W Krakowie małe (albo jak kto wili – duże) poruszenie. Wiadukt kolejowy nad ulicą Grzegórzecką został wykreślony z rejestru zabytków. Trudno nie skojarzyć tego faktu z niedawnym odwołaniem Moniki Bogdanowskiej ze stanowiska małopolskiej konserwator zabytków. Takie zestawienie dwóch faktów daje przekaz, że konserwator zabytków „poległa” pod zabytkowym wiaduktem. A właściwie w obronie tej konstrukcji – nieskutecznej, ale bohaterskiej.
Ale nie wolno zapominać, że Monika Bogdanowska jako wojewódzki konserwator zabytków miała na pieńku nie tylko z inwestorem nowej linii kolejowej w Krakowie. Tu warto przypomnieć, że to ona wpisała do rejestru zabytków stare lotnisko w Czyżynach, co spowodowało problemy dla budowy Małopolskiego Centrum Nauki. Jakoś tak się dziwnie składa, że za obie te inwestycje odpowiadają instytucje obsadzone przez PiS. Zabytkowy wiadukt utrudniał prowadzenie inwestycji PKP Polskim Liniom Kolejowym, spółce podległej rządowi (czyli PiS), zabytkowe lotnisko to kłopot dla spółki podległej marszałkowi województwa małopolskiego (też PiS). Do tego dochodzą plotki, że pani konserwator dość stanowczo stawiała warunki dla odbudowy spalonych budynków w Nowej Białej, co mogło sprawić wrażenie, że wojewoda (również PiS) i rząd blokują podnoszenie się ze zgliszcz po pożarze, którym żyła cała Polska. Takie spojrzenie na odwołanie Moniki Bogdanowskiej bardziej skłania do tezy, że wiadukt był ostatnim kamyczkiem, który uruchomił lawinę albo kroplą, która wydrążyła skałę.
Do tego dochodzą warunki stawiane dla miejskich inwestycji, jak choćby dla metra. Nie przywiązywałbym jednak wagi do tego, że akurat spory z miastem przyczyniły się do odwołania pani konserwator. Jeśli już – to były dodatkowym argumentem – że to blokada rozwoju i inwestycji. Pierwszoplanowe znaczenie miało to, że decyzje konserwator zabytków utrudniały inwestycje ważne dla PiS. Gdyby Monika Bogdanowska blokowała tylko projekty Jacka Majchrowskiego, nie byłoby problemu…
W całej tej sprawie najciekawszy jest wątek dotyczący przebudowy wielkiej kamienicy przy ul. Stradom. To prywatna inwestycja, do której Monika Bogdanowska miała zastrzeżenia konserwatorskie. I odsunięto ją od nadzoru na tym obiektem, a decyzje były wydane w Warszawie. Tak jak w przypadku wypisania z rejestru zabytków wiaduktu kolejowego nad Grzegórzecką. Może za jakiś czas poznamy kulisy tej sprawy, ale do tego czasu wiadukt kolejowy będzie symbolicznym przypieczętowaniem końca krótkiej kariery Moniki Bogdanowskiej – jako konserwatora zabytków w Krakowie.
Grzegorz Skowron
Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl