Dwucyfrowa inflacja oraz wzrost cen paliw o kilkadziesiąt procent w porównaniu do zeszłego roku – to czynniki, które wpływają na rosnące koszty funkcjonowania komunikacji miejskiej. Do tego podwyżki wynagrodzeń dla kierowców oraz ubytki w budżecie wynikające z nowych przepisów podatkowych.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia Komisji Infrastruktury Rady Miasta Krakowa przedstawiciele Zarządy Transportu Publicznego odpowiadali na pytania radnych o ewentualna podwyżkę cen biletów za przejazdy tramwajami i autobusami.
Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego przyznał, że temat podwyżek jest jak najbardziej realny
– Nie widzę możliwości, żebyśmy byli w stanie funkcjonować w oparciu o obecne ceny biletów, które musza zostać skorygowane. Zrobiły to już wszystkie miasta poza Warszawą. Mamy już wzrost wszystkich stawek – nawet o 30-50 procent jeżeli chodzi o paliwo, a utrzymujemy dotychczasowe ceny – argumentował Łukasz Franek i dodał ,że w obecnej sytuacji ekonomicznej „cztery chleby będą kosztowały tyle, co bilet miesięczny”
Dyrektor Łukasz Franek podkreślił, iż cena biletu miejskiego powinna kształtować się po podwyżkach na poziomie 110 zł – I to jest minimum – dodał
Czy w takim razie temat podwyżek jest przesadzony. Raczej tak, bo jak podkreślał dyrektor Franek zaplanowanie budżetu ZTP przy obecnych cenach biletów komunikacji miejskiej będzie bardzo trudne
– Uważam, że powinna być rekomendacja zmiany cen biletów ale decyzja należy do Prezydenta Krakowa i finalnie do Rady Miasta – wyjaśnia dyrektor Franek.
Ewentualna podwyżka biletu miesięcznego na wszystkie linie miałaby wynieść około 30 złotych. Obecnie bilet miesięczny dla mieszańca Krakowa kosztuje 80 zł . Po podwyżce miałby wzrosnąć do kwoty 109 zł. Kwota nie jest przypadkowa ponieważ na tyle został oszacowany miesięczny bilet metropolitalny, na który można byłoby podróżować nie tylko tramwajami i autobusami, ale też pociągami.