To dzień, którego każdy prezes klubu piłkarskiego obawia się najbardziej. Zaufanie włodarzy Cracovii i Wisły u kibiców zostało mocno nadwyrężone, ale w trudnych chwilach szefostwo „Pasów” mogło chociaż liczyć na piłkarzy – pisze w felietonie dla KRKNews Jan Krol.
To miała być ważna kolejka przy Reymonta oraz przy Kałuży. Po przerwie reprezentacyjnej Wisła w końcu miała rozpocząć marsz w kierunku Ekstraklasy, a Cracovia planowała wielkie zjednoczenie kibiców w spotkaniu z Pogonią. W obu przypadkach zakończyło się jednak klapą.
Wisła spisała się fatalnie. Przez pierwszą połowę ostrzeliwała bramkę Warty Poznań, w drugiej spuściła z tonu, a gościom wystarczyły nieliczne ataki, by zdobyć bramkę, wywieźć z Krakowa trzy punkty i zrzucić Wisłę w okolice strefy spadkowej.
I właśnie wtedy rozpoczął się koszmar prezesa Wisły. Jarosław Królewski został wywołany przez kibiców na środek murawy, zdecydował się na niej zjawić i wtedy został wychłostany słownie przez trybuny.
z„Jak to, jak to wygląda, k***a?! Jak to wygląda?! W pucharach potrafimy grać jak równy z równym, a przychodzi liga i jest pośmiewisko. K***a, zarabiają krocie w tym zespole. K***a, mamy dość tej żenady. Kolejny sezon! K***a, skończyła się taryfa ulgowa. Weźcie się, k***a. Weź się pie******j, obetnij im pensje, bo nie zasługują, k***a to na nic. Niech oddadzą dzieciom, k***a. Przyjechały dzieci z domu. I znowu, kurwa się wstydzimy. Dość tego. Wstyd, k***a” – przemowy na takim poziomie musiał wysłuchać prezes 13-krotnych mistrzów Polski.
Nie dość, że z w tempie błyskawicy poniosło się ona po całej piłkarskiej Polsce, to jeszcze kibice nabijają się, że Królewski został potraktowany jak szkolniak podczas wywiadówki.
W weekend oberwało się także prezesowi Cracovii. Przed meczem z Pogonią fani „Pasów” zorganizowali specjalny przemarsz, a kilka dni wcześniej pisali odezwy o mobilizację grup wspierających Cracovię. Kulminacja akcji miała mieć miejsce w sobotę, ale wtedy zaczęły się schody – klub najpierw nie wiedział, czy mecz w ogóle się odbędzie. Później zdecydowano, że rozegrany zostanie bez kibiców, a następnie na trybuny weszła tylko część fanów.
Prezes Mateusz Dróżdż próbował ratować sytuację wpisem w mediach społecznościowych, ale tylko dolał oliwy do ognia.
„Zdobyliśmy trzy punkty, co nie zmienia faktu, że ten mecz nie powinien się odbyć. Wraz z przedstawicielami służb, wspólnie uznaliśmy, że o 17:30 nie będzie możliwości rozegrania tego meczu z zapewnieniem bezpieczeństwa Kibicom. To była sytuacja, z której nie było dobrego wyjścia” – napisał Dróżdż, ale w odpowiedzi otrzymał wiele nieprzychylnych wpisów.
Został nazwany arogantem, egoistą, kłamcą i usłyszał, że stracił zaufanie kibiców, które bardzo trudno będzie mu odbudować.
W trudnych chwilach prezes Cracovii mógł jednak liczyć na piłkarzy, którzy pokonali Pogoń, dzięki czemu gniew trybun nie był aż tak duży. I O ile zawodnicy „Pasów” wsparli prezesa, to gracze Wisły wpędzili swojego w jeszcze większe tarapaty.
Jan Krol