Zarząd powiązany z PiS-em wstrzymał wypłatę dla radnego PO. Sprawa jest już w sądzie!

Dobra zmiana” okazała się subtelna jak rewolucja październikowa. Po jesiennych wyborach i przejęciu władzy w województwie przez PiS, w samorządowych spółkach rozpoczęła się czystka, która nie ominęła dobrze ocenianego przez fachowców Grzegorza Stawowego – prezesa Kolei Małopolskich. Jak się okazuje, jego rozwód z KMŁ nie należy do najbardziej eleganckich. Stawowy bowiem do dziś nie otrzymał pieniędzy m.in. z tytułu przysługującej mu odprawy.

Koleje Małopolskie  były solą w oku nowego zarządu województwa. Pojawiły się nawet sugestie, że te mogłyby zostać wchłonięte przez państwowego molocha – Przewozy Regionalne. Marszałek wielokrotnie zaprzeczał, twierdząc, że będzie dążył do „zacieśniania współpracy pomiędzy obiema spółkami”. Owo zacieśnianie nie byłoby możliwe bez wymiany kojarzonych z PO władzami spółki, toczącymi ostry spór z PKP.

Przyjdzie walec i wyrówna

Zmiany w KMŁ zaszły błyskawicznie. 30 listopada z radą nadzorczą spółki pożegnali się Andrzej Hawranek, Andrzej Harężlak i Stanisław Chrząszcz. O odwołaniu zostali powiadomieni… mailem. Ich miejsce zajęli mało znani Marzena Dragan, Tomasz Śladowski i Karol Kajetan Pietras. Była to jedna z pierwszych decyzji nowego zarządu województwa.

Grzegorz Stawowy, wówczas jeszcze prezes Kolei Małopolskich nie miał złudzeń, że przyjdzie kryska na Matyska. – Nie zastanawiam się kiedy, tylko jak – w ten sposób komentował pojawiające się coraz to nowe plotki na temat swojego odejścia.

Prezent” pod choinkę

Jego przewidywania spełniły się tuż przed Bożym Narodzeniem. Rankiem 21 grudnia, w siedzibie KMŁ odbyło się spotkanie opłatkowe. Uczestniczyli w nim pracownicy, władze spółki, nowi członkowie rady nadzorczej i wicemarszałek Łukasz Smółka. Po przełamaniu się opłatkiem, rada nadzorcza zamknęła się na kilka godzin w sali konferencyjnej, po czym wezwała do siebie zarząd – Grzegorza Stawowego i Ryszarda Rębilasa, który kierował Kolejami Małopolskimi przed nadejściem Stawowego.

Po kilku minutach Stawowy i Rębilas wyszli z sali już jako były zarząd. Jak tłumaczyli wówczas przedstawiciele urzędu marszałkowskiego, powodem odwołania była „utrata zaufania”.

Rozwód

Po odwołaniu ze stanowiska Stawowy skarżył się, że taka forma odwołania – tuż przed przerwą świąteczną – rodzi dla niego wiele komplikacji, m.in. związanych z kwestiami braku ubezpieczenia. To jednak okazało się dla niego najmniejszym problemem. Zgodnie z prawem, po odwołaniu prezesa spółki przysługuje mu bowiem trzymiesięczna odprawa. Jego kontrakt przewidywał również zakaz konkurencji, więc powinien otrzymać pieniądze także z tego tytułu.

Zasadnicze wynagrodzenie Stawowego wynosiło czterokrotność średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, czyli nieco ponad 17,5 tys. zł brutto. Na ile wyceniony został zakaz konkurencji, nie wiemy, ale daje to całkiem niezłą kwotę.

Niestety, były szef KMŁ do tej pory nie zobaczył ani grosza. – Spółka nie wypłaciła mi ani wynagrodzenia, ani elementów wynagrodzenia wynikających z kontraktu, pomimo spełniania wymogów – mówi KRKnews Grzegorz Stawowy.

Wyjaśnia, że wielokrotnie zwracał się w tej sprawie do władz spółki i województwa, te jednak pozostawały głuche na jego apele. – Nie odpisują na pisma, nie reagują na nic, co jest związane z moją osobą, w żaden sposób nie komunikują się ze mną – stwierdza.

Sąd: rozwód z orzeczeniem winy

Stawowy stracił cierpliwość i wystąpił do sądu. – Liczę, że dojdzie do jak najszybszego rozwiązania problemu – zapowiada. Jak na razie termin rozprawy nie został wyznaczony, sprawa ma wyznaczoną sygnaturę.

Ewentualna przegrana województwa w sądzie mogłaby pociągnąć za sobą poważne konsekwencje. Prezesi Kolei Małopolskich mogliby spodziewać się nawet sprawy karnej za niedopełnienie obowiązków.

O komentarz poprosiliśmy Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego. Pytania skierowaliśmy zarówno drogą telefoniczną, jak i mailem. Filip Szatanik, kierownik biura prasowego UMWM poinformował, że odpowiedzi na pytania zostaną udzielone, wymaga to jednak czasu. Usiłowaliśmy – bezskutecznie – skontaktować się telefonicznie także z samym wicemarszałkiem Łukaszem Smółką.

Ponieważ sprawa jest szczególnej wagi, zdecydowaliśmy się na publikację artykułu bez wypowiedzi strony samorządowej. Jeśli tylko otrzymamy odpowiedź z Urzędu Marszałkowskiego, to zostanie ona opublikowana.

KRA

Najnowsze

Co w Krakowie