędy. W 10. minucie defensywa 13-krotnych mistrzów Polski zdrzemnęła się po raz pierwszy i Arasa strzałem głową dał gospodarzom prowadzenie.
Krakowianie dobrze nie zdążyli się otrząsnąć, a już było 2:0. Tym razem defensywa Wisły nie zrobiła kompletnie nic, a Feiertag spokojnie umieścił piłkę w siatce.
Wydawało się, że Wisła rzuci się do odrabiania strat, ale długo nie mogła nic zdziałać. Co więcej, straciła kolejną bramką. Piłkę ręką w polu karnym zagrał Sukiennicki i sędzia po analizie VAR podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Mokrzycki.
Wiśle udało się odpowiedzieć w doliczonym czasie, gdy do siatki trafił Urygi.
Porażka sprawiła, że Wisła w siedmiu spotkaniach zdobyła tylko sześć punktów i znajduje się w strefie spadkowej I ligi. Krakowianie mają jednak do rozegrania dwa zaległe spotkania.
ŁKS – Wisła Kraków 3:1 (2:0)
Bramki: Arasa (10.), Feiertag (28.), Mokrzycki (71.) – Uryga (90.).
Michał Lop