Miało być więcej stacji, nowoczesne rowery z komputerem pokładowym i nowy operator. Będzie… po staremu. Władze miasta ogłosiły dziś, że w lipcu krakowianie ponownie będą mogli korzystać z miejskich wypożyczalni rowerów. Tyle tylko, że będą to stare rowery, stare stacje i stare zasady.
Od miesięcy urzędnicy nie kryli radości, że Kraków idzie z duchem czasu i doczeka się nowoczesnej wypożyczalni miejskich rowerów. Stare jednoślady miały zastąpić zupełnie nowe bicykle wyposażone w komputer pokładowy, a miasto miało zarobić na nowej umowie z firmą BikeU.
Szybko okazało się jednak, że plany urzędników trzeba zweryfikować. Firmy, które brały udział w przetargu i których oferty zostały odrzucone przez ZIKiT, złożyły zażalenie na wyniki przetargu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nadal jednak nie wyznaczono terminy rozprawy a to oznacza, że przez opieszałość sądu, nowy operator nie może uruchomić wypożyczalni rowerów.
Koniec cierpliwości
– Znajomi przyjechali niedawno na weekend i planowaliśmy wybrać się całą paczką do Tyńca, ale okazało się, że stacje są puste. Dopiero znajomy oświecił mnie, że miały być nowe rowery, ale… ale nie ma – tłumaczy Gosia Tkacz, 23-letnia studentka z Krakowa.
Miłośników jednośladów, którzy nie szczędzili słów krytyki pod adresem nowego rozwiązania było jednak zdecydowanie więcej. Początkowo bowiem rowery miały rozpocząć działalność w połowie marca. Potem termin ten kilkukrotnie przesuwano. W efekcie wiceprezydent Krakowa Tadeusz Trzmiel zdecydował o powrocie do starego systemu KMK Bike, który ruszy już w połowie lipca. Dzięki temu krakowianie w końcu doczekają się możliwości wypożyczania miejskich rowerów, choć nie wiadomo na jak długo.
Zgodnie z warunkami przetargu, nowy operator miał nie tylko wyposażyć istniejące już stacje w nowoczesne rowery, ale również zwiększyć liczbę dostępnych jednośladów. Wszystko wskazuje jednak na to, że na nowe rozwiązanie będziemy musieli poczekać.
(pt)