Na Zakrzówek nie wolno wnosić swojego jedzenia, więc wypoczywający skazani są m.in. na zakup frytek. Tyle, że kosztują one nawet 75 zł! Dlaczego?
O problemie z wnoszeniem jedzenia na Zakrzówek pisaliśmy już wcześniej. Odwiedzający skarżą się , że w regulaminie pojawił się kontrowersyjny zapis o zakazie spożywania własnego jedzenia. Na tablicach informacyjnych umieszczonych na terenie obiektu widnienie informacja: „Na terenie kąpieliska i pomostów zabronione jest wnoszenie i spożywanie jedzenia na pomostach”. – „Myślałam, ze to jakiś żart kiedy strażnik miejski zwrócił mi uwagę, że nie mogę zjeść przyniesionego ze sobą jedzenia. To jakiś absurd” – to tylko jeden z licznych komentarzy na forach dyskusyjnych poświęconych Zakrzówkowi. Zarząd Zieleni Miejskiej, który jest odpowiedzialny za obiekt tłumaczy, że zakaz spożywania jedzenia został wprowadzony po tym, jak użytkownicy obiektu zostawiali na pomoście śmieci.
Problem z zakazem jedzenia na Zakrzówku. „Mamy umrzeć z głodu?”
W takiej sytuacji odwiedzający kąpielisko jedzenie mogą kupić przed wejściem, ale do specjalnie tanich nie należy. Porcja frytek belgijskich to wydatek 15 zł (mała porcja), 18 zł (duża) lub 75 zł (giga). Tak, 75 zł za smażone ziemniaki!
– Zanim jednak wydałam osąd, sprawdziłam, czym jest ta cała „gigaporcja”. […] Giga to rzeczywiście dobre określenie. Za 75 zł dostaniemy bowiem ważącą dwa kilogramy porcję frytek belgijskich. Te sprzedawane są w aluminiowych pojemnikach w kształcie foremki do pieczenia. Do tego możemy dobrać sobie cztery sosy (dostępne są ketchup, majonez, czosnkowy i 1000 wysp). Zamówienie otrzymałam naprawdę szybko (do 10 minut). A same frytki były przyjemnie chrupiące, bardzo puszyste w środku i nie śmierdziały starą fryturą – czytamy na blogu Pysznosci.pl.
Nie zmienia to jednak faktu, że wypad z rodziną na Zakrzówek bez własnego prowiantu tanie nie jest. Lemoniada kosztuje ok. 14 zł, koktajle blisko 20, a gałka lodów – 7 zł. No i smażone ziemniaki za 75 zł.