Radny Łukasz Wantuch przygotował projekt uchwały o przeprowadzeniu bezpłatnych szczepień przeciwko grypie wśród nauczycieli. Twierdzi, że to wydatek rzędu 1-2 mln złotych, więc miasto stać na taki wydatek. Radny Wantuch opracował plan akcji szczepień przeciwko grypie wśród nauczycieli.
To reakcja radnego na pismo, które z Urzędu Miasta zostało wysłane do szkół z informacją, by same podjęły starania o szczepionki przeciwko grypie. Koszt szczepień przeciwko grypie mieliby pokryć sami nauczyciele lub szkoły. Łukasz Wantuch uważa, że za szczepienia przeciwko grypie powinno zapłacić miasto. – Cały koszt to miliona, góra dwa miliony złotych i naprawdę stać na to. Wydaliśmy 2 mln zł na donice do łapania deszczu, więc skoro na to były pieniądze, to powinny być również na szczepienia – przekonuje radny Przyjaznego Krakowa. I ma plan akcji szczepień przeciwko grypie wśród nauczycieli.
(red)
Oto informacja przesłana do redakcji KRKnews przez radnego Łukasza Wantucha:
„Wysyłam dzisiaj radnym do konsultacji projekty dwóch uchwał- jedna to uchwała kierunkowa adresowana do Prezydenta Miasta Krakowa, druga to rezolucja adresowana do Prezydenta Andrzeja Dudy (tak, dokładnie, mimo jego wypowiedzi na temat szczepień na grypę, trzeba dać mu szansę naprawy błędu) oraz rządu i Parlamentu.
Wyobrażam sobie całą akcję następująco:
1) 1 września UMK (Wydział Edukacji dyr Ewa Całus oraz Wydział Polityki Społecznej i Zdrowia dyr Elżbieta Kois Żurek) wysyłają zapytania do żłobków, przedszkoli, szkół podstawowych i ponadpodstawowych samorządowych i niesamorządowych, ale również MDK czy MOS.
2) Udział w szczepieniu jest bezpłatny i dobrowolny.
3) Program adresowany jest do szeroko rozumianych nauczycieli, czyli również kadry administracyjnej, personelu sprzątającego, ale również osób pracujących na stołówkach – wszyscy, którzy mają kontakt z dziećmi.
4) Do 10 września zbierane są odpowiedzi, najlepiej w formie elektronicznej przy pomocy formularzy Google (bezpłatne, my to robimy przy różnych akcjach).
5) Miasto ogłasza przetarg na szczepienia dla na przykład 13564 osób z 245 placówek.
6) W ciągu 7 dni zgłaszają się firmy, otwarcie kopert i cała procedura.
A teraz same szczepienia:
1) Jest ustalany harmonogram dzienny.
2) Do placówki przyjeżdża lekarz z pielęgniarką.
3) W osobnej sali, która wcześniej została poddana ozonowaniu (jeżeli placówka ma taki sprzęt) i w której włączony jest oczyszczacz powietrza tworzymy punkt szczepienia- nie jest potrzebny szpital, przychodnia czy sala operacyjna.
4) Nauczyciele przychodzą pojedynczo, szkoła na godzinę, dwie zawiesza zajęcia.
5) Lekarz bada, pielęgniarka szczepi.
Szybko, sprawnie, profesjonalnie, tanio. Jeżeli jakiegoś nauczyciela nie ma tego dnia w szkole, może się doszczepić w placówce obok następnego dnia. Cały koszt to miliona, góra dwa miliony złotych i naprawdę stać na to. Wydaliśmy 2 mln zł na donice do łapania deszczu, więc skoro na to były pieniądze, to powinny być również na szczepienia.
Dzieci nie chorują na koronawirusa albo bardzo rzadko, ale doskonale go przenoszą. Nauczyciele to często osoby starsze, cierpiące na nadciśnienie i inne choroby. Jeżeli taka osoba zachoruje na grypę a potem na koronawirusa, to w praktyce oznacza to wyrok śmierci.
Pozdrawiam
Łukasz Wantuch”