Szczątki kostne 33 osób, najprawdopodobniej ofiar epidemii, nieochrzczonych dzieci, osób wyklętych odkryli i zabezpieczyli archeolodzy podczas remontowych na ulicy królowej Jadwigi. Kości trafiły do badań antropologicznych, potem zostaną ponownie pochowane.
Do tej pory przy ulicy Królowej Jadwigi wykopano do tej pory szczątki kostne 33 osób. Według archeologów są to najprawdopodobniej ofiary epidemii, nieochrzczone dzieci, osoby wyklęte. Ich szczątki trafiły do badań antropologicznych.
Co się z nimi stanie? Jak informuje Radio Kraków przytaczając wypowiedz archeolog Bożena Marczyk-Chojnacka odkopane szczątki zostaną ponownie pochowane, najprawdopodobniej na cmentarzu komunalnym.
– Wykopaliśmy szczątki kostne 33 osób – prawdopodobnie ofiar epidemii, nieochrzczonych dzieci, osób wyklętych. Cmentarzyk zajmował ok. 1 ar, czyli 10 na 10 m. Szczątki kostne trafiły do badań antropologicznych. Potem, myślę, że do miesiąca, nastąpi ponowny pochówek tych osób, najprawdopodobniej na cmentarzu komunalnym w Krakowie – czytamy na stronie Radia Kraków.
Pierwsze ludzkie szczątki odkryto 3 listopada podczas robót ziemnych przy przebudowie ulicy. Najpierw robotnik wykonujący wykop natrafił na jedną ludzką czaszkę, potem został odnaleziony fragment kolejnej czaszki. Prace w tym miejscu zostały wstrzymane a teren znalazł się pod opieka archeologów. do czasu przybycia na miejsce archeologów. Szczątki zostały odkryte w pobliżu kapliczki. Najprawdopodobniej w przeszłości znajdował się tam cmentarz mamy. Kapliczka została przeniesiona najprawdopodobniej w latach 70. i na jej miejscu zachował się cmentarz. Do tej pory udało się zabezpieczyć osiem szkieletów.
Archeolodzy ustalili, iż cmentarz mógł powstać w pierwszej połowie XIX w. i działał przez kilkadziesiąt lat. Jest starszy niż pobliska kapliczka z II poł. XIX w. Ulica Królowej Jadwigi powstała w XVIII w., a do XIX w. była bezimienna. Z czasem była rozbudowywana. Pochówki nie leżą bezpośrednio pod obecną ulicą, a ok. 1 m od niej.
– Większa liczb pochówków wskazuje na to, że możemy mieć do czynienia z lokalnym cmentarzykiem, gdzie chowano ludzi chorych na jakąś zakaźną chorobę – powiedziała rmf24.pl Bożena Marczyk-Chojnacka, kierownik nadzoru archeologicznego.