Krakowski Ogród Zoologiczny nie ma wątpliwości – renifery z zaprzęgu świętego Mikołaja to samice. Świadczą o tym ich poroże – samce bowiem z początkiem grudnia gubią swoje rogi
Rudolf, Kometka, Amorek, Tancerz, Pyszałek, Błyskawiczny, Fircyk, Złośnik i Profesorek to imiona słynnych reniferów z zaprzęgu Świętego Mikołaja. Okazuje się jednak, że przez tak długi czas wielu z nas błędnie zakładało, że słynne renifery są samcami.
Imiona Rudolfa Czerwononosego oraz jego ośmiu kompanów tworzących zaprzęg, który ciągnie sanie Świętego Mikołaja, bazują prawdopodobnie na wierszu amerykańskiego pisarza, Clementa Clarke’a Moore’a z 1832 r. Od tamtej pory renifery przedstawiane są na kartach, w kreskówkach czy filmach zawsze w ten sam sposób, czyli z pełnym porożem, co pozwala stwierdzić, że nie mogą być to… samcami, chyba, że zostałyby wcześniej wykastrowane.
Renifery tracą swoje poroże po okresie godowym – czyli około listopada-grudnia. Bowiem o tym, kto zdobędzie najwięcej partnerek decyduje pojedynek na poroże. Samice natomiast pozbywają się ich dopiero pod koniec zimy bądź wczesną wiosną.
– Charakterystyczną cechą reniferów jest obecność poroża u osobników obu płci i jest to informacja istotna z punktu ukształtowanej w naszej świadomości wizji zaprzęgu Świętego Mikołaja. Renifery ciągnące sanie pełne prezentów to z pewnością samice, a świadczy o tym obecność poroża na ich głowach. Samce tracą swoje poroże po trwającym do późnej jesieni okresie godowym, a cały proces jest dla ich organizmów bardzo obciążający – wyjaśnia krakowskie ZOO.
Można z przymrużeniem oka powiedzieć, że w zaprzęgu św. Mikołaja na pewno nie było Rudolfa i jego kompanów, gdyż oni nie prezentowaliby się okazale z „łysymi” głowami. U Mikołaja na pewno pracowały samice
ZOO przypomina, ze „nasze renifery znajdziecie na jednym z najdalej wysuniętych wybiegów, obok jeleni milu i barasing”.
Patrycja Bliska