Kibice w Krakowie długo na to czekali. Koniec z zaklinaniem rzeczywistości

Garbata dola – to hasło przez lata było popularne wśród kibiców Cracovii, a teraz zaczynali przejmować je fani Wisły. W ostatniej kolejce oba krakowskie kluby nie szukały jednak wymówek i pokazały, że zamiast „garbatej doli” można mieć „krakowski charakter” – pisze w felietonie Jan Krol.

W ostatnich latach w Cracovii zawsze było coś nie tak. Albo zawodzili działacza, albo piłkarze, albo przeciwko „Pasom” sprzysięgło się pół świata. W trudnych chwilach narzekano, że to klub, który musi cierpieć, ale obecny sezon pokazuje, że może być inaczej.

„Pasy” zaryzykowały i pozostawiły na stanowisku trenera Dawida Kroczka. Szkoleniowiec nie był znany szerszemu gronu kibiców, ale szybko im się przedstawił – spokojnie utrzymał drużynę, a teraz jego Cracovia zajmuje miejsce na podium. Ale to nie wszystko – zespół Kroczka pokazuje również, że ma charakter i po raz kolejny udowodnił to w niedzielę we Wrocławiu.

„Pasy” przegrywały ze Śląskiem już 0:2 i wydawało się, że powoli wszystko może wracać do średniej ligowej, czyli dobre mecze Cracovia będzie przeplatała z wpadkami. Tym razem jednak garbatego losu nie było, a zamiast tego piłkarze zaprezentowali ambitną i nieustępliwą walkę, która dała im aż cztery gole, pewne zwycięstwo, i miejsce na podium Ekstraklasy. Garbata dola? Nie, jeśli masz odpowiednich piłkarzy, z odpowiednimi charakterami i odpowiednio przygotowanych.

Dokładnie to samo tyczy się Wisły. Wydawało się, że wkrótce na Reymonta sprowadzony zostanie szaman, który odczaruje bramkę gości. Krakowianie oddawali bowiem po 30 strzałów, rywale dwa i mimo to wywozili ze stadionu Wisły komplet punktów. Podobnie było na wyjazdach, więc w ekipie „Białej Gwiazdy” zaczęto zastanawiać się, czy sąsiadka zza Błoń nie zaraziła jej garbatą dolą.

Okazało się jednak, że w tej sytuacji szamana również można zastąpić trenerem. Kazimierza Moskala zmienił Mariusz Jop i nagle drużyna zaczęła trafiać i to seryjnie, czasem znajdując się w bardzo trudnej sytuacji. Najpierw krakowianie rozbili u siebie Odrę Opole 5:0, a w sobotę pokazali charakter, jakiego kibicom brakowało w ostatnich miesiącach.

Wisła przegrywała w Siedlcach 0:1 i była obawa, że znów wracają czarne demony. Okazało się jednak, że wystarczyła odpowiednio poukładana gra oraz waleczność i wynik bez problemu udało się odwrócić. Krakowianie jeszcze przed przerwą doprowadzili do remisu, a w drugiej połowie wbili jeszcze dwa gole i o żadnej klątwie nie mogło być już mowy.

W Cracovii i Wiśle mogliby zaklinać rzeczywistość i poszukiwać rozwiązań w siłach nadprzyrodzonych. Kolejny raz okazało się jednak, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest uczciwa praca i solidne wykonywanie swoich obowiązków. Dzięki temu nawet najbardziej garbata dola nie jest w stanie zatrzymać rozpędzonego zespołu.

Jan Krol

Tak wygrywa się Ligę Mistrzów. Piękne wspomnienie ampfutbolistów Wisły (WIDEO)

Najnowsze

Co w Krakowie