Nowe schody ruchome przy Dworcu będą regularnie zatrzymywane. Absurdalne tłumaczenie ZDMK

Świeżo zamontowane schody ruchome przy Małopolskim Dworcu Autobusowym będą od czasu do czasu unieruchamiane. Zarząd Dróg Miasta Krakowa informuje, że to działanie planowane i związane z procesem „docierania”. Schody kosztowały blisko 5 mln złotych. 

Krzysztof Wojdowski, rzecznik ZDMK wyjaśnia, że sytuacja, w której nowe schody muszą być okresowo wyłączane z użytku, jest normalna i nie wynika z awarii. „Schody działają jak należy. Wczorajsze zatrzymanie nie było awarią” – podkreśla rzecznik, nawiązując do ostatnich przerw w działaniu schodów. 

Nowe schody za prawie 5 milionów złotych… znowu stanęły

Wyjaśnia, że nowe urządzenia, podobnie jak nowy samochód, muszą przejść proces „docierania”. „To tak, jak z samochodem kupionym prosto z salonu. Przez pierwsze kilka tysięcy kilometrów też wymaga regularnego przeglądu” – dodał.

ZDMK tłumaczy, że schody w okresie „docierania” muszą być regularnie serwisowane. Konieczne jest sprawdzanie, czy wszystkie śruby są odpowiednio dokręcone i czy poziom oleju smarującego urządzenia mechaniczne jest właściwy. Rzecznik zaznacza, że te prace serwisowe wymagają czasowego unieruchomienia schodów. „Od czasu do czasu, schody muszą być unieruchomione. Takie sytuacje będą się zdarzać, bo dotyczą nie tylko tych schodów przy Małopolskim Dworcu Autobusowym, ale także innych ruchomych schodów w Krakowie” – powiedział rzecznik ZDMK.

Jak często psują się miejskie windy i schody ruchome? Szczury „wyłączyły” jedno z urządzeń na 71 dni

Przypomnijmy, że nowe schody ruchome przy Małopolskim Dworcu Autobusowym zostały zainstalowane po serii awarii poprzednich urządzeń, które od 2018 roku miały problemy z funkcjonowaniem. Zostały wymienione ze względu na zniszczenia spowodowane opadami deszczu i korozją. Obecne schody miały być bardziej odporne na warunki atmosferyczne i zapewniać komfort użytkownikom dworca. Jednak już dwukrotnie – najpierw 3 października, a później zaledwie tydzień później – schody były czasowo zatrzymywane.

Komentarz od redakcji: 

Nie wiemy czy słyszeliśmy kiedyś  bardziej absurdalne wyjaśnienie. Schody na dotarciu? Serio? Według rzecznika ZDMK to zupełnie normalne. „To tak, jak z nowym samochodem” – mówi. Czyli co, jak kupię nowe auto, to co tydzień będę musiał zatrzymywać się na autostradzie, bo ono „się dociera”? To jakieś nowe standardy eksploatacji czy tylko schody w Krakowie mają takie specjalne traktowanie?

ZDMK wyjaśnia, że schody muszą być co jakiś czas zatrzymywane, żeby sprawdzić, czy wszystko działa, jak należy. Trzeba dokręcić śruby, sprawdzić poziom oleju… brzmi jak przegląd bolidu F1 przed wyścigiem, a nie zwykłych schodów, które mają tylko jedno zadanie – przewieźć ludzi z punktu A do punktu B. Ale nie, tutaj schody są jak najnowszy model samochodu z salonu, delikatny i wymagający troski. Schody, które trzeba pielęgnować, bo „dotarcie” to skomplikowany proces.

Zastanówmy się przez chwilę. Jak długo te schody będą się „docierać”? Miesiąc? Rok? Może dekadę? Bo jeśli przez pierwsze tygodnie swojego istnienia już dwa razy stawały, to co będzie dalej? Zamiast schodów ruchomych, może trzeba je nazwać „schodami chwilowo nieruchomymi”? Wtedy przynajmniej nikt nie będzie miał pretensji, że schody przestają działać. Bo przecież nikt nie lubi, gdy obietnice wygody zamieniają się w frustrację, zwłaszcza kiedy goni nas czas, a my musimy wspinać się po nieruchomych schodach.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to tłumaczenie ZDMK to próba zrobienia z nas, użytkowników, kompletnych naiwniaków. Może gdyby rzecznik powiedział: „Mamy problemy, ale pracujemy nad tym, prosimy o cierpliwość”, to sprawa przeszłaby bez echa. Ale nie. Zamiast tego dostajemy opowieść o „docieraniu”, jakbyśmy wszyscy właśnie wrócili do szkoły mechanicznej i słuchali wykładu o tym, jak działa silnik. Czy pasażerowie dworca naprawdę muszą wiedzieć, czy śruby są odpowiednio dokręcone, czy poziom oleju jest w porządku? Ja myślałem, że chcą po prostu skorzystać ze schodów. Ot, taka prosta sprawa.

Nie mogę się oprzeć myśli, że może to nowy trend. Może za chwilę będziemy słyszeć o „dotarciu” windy w wieżowcach albo „docieraniu” tramwajów, które staną na przystanku na pół godziny, żeby „odpocząć”. A my, krakowianie, będziemy musieli po prostu to zaakceptować, bo przecież wszystko, co nowe, musi się dotrzeć. No cóż, bylebyśmy nie „dotarli” do granic naszej cierpliwości.

Schody na dotarciu? Takiego tłumaczenia dawno nie słyszałem. I mam nadzieję, że długo nie usłyszę. Ale kto wie – może już niedługo każda nowa technologia w Krakowie będzie wymagała regularnych przerw, bo przecież to, co nowe, musi swoje postać.

Jarek Strzeboński 

Wiceprezydent Mazur, schody za blisko 5 milionów i marzenia o metrze

 

 

 

 

Najnowsze

Co w Krakowie