Przetarg na remont Mostu Grunwaldzkiego w Krakowie od początku nie przebiegał tak, jak zakładali urzędnicy. Termin otwarcia ofert przesuwano dwa razy, a wykonawcy zwracali uwagę na braki w dokumentacji. Teraz znamy już pięć firm, które chcą podjąć się zadania, a ich propozycje finansowe są znacznie niższe od zakładanego budżetu. Czy to dobry znak, czy raczej zapowiedź problemów?
Otwarcie ofert miało odbyć się 11 marca, jednak już wtedy stało się jasne, że procedura nie pójdzie gładko. Firmy, które planowały wziąć udział w postępowaniu, zasypały Zarząd Dróg Miasta Krakowa pytaniami. Ilość wątpliwości była na tyle duża, że urzędnicy dwukrotnie przesunęli termin – najpierw na 13 marca, a ostatecznie na 17 marca.
Co budziło tak duże wątpliwości? Przede wszystkim problemy z dostępnością dokumentacji mostu – kluczowej dla precyzyjnego oszacowania zakresu i kosztów prac. Wykonawcy pytali również o organizację ruchu, harmonogram prac, kwestie rozliczeniowe, a nawet o możliwość prowadzenia robót w weekendy. Ostatecznie miasto określiło, że prace mają odbywać się w dni robocze między 7:00 a 21:00, w soboty co najmniej od 7:00 do 15:00, a w razie potrzeby także w niedziele.
To jednak nie uspokoiło wszystkich. Braki informacyjne na etapie przetargu mogą zwiastować problemy już w trakcie realizacji inwestycji. Skoro firmy nie miały pełnego obrazu sytuacji przed złożeniem ofert, czy na pewno uda się uniknąć niespodzianek na etapie prac?
Spękania, korozja i osiadanie filarów. Tak wygląda wnętrze Mostu Grunwaldzkiego (ZDJĘCIA)
Mimo trudnego początku w przetargu wzięło udział pięć firm. Wszystkie zmieściły się w budżecie, który miasto określiło na 21,3 mln zł, a różnice w zaproponowanych kwotach są spore.
Najniższą ofertę przedstawiło konsorcjum ZUE S.A. i Intop Tarnobrzeg, które wyceniło prace na 15,53 mln zł. Nieco więcej, bo 15,98 mln zł, zaproponowała firma Primost Południe. Strabag wycenił zadanie na 16,66 mln zł, Nowak-Mosty na 17,32 mln zł, a najwyższą ofertę – 17,43 mln zł – złożyła firma Most z Sopotu.
Najniższa oferta jest aż o 5,7 mln zł niższa niż przewidziany budżet. To z jednej strony dobra wiadomość – miasto teoretycznie zaoszczędzi znaczną sumę. Ale z drugiej strony pojawia się pytanie: czy tak duża różnica oznacza realne oszczędności, czy może niedoszacowanie kosztów przez wykonawcę?
Przetargi budowlane rządzą się swoimi prawami – firmy często zaniżają ceny, by zdobyć kontrakt, a potem szukają dodatkowych pieniędzy na etapie realizacji, powołując się na nieprzewidziane trudności. A jeśli dokumentacja rzeczywiście była niepełna, to scenariusz „nagle odkrytych problemów” może okazać się realny.
Co ważne – złożone oferty nie będą oceniane wyłącznie pod kątem kosztów. Miasto przy wyborze wykonawcy uwzględni również terminowość realizacji zadania. Szczególnie istotne będzie to, jak szybko uda się przywrócić ruch tramwajowy i samochodowy. Im krótszy czas prac, tym więcej punktów może zdobyć wykonawca.
Zamawiający oczekuje, że tramwaje wrócą na most najpóźniej w ciągu 26 tygodni, a samochody w 35 tygodni. Kluczowym elementem oceny ofert jest więc propozycja skrócenia tych terminów – dodatkowe punkty przysługują tym firmom, które zadeklarują wcześniejsze oddanie mostu do użytku. Dla mieszkańców Krakowa oznacza to jedno: im sprawniejszy wykonawca, tym krótsze utrudnienia.
Na razie nie znamy szczegółowych ofert wykonawców biorących udział w przetargu. Teraz urzędnicy z ZDMK muszą sprawdzić poprawność złożonych dokumentów oraz wybrać, która oferta spełnia kryteria przetargu i dokonać wyboru. Ostatecznie może się okazać, że wcale nie wygra najtańsza oferta, ale ta, która proponuje najszybsze zakończenie remontu przy najniższych kosztach.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przekazanie placu budowy nastąpi do 9 maja, a już dzień później mają rozpocząć się pierwsze prace. Miasto zakłada, że ruch tramwajowy wróci w ciągu 26 tygodni, samochodowy w 35 tygodni, a całość robót potrwa do 43 tygodni od podpisania umowy. Zamknięcie mostu oznacza, że ruch tramwajowy i autobusowy będzie musiał być skierowany przez ul. Kalwaryjską i Limanowskiego. Więcej o tym pisaliśmy tutaj:
Jarek Strzeboński