– Dla dobra Kościoła i dla dobra państwa powinniśmy sobie na nowo przypomnieć, że Rzeczpospolita jest państwem świeckim, a nie krajem, gdzie rządząca partia próbuje się stopić w jedno z jednym wyznaniem. Trzeba też doprowadzić do pełnej sprawiedliwości w sprawie przestępstw pedofilskich. W tym celu złożę projekt zniesienia przedawnienia w tych sprawach. Musi też wreszcie zacząć działać komisja, z której powołaniem rządzący zwlekają od niemal roku – mówi w wywiadzie dla KRKnews.pl Szymon Hołownia.
W rozmowie z portalem KRKnews.pl Szymon Hołownia – niezależny kandydat na prezydenta – odpowie na pytanie, czy obawia się konkurencji ze strony Rafała Trzaskowskiego. Prezenter telewizyjny odniesie się także do zarzutów, które w ostatnich dniach padały przeciwko żonie – Urszuli Brzezińskiej-Hołowni. Opowie także, czy chciałby zbudować elektrownię atomową w Polsce.
KRKnews.pl: Paulina Młynarska zarzuciła Panu seksizm i pogardę dla kobiet, bo nazwał pan Małgorzatę Kidawę-Błońską „ciocią”. Jak się pan ustosunkuje do tych słów?
Szymon Hołownia: – Po pierwsze, nie nazwałem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej „ciocią” tylko powiedziałem, że próbowano wykreować taki jej wizerunek w kampanii. Użyłem tego sformułowania w wywiadzie z Moniką Olejnik. Małgorzatę Kidawę-Błońską zawsze szanowałem i to okazywałem. W momencie, gdy jej koledzy z Koalicji Obywatelskiej próbowali decydować o jej losie, apelowałem do nich o szacunek do kandydatki. Mój opis dotyczył kampanii i procesu, a nie osoby.
Paulina Młynarska odniosła się we wpisie do użytego przeze mnie stwierdzenia, że „polityka to nie jest gimnazjum żeńskie czy instytut panien szlacheckich”. Wyciągnęła z tego wniosek, że cechuje mnie pogarda wobec kobiet. To wniosek absurdalny, niczym nie poparty. Pewnie kiedyś spotkam się z Pauliną i to wyjaśnię. We wszystkim, co zrobiłem w życiu zawodowym pokazałem, że jest odwrotnie. Jasno wynika to też z mojego programu.
Artykuł 33. Konstytucji, który mówi o równości kobiet i mężczyzn, jest jednym z najważniejszych przesłań, jakie niosę w kampanii. Idea praw kobiet – które to prawa wreszcie w Polsce powinny być zauważane, doceniane i realizowane – to coś, o czym nie przestanę mówić. Podczas konferencji prasowej w Dniu Matki mówiłem o tym, że podstawą każdej polityki prorodzinnej i rynku pracy musi być równość szans, dobrobytu i możliwości kobiet i mężczyzn. Na tym założeniu będzie też oparty program Rodzina 2050, który wkrótce opublikuję.

W jednym z wywiadów pańska żona powiedziała, że nie zna osób tej samej płci, które chcą wziąć ze sobą ślub, co wywołało ogromne kontrowersje. Czy odpowiedziałby Pan na zaproszenie organizacji LGBT, które chcą się spotkać z panem i pańską żoną?
– Oczywiście. Mam wielu znajomych i przyjaciół, którzy są „nieheteronormatywni” i mówią o tym, że ich marzeniem jest zawarcie ślubu cywilnego w Polsce. Moja żona w wywiadzie powiedziała bardzo wyraźnie, że jest zwolenniczką zalegalizowania związków partnerskich. Jeśli chodzi o małżeństwa jednopłciowe to ona nie uważa, że jest to obecnie do przeprowadzenia – zaznaczając, że pokolenie naszych dzieci może mieć zupełnie inny pogląd. Stwierdziła też, że nie zna osobiście osób, które chcą zawrzeć jednopłciowe małżeństwo. To wszystko. Reszta to przeinaczenia i hejt.
Jeżeli chodzi o mnie, to bardzo wyraźnie mówiłem, że po wygranych wyborach bardzo chętnie spotkam się i będę rozmawiał z organizacjami reprezentującymi różne środowiska. Tego dotyczy moje hasło „Prezydent różnych Polaków”, o którym mówiłem tu, w Krakowie. Moje stanowisko w tej sprawie jest jasne, wielokrotnie powtarzane i nie uległo zmianie. Kiedy zostanę prezydentem i na moje biurko trafi ustawa o związkach partnerskich to ją podpiszę, ale zawetuję ustawę o małżeństwach jednopłciowych. Dzisiaj podejmujemy takie decyzje, ale pokolenie naszych dzieci może postąpić inaczej. Nie organizujemy świata na wieczność.
Czyli w czasie kampanii nie spotka się pan z organizacjami LGBT, tylko dopiero po wygranej?
– Najprawdopodobniej do wyborów mamy niespełna miesiąc. Każdy z tych dni jest szczegółowo rozpisany. Jeżeli w tym czasie pojawi się przestrzeń czasowa na spotkanie, to oczywiście chętnie wezmę w nim udział. Mam wielu znajomych, którzy działają w różnych organizacjach broniących praw mniejszości. Uważam jednak, że dużo bardziej rzeczowe będzie spotkanie w czasie, gdy już jako prezydent będę dysponował narzędziami, które są dla tych ruchów ważne.
Czy Rafał Trzaskowski jest dla pana dużym konkurentem, który może potencjalnie odebrać panu głosy?
– Każdy kto startuje w wyborach jest potencjalnym konkurentem kogoś innego, kto również bierze w nich udział. To oczywiste, że Rafał Trzaskowski jest konkurentem. Udało mu się bardzo sprawnie zmobilizować uśpiony elektorat Platformy Obywatelskiej. Natomiast ze wszystkich sondaży widzimy, że mówiąc kolokwialnie, „nam nie spadło” po wejściu Trzaskowskiego. Mamy cały czas 16-17 proc. rzetelnego i organicznego poparcia. Zanurkowały za to notowania Władysława Kosiniaka-Kamysza i innych partyjnych kandydatów. Kandydatura Rafała Trzaskowskiego bez wątpienia jest wyzwaniem, bo dziś zmobilizowany elektorat PO zadaje mi pytanie, po co ja w ogóle poszedłem do polityki i dlaczego wchodzę pomiędzy PiS a Platformę. To oznacza konieczność naszej własnej mobilizacji. Daje pozytywnego kopa do jeszcze bardziej intensywnego działania i w takich kategoriach oceniam wejście Trzaskowskiego do gry.
Wybory prezydenckie 2020. Zaczyna się bezkompromisowa rozgrywka na wyniszczenie
Czyli nie czuje pan możliwości przegranej?
– Nie, wręcz przeciwnie. Właśnie dlatego, że mamy teraz powrót do tego duopolu i tak już dobrze znanego sporu PiS-u i PO, który już od 15 lat się toczy. Właśnie dlatego popyt na zupełnie nową rzeczywistość i inny sposób myślenia o polityce wzrośnie, a nie zmaleje.
Czy w przeciwieństwie do Trzaskowskiego jest pan za budową elektrowni atomowej w Polsce?
– Mam bardzo jasny pogląd w tej sprawie. W 2050 roku Polska powinna być zdekarbonizowana, czyli powinniśmy zrezygnować nie tylko z węgla, ale również z gazu ziemnego, który powinniśmy się starać zastąpić biogazem. Mam nadzieję, że ten ambitny plan uda nam się zrealizować w 30 lat. Trzeba jednak do tej realizacji włączyć przedstawicieli środowisk górniczych i w ogóle mieszkańców Śląska, bo te zmiany dotkną ich bezpośrednio.
Musimy też pamiętać o tym jak bardzo, wskutek głupich decyzji kolejnych rządów, jesteśmy zapóźnieni w rozbudowywaniu źródeł odnawialnej energii. Jeśli więc nie będzie lepszego wyjścia i trzeba będzie położyć na stole projekt elektrowni atomowej, to nie będę protestował. Postawię jednak jeden warunek – rzeczywiste odchodzenie od węgla, a nie kolejne przyklepywanie tego, co jest teraz i odkładanie rozwiązania problemu na później. Technologia atomowa jest bardzo droga i przestarzała. Bardzo dużo czasu upływa między rozpoczęciem projektu, a uzyskaniem energii, dlatego nie jest to optymalne rozwiązanie. Jest to jednak metoda i tak lepsza niż węgiel.
Jeszcze raz dziękuję Wam za niesamowite przyjęcie wczoraj w Krakowie. Na jeden dzień miasto zrobiło się żółte! 💛 Takiej ekipy jak Wy, nie ma nikt w Polsce. #H20fot. Tomasz Kaczor
Posted by Szymon Hołownia on Sunday, May 31, 2020
Jak państwo powinno oddzielić się od Kościoła?
– Państwo jest dzisiaj w zbyt ścisłym związku z Kościołem katolickim, do którego również ja należę. Powinno się przeprowadzić rozdział Kościoła od państwa, a więc wyjaśnić i ujawnić wszystkie przepływy finansowe, skierowane od państwa do organizacji kościelnych. Za dużo już było plotek i pogłosek o finansowaniu przez różne publiczne agendy pomysłów o. Tadeusza Rydzyka w zamian za już mówiąc zupełnie wprost – poparcie, które przy pomocy swoich mediów udziela. Zasadnym jest też pytanie, czy prezydent, ministrowie i inni funkcjonariusze publiczni powinni stwarzać wrażenie chęci zapisania wszystkich Polaków do swojego wyznania. To na pewno nie jest ich zadaniem.
Bardzo chętnie będę rozmawiać o modelu finansowania związków wyznaniowych i religii w szkołach, a także o tym jak powinny wyglądać relacje państwa i Kościoła na bardzo wielu poziomach. Będę to robić stanowczo. Dla dobra Kościoła i dla dobra państwa powinniśmy sobie na nowo przypomnieć, że Rzeczpospolita jest państwem świeckim, a nie krajem, gdzie rządząca partia próbuje się stopić w jedno z jednym wyznaniem. Trzeba też doprowadzić do pełnej sprawiedliwości w sprawie przestępstw pedofilskich. W tym celu złożę projekt zniesienia przedawnienia w tych sprawach. Musi też wreszcie zacząć działać komisja, z której powołaniem rządzący zwlekają od niemal roku.
Czy nie obawia się pan, że pańska prezydentura będzie wyglądać tak, jak w przypadku Wołodymyra Zełenskiego? Ukraińcy nie są zadowoleni, a ukraiński rząd ma poważne problemy…
– Trudno jest mi stać się recenzentem prezydentury Wołodymyra Zełenskiego. Nie jestem do tego upoważniony czy powołany, ale wielokrotnie powtarzałem – nie jestem drugim Zełenskim, ani Palikotem, Petru, Kukizem, Olechowskim czy jeszcze kimś innym. Mamy zupełnie inny pomysł na to co chcemy budować. Na Ukrainie była zupełnie inna sytuacja po rządach Poroszenki i zupełnie inaczej przebiegała kampania.
W Polsce jesteśmy teraz w bardzo ważnym momencie ustrojowym, w którym wybory prezydenckie są ostatnim momentem by zakończyć chorą wojnę PiS-u z Platformą i Platformy z PiS-em. Ona trwa od 15 lat. Poza tym dzięki wyborowi nowego prezydenta spoza partyjnego układu, wreszcie możemy skończyć w Polsce z myśleniem z lat 90-tych ubiegłego wieku i wkroczyć z nadzieją w wiek XXI. Czas zadać sobie pytanie o to jak zrobić nowoczesne, solidarne, demokratyczne i zielone państwo. Oczywiście, prezydent nie jest rządem i nie ma zaplecza w postaci klubu parlamentarnego, więc to nie jest takie proste. Prezydent nadaje jednak ton dyskusji i może sprawić, że rząd będzie musiał się odnieść do poruszanych przez niego spraw. Czas więc na prezydenta, który zanim podpisze ustawę lub podejmie inicjatywę nie będzie musiał dzwonić do swojego partyjnego szefa. Który będzie mógł sam podejmować autonomiczne decyzje dla dobra Polski i pokoleń Polaków.
Hołownia przedstawił pomysł na naprawę Polski i wbił szpilę Andrzejowi Dudzie!
Rozmawiała Justyna Słowikowska