– Wysłałem pismo do magistratu. Złożyłem ofertę – zamiast spłacać długi wobec gminy, raz w tygodniu będę chodził po mieście z koszulką z logo Krakowa. A na brzuchu nawet sobie napis „Kraków” zrobię. Wierzcie mi – to duża powierzchnia reklamowa, znacznie większa niż u piłkarzy. Skoro Wisła może, to dlaczego ja bym nie mógł? – pisze nasz dziennikarz Łukasz Mordarski.
Mam mieszkanie w Krakowie. Kupiłem na kredyt na 8695 lat. Małe, ciasne, ale własne. I co roku, czy tam co kwartał, urząd miasta ściga mnie, żebym płacił podatek od nieruchomości. Spłacam więc kredyt, płacę czynsz, a do tego jeszcze ten paskudny podatek. Z pięć lat temu postanowiłem – nie będę płacił i już. Od tamtego czasu przyszło do mnie tysiąc ponagleń, dwa tysiące pism, tak zwanych „straszonek” różnymi konsekwencjami, noty odsetkowe, a ostatnio to nawet jakieś wezwanie sądowe, że jak nie zapłacę to coś tam coś tam.
Podobnie sprawa ma się z Wisłą Kraków. To taki klub piłkarski, co od lat nie płaci za stadion (na dziś zalega 4,8 mln złotych). Nieruchomość, prawie taka sama jak moje mieszkanie, tylko odrobinę większa. No i brzydsza, choć to kwestia gustu. I ci, którzy mają płacić, zwrócili się do miasta, że oni to by jednak nie chcieli płacić, tylko może by sobie na koszulce logo Krakowa wrzucili i styknie. Prezydent, wiceprezydent, radni, urzędnicy i wszyscy święci z placu Wszystkich Świętych debatują teraz czy podarować prywatnemu (!) klubowi kilka milionów długu.
Ja też wysłałem pismo do magistratu. Na dziennik podawczy. Złożyłem ofertę – zamiast spłacać długi wobec gminy, raz w tygodniu będę chodził po mieście z koszulką z logo Krakowa. A na brzuchu nawet sobie napis „Kraków” zrobię. Wierzcie mi – to duża powierzchnia reklamowa, znacznie większa niż u piłkarzy. Mogę też logo Krakowa umieścić na drzwiach do mieszkania, okleić sobie samochód i zobowiązać się, że jak wyjadę za granice Krakowa / Małopolski / Polski to będę mówił dobrze o mieście, w którym mieszkam.
Wisła ma wielu kibiców, powiecie, dlatego jej się należy? Ja też mam kibiców. W walce z urzędem kibicują mi cała rodzina, siedmiu znajomych i brat wujka mojego kolegi. Trzymają kciuki.
Wisła to historia? Oj, ja też mam swoją. Jak Wisła – momentami wstydliwą, ale w większości pełną chwały i sukcesów.
Ale że Wisła jest nośnikiem reklamowym znacznie lepszym niż mój brzuch? Zgadzam się, dlatego ja mój brzuch wyceniam na kilkaset złotych, a nie miliony. A poza tym z moim brzuchem nigdy nie wiązały się mało chwytliwe reklamowo hasła jak np.: kibole, maczety, narkotyki, zabójstwa, Misiek.
No więc teraz czekam na odpowiedź urzędników. Podobnie jak Wisła.
Łukasz Mordarski
Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl
Weź udział w sondzie na naszym Facebooku:
Czy miasto powinno "podarować" Wiśle Kraków prawie 5 mln długów, które klub ma wobec gminy?
Posted by KRKnews.pl on Friday, June 7, 2019