Czy bon turystyczny pomoże branży hotelarskiej w Krakowie? Kiedy zagraniczni podróżni powrócą do naszego miasta? Jak będzie wyglądać sezon letni dla branży? Pracownicy hoteli wciąż zadają sobie wiele pytań. Pomimo otwarcia miejsc noclegowych, turyści do Krakowa jeszcze nie wrócili.
– Jeśli turysta będzie planował wyjazd i dostanie bon, to prędzej wybierze hotel dobrej jakości, niż gdyby miał dokładać z własnej kieszeni. Pewnie gdybym dostała taki bon, to chętnie bym go zrealizowała, podobnie jak pozostali Polacy. Jednak nie wiem, czy to doprowadzi do wzrostu rezerwacji w samym Krakowie. Zależy do kogo bon trafi. Obawiam się, że mieszkańcy miast będą chcieli zrelaksować się w miejscowościach resortowych – mówi w wywiadzie dla KRKnews.pl Joanna Ostrowska, zarządzająca siecią rodzinnych hoteli – Osti-hotele.
KRKnews.pl: Jak wyglądała branża hotelarska przed pandemią koronawirusa?
Joanna Ostrowska,zarządzająca siecią rodzinnych hoteli – Osti-hotele: – Najwięcej było zawsze turystów zagranicznych. Najczęściej naszymi gośćmi byli Brytyjczycy. Bardzo wielu podróżnych przyjeżdżało na konferencje czy kongresy. Byli to często pracownicy różnych korporacji. Następną grupą są turyści indywidualni. Prawie 80 proc. turystów to osoby z zagranicy. Wszyscy sobie to uświadomili, gdy zamknięto granice. Goście wyjechali i opuścili Kraków, to zobaczyliśmy, że miasto stoi turystą zagranicznym.

Sądząc po melodii języków, jakimi posługują się ludzie odwiedzający Kraków, są to przede wszystkim turyści indywidualni z różnych europejskich krajów. Przynajmniej taka statystyka jest widoczna gołym okiem w Hotelu Senackim, jaki prowadzimy przy Grodzkiej. Prym wiedli Brytyjczycy, ale również turyści niemieccy, jak i Skandynawowie. W naszym mieście olbrzymie znaczenie ma turysta biznesowy, w tym odbywający podróże służbowe menedżerowie międzynarodowych korporacji.
Nasze miasto na mapie Polski jest jednym z czołowych miejsc do organizacji kongresów, spotkań i konferencji. Bez tego segmentu będzie ciężko wrócić do czasu sprzed marca tego roku. W rankingach Kraków zajmuje czołowe miejsce jako miasto, do którego warto, a może i nawet powinno się przyjechać, stąd tak duże zainteresowanie wśród tego typu turystów.
Czyli dopóki nie będzie otwarcia granic to branża hotelarska w Krakowie będzie nadal mieć problemy?
– Będzie nam ciężko, ponieważ musimy mieć świadomość, że polscy turyści w stosunku do tych z zagranicy, stanowili w naszym mieście mniejszość. To zagraniczni podróżni generują większość przychodów w naszym sektorze. Czekamy zatem z niecierpliwością na otwarcie granic.
Jak wyglądała sytuacja branży hotelarskiej w czasie największej liczby obostrzeń?
– Część hoteli w Krakowie jest nadal zamknięta. Naszego Hotelu Kossak nie zamykaliśmy nawet na czas początków pandemii. W jej trakcie, ze względu na restrykcje, przyjmowaliśmy tylko gości biznesowych. Nasz drugi hotel, Hotel Senacki jest zamknięty, ale jesteśmy gotowi na jego uruchomienie, gdy pojawią się turyści w Krakowie.
Dużo małych hoteli wstrzymuje się jeszcze z decyzją o otwarciu. Czekamy aż ruch się zwiększy. Jeśli chodzi o kwestie zatrudnienia, w wielu miejscach pojawiały się redukcje. Pracownicy na umowach zlecenie stracili możliwość zarobku, ponieważ przy braku ruchu i gości, adekwatnie redukowano koszty. Wszelkie abonamenty czy umowy z firmami dostarczającymi różne produkty zostały pozamrażane i wstrzymane.
Przez prawie dwa miesiące nie mieliśmy żadnych dochodów. Każdy hotel chciał przetrwać na własnych zasobach i oszczędnościach. Dla pracowników normą było redukowanie etatów na pół i jedną trzecią. To dotyczyło osób zatrudnionych na każdym szczeblu organizacji. Należy jednak pamiętać, że umiejętna redukcja kosztów to szansa dla pracowników, by mimo wszystko mieli zagwarantowane miejsce pracy. Dla mnie jako menedżera to było najważniejsze.
Czy klienci wracają już do krakowskich hoteli?
– Krakowskie hotele odnotowują bardzo mały ruch. Zagraniczny ruch lotniczy jest obecnie wstrzymany. Teraz Polacy najczęściej wybierają kurorty nadmorskie, a następnie resorty w górach. Hotele w miastach takich jak Kraków, Warszawa czy Wrocław, które bazowały na turyście zagranicznym i biznesowym, odnotowują pojedyncze noclegi w ciągu tygodnia. To jest kilka pobytów i kilka pokoi wynajętych tygodniowo. Sytuacja jest jeszcze bardzo nieciekawa i jak spodziewaliśmy się, że po znoszeniu obostrzeń ruch w branży hotelarskiej się zwiększy, to niestety pokoje nadal stoją puste.

Co powinien zrobić Kraków, by przyciągnąć polskich turystów?
– Jestem aktywnym obserwatorem i bardzo kibicuje akcji „Bądź turystą w swoim mieście”, bo to jest i ciekawa i angażująca inicjatywa. Nie widzę jej większych efektów dla branży hotelarskiej, ale sądzę, że może ona bardziej pomóc innym sektorom biznesu w tym muzeom czy branży gastronomicznej. Oczekiwałabym byśmy wspólnie z miastem promowali Kraków jako miejsce, gdzie można spędzić wspaniałe wakacje.
Czy bon turystyczny mógłby pomóc krakowskiej branży hotelarskiej?
– To ciężkie pytanie, bo nie wiem czy przełoży się to bezpośrednio na pomoc krakowskim hotelom. Z pewnością bon turystyczny wpłynąłby na rezerwacje i ruch turystyczny. W pierwszej wersji miało być to 1000 zł na podróże, a teraz 500 zł na dziecko. Jeśli w jakikolwiek sposób rząd umożliwi Polakom podróże, to może pozytywnie przełożyć się to na ruch turystyczny. Jeśli turysta będzie planował wyjazd i dostanie bon, to prędzej wybierze hotel dobrej jakości, niż gdyby miał dokładać z własnej kieszeni.
Pewnie gdybym dostała taki bon, to chętnie bym go zrealizowała, podobnie jak pozostali Polacy. Jednak nie wiem, czy to doprowadzi do wzrostu rezerwacji w samym Krakowie. Zależy do kogo bon trafi. Obawiam się, że mieszkańcy miast będą chcieli zrelaksować się w miejscowościach resortowych. Ale może będzie na odwrót i mieszkańcy mniejszych miejscowości przyjadą do Krakowa. Intencja jest dobra, więc mam nadzieję, że bon turystyczny w jakikolwiek pozytywny sposób wpłynie na krakowską branżę hotelarską.
Loty z Krakowa. Linie podają terminy, od kiedy będą latać z Balic [aktualizacja]
W jaki sposób rząd mógłby jeszcze wspomóc branżę hotelarską?
– Na pewno jest szereg działań wynikających z tarczy, które chętnie wykorzystujemy. Dla hoteli, dla których turysta biznesowy jest ważnym gościem, ważne byłoby dopracowanie wytycznych przy organizacji konferencji, kongresów czy spotkań. Podajmy przykład: rząd umożliwił organizację wesel do 150 osób, a konferencje biznesowe, to również spotkania podobnych grup, a wytyczne w tym zakresie są o wiele ostrzejsze i źle przemyślane. Zmiana niektórych wytycznych pozwoliłaby organizatorom spotkań na ponowną działalność, a to z kolei wpłynęłoby na przychody w hotelach, sytuację dostawców, całą gastronomię, ale i wiele innych branż. Nie mamy zbyt dużych możliwości, jeśli wśród uczestników, muszą być zachowane dwumetrowe odległości, a przy organizacji szkolenia dla grupy powyżej 50 osób, powinien być ratownik medyczny. To są działania, które są trochę nielogiczne i wstrzymują całą branżę spotkaniowo-szkoleniową.
Jak będzie wyglądać sezon wakacyjny dla branży hotelarskiej?
– To jest bardzo dobre pytanie, które wymaga od nas urealnienia. Tak jak na początku pandemii byłam dość dużą optymistką, tak teraz urealniam cały ten obraz. Na początku luzowania restrykcji, myślałam, że minie miesiąc i turyści wrócą do hoteli. Sytuacja pokazała, że jest inaczej, ale otwarcie granic może zmienić sytuację diametralnie. W lipcu krakowskie lotnisko Balice będzie pełne połączeń lotniczych z różnymi miastami Europy. Będzie to miesiąc potrzebny z pewnością na rozruch. Bardziej odważni przyjadą i skorzystają z promocyjnych cen. W sierpniu może zacznie się coś dziać, by na jesień wrócić do względnej normalności. Także jeszcze chwila…
Rozmawiała Justyna Słowikowska