Jeden wpis i dwie mocne deklaracje – prezes Wisły Kraków znów ściągnął na siebie uwagę kibiców. I znów wspomniał o dwóch kwestiach, których wcześniej nie udało mu się spełnić – pisze w felietonie Michał Lop.
Jarosław Królewski w mediach społecznościowych czuje się jak ryba w wodzie, choć czasem zdarza się mu tą wodą zachłysnąć. Tym razem prezes Wisły zareagował od razu po meczu ze Stalą Rzeszów. Być może chciał odwrócić uwagę od niekorzystnego wyniku (Wisła tylko zremisowała 1:1), a być może czuł potrzebę podzielenia się swoimi przemyśleniami z kibicami.
– Jestem wybitnie dumny z postawy trybun dziś do ostatniej minuty, niesamowitego wręcz wyniku ~ 17 tysięcy widzów o 21 w piątek przy R22. To jest po prostu wielkie. Jesteście wyjątkowi. Chce się wstać rano i walczyć dalej – rozpoczął Królewski i zapowiadało się na kolejny wpis, który ma osłodzić gorycz po stracie punktów.
Później jednak padła deklaracja, której Królewski – wydawałoby się – powinien się wystrzegać, tymczasem obwieścił tę nowinę całemu światu. A mianowicie – prezes Wisły już zapowiedział, że Mariusz Jop pozostanie trenerem nie do końca roku, ale aż do końca sezonu. To zaskakująca deklaracja, biorąc pod uwagę, że Kazimierz Moskal też był przedstawiany jako długoterminowy projekt, tymczasem Królewski zwolnił go już po trzech miesiącach.
I gdy wydawało się, że w piątkowy wieczór żadne mocniejsze słowa już nie padną, Królewski postanowił w skrócie podsumować swoje dwa lata prezesury i zakończyć je słowami: „W tym sezonie awansujemy do Ekstraklasa”.
Z jednej strony można to potraktować jako myślenie życzeniowe, ale z drugiej strony hasło nie zostało rzucone przez pana Janusza z sektora C, tylko publicznie ogłoszone przez prezesa jednego z największych klubów w Polsce. I jeśli się ono spełni, to Królewski przynajmniej przez połowę Krakowa będzie noszony na rękach. Ale jeśli nie, to wypomni mu to już całe miasto.
Michał Lop
Smutny widok i wielka radość. Tak wyglądał mecz Wisły Kraków (WIDEO)