Są już widoczne pierwsze skutki finansowe epidemii koronawirusa w Krakowie. Wpływy do budżetu miasta z tytułu podatków i opłat ponoszonych przez mieszkańców i przedsiębiorstwa już są mniejsze o blisko 150 mln złotych. A w kolejnych miesiącach nie należy się spodziewać radykalnej poprawy. Do tego trzeba doliczyć nieprzewidywane wcześniej wydatki na walkę z epidemię. A te przekraczają w tej chwili 76 mln złotych.
Wiemy już nieco więcej o tym, jak koronawirus w Krakowie wpływa na finanse naszego samorządu. Straty budżetu miasta są duże, choć daleko im jeszcze do tych z najbardziej pesymistycznych prognoz, według których koronawirusowa dziura miałaby sięgać miliarda złotych. Nie wolno jednak zapominać, że oficjalne dane o mniejszych wpływach do miejskiej kasy dotyczą okresu styczeń – maj 2020, w tym niespełna 3 miesięcy w czasie epidemii.
Firmy nie zwalniają (jeszcze?), ale mają problemy
Najbardziej o skali spowolnienia gospodarczego świadczą spadki wpływów z podatków PIT i CIT.
Blisko 40,5 mln zł mniej niż w ubiegłym roku (za pierwszym 5 miesięcy) miasto otrzymało z tytułu udziałów w podatku PIT. To największa kwotowa strata, ale wpływy z podatku płaconego od wynagrodzeń zmalały w stosunku do ubiegłego roku „tylko” o 6 proc. To efekt wsparcia udzielanego w ramach Tarczy Antykryzysowej nakierowanego na utrzymanie miejsc pracy. Kiedy jesienią te mechanizmy przestaną działać, a firmy borykające się z problemami zaczną zwalniać pracowników, straty w PIT mogą być dużo większe.
A o tym, że firmy mają problemy świadczy spadek wpływów z podatku CIT. Wprawdzie strata miasta z tego tytułu jest mniejsza niż w PIT, bo wynosi 31,8 mln zł, ale to aż o 34 proc. mniej niż za ten sam okres ubiegłego roku. Nadzieję na poprawę daje to, że nastąpiło radykalne odmrożenie gospodarki. Ale z drugiej strony nie ma szans na to, by nastąpił szybki powrót do sytuacji gospodarczej sprzed wybuchu epidemii.
I nie ma się co dziwić, że przy spowolnieniu gospodarczym miasto traci też na podatkach od nieruchomości i środków transportu. Do miejskiej kasy wpłynęło o 18 mln zł mniej niż rok temu (spadek o 6,9 proc.). To oznacza również, że przedsiębiorcy korzystają z zaproponowanych przez miasto odroczeń płatności podatków lokalnych.
Krakowianie przestali kupować bilety MPK
Przy tych kłopotach przedsiębiorców spadek dochodów ze sprzedaży mienia komunalnego jest jak na razie niewielki. Ubytek to 5 mln zł, czyli miasto zarobiło na swoim majątku zaledwie o 5,2 proc. mniej niż w ubiegłym roku.
Za to dużo mniej niż planowano uzyskano ze sprzedaży biletów. Spadek wpływów sięga 28,3 proc., a to oznacza o blisko 33,2 mln zł mniej niż w ciągu pięciu miesięcy ubiegłego roku.
I żadnym pocieszeniem nie może być wzrost wpływów z opłat za koncesje na handel alkoholem oraz opłat za wywóz śmieci. Za koncesje miasto dostało o 1,1 mln zł więcej (2,9 proc.), a z opłat za odpady – o 2,45 mln zł (2,86 proc.). Przy czym ten ostatni wzrost ma wynikać z innych terminów płatności, bo podwyżki opłat za śmieci jeszcze nie było, choć jej wprowadzenie wisi nad krakowianami od kilku miesięcy.
Dodatkowe koszty też są spore
Straty w podatkach i opłatach za pięć miesięcy sięgają w sumie 148,3 mln zł. Ale do nich trzeba jeszcze doliczyć wydatki na walkę z koronawirusem, których wcześniej w budżecie nie było. Do końca maja koszty walki z epidemią wyniosły ponad 48,1 mln zł, w czerwcu będzie kolejne 28,2 mln zł. W sumie będzie to więc blisko 76,4 mln zł nieprzewidzianych wcześniej wydatków.
Tylko na zapewnienie bezpieczeństwa w transporcie te wydatki wynoszą 29 mln zł. W Magistracie i podległych mu jednostkach dodatkowe zabezpieczenia kosztowały 22,7 mln zł. Straż Miejska potrzebowała na ten cel prawie 8,5 mln zł, a szpitale i Miejskie Centrum Opieki – 5,6 mln zł.
Krakowska Tarcza dla Mobilności, czyli zmiany w organizacji ruchu na ulicach, które wzbudzały ogromne kontrowersje, kosztowały do tej pory 476 tys. zł.
Grzegorz Skowron
Mocny apel o pomoc rządową dla metropolii wychodzi z Krakowa. Wspiera nas Wrocław
