– Albo znajdujemy w trudnym pandemicznym budżecie 100-150 mln kosztem np. inwestycji, albo tramwaje i autobusy jeżdżą rzadziej, rezygnujemy z wymiany taboru i zwalniamy część kierowców, albo regulujemy ceny biletów do poziomu innych miast w Polsce, nie udając i nie oszukując mieszkańców, że stać nas na najtańszy bilet sieciowy w Europie – takie trzy rozwiązania rysuje Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu publicznego w Krakowie. I podkreśla, że zaproponowane podwyżki to jedyne odpowiedzialne rozwiązanie.
Do radnych trafiły już projekty uchwał w sprawie nowego cennika biletów MPK oraz zmian zasad płacenia za parkowanie na ulicach Krakowa. Oba projekty niosą za sobą duże podwyżki, które dotkną krakowian.Radni już zaczęli krytykować projekty w sprawie podwyżek. Głos w dyskusji zabrał także Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie, który odpowiada za przygotowanie budzących kontrowersje podwyżek. Oto jego stanowisko (śródtytuły – pochodzą od redakcji).
Winna pandemia
„Na sesję RMK 16 września zgłosiliśmy uchwały regulujące opłaty w komunikacji miejskiej oraz korygujące zasady w strefie płatnego parkowania. Dyskusja się rozpoczęła, dlatego ważne by mieć pełny obraz stanu faktycznego.
1. Pandemia „przeorała” transport zbiorowy na całym świecie, ze wszystkich form podróżowania spadki były największe. Nikt tego nie mógł przewidzieć.
2. W Krakowie spadek pasażerów po lockdownie wyniósł ok 50%, powoli się odbudowuje, ale przewidujemy, że nawet po ewentualnym powrocie studentów liczba pasażerów nie przekroczy 70% sprzed pandemii.
3. W Krakowie koszty KMK w 2020 roku to ponad 600 mln, z czego 300 mln powinno było wpłynąć z biletów. Wpłynie 100 mln mniej.
4. W 2020 i 2021 (nie ma póki co żadnych przesłanek by w przyszłym roku było lepiej) w budżecie będzie zatem dziura na poziomie 100 mln, przy czym w 2021 roku koszt KMK wzrośnie jak co roku o wskaźniki inflacji i inne stałe o ok. 50 mln. Czyli w przyszłym roku dziura de facto będzie wyższa.
Trzy możliwości, ale bez alternatywy
5. Są zatem trzy możliwości.
👉Albo znajdujemy w trudnym pandemicznym budżecie 100-150 mln kosztem innych tematów, np. inwestycji w przebudowę ulic, torów, chodników itd.
👉Albo tniemy ofertę, jak to ma miejsce w wielu miastach, tramwaje i autobusy jeżdżą rzadziej, rezygnujemy z wymiany taboru zrywając umowy i narażając i tak budżet na kary rzędu kilkuset milionów i zwalniamy część kierowców oraz motorniczych, których potem może nie być na rynku, jak pandemia wygaśnie.
👉Albo regulujemy ceny biletów do poziomu innych miast w Polsce, nie udając i nie oszukując mieszkańców, że stać nas na najtańszy bilet sieciowy w Europie.
Cięcia traktuję jako sci-fi.
Pierwszy biorę w ciemno, ale pod warunkiem, że nie dotknie ani jednej inwestycji w chodnik, drogę dla rowerów czy tory tramwajowe. Czy to jest realne?🤔
Trzeci ZTP, jako odpowiedzialnie zarządzający transportem w obszarze metropolitarnym powinniśmy byli przedstawić i tak się stało. Po zmianach koszt podróżowania komunikacją miejską i tak będzie wynosił zaledwie 3,2 zł dziennie👈
Karty są wyłożone. Zasady gry określa matematyka, a jej się nie da oszukać. Każde inne argumenty to czysta demagogia.
Bo mieszkańcy nie mają gdzie parkować
Co do Strefy Płatnego Parkowania.
Z analiz (sierpień 2020) wynika, że mieszkańcom centrum jest bardzo trudno zaparkować w niedzielę, bo ulice masowo okupują głównie osoby sporadycznie odwiedzające Stare Miasto w celach rekreacyjnych, które na dodatek deklarują, że są w stanie zapłacić nawet 10 pln, byleby parkowało się łatwiej. Dla mnie wybór prosty, trzeba pomóc mieszkańcom.
Cena abonamentu? Powinna wzrosnąć, bo dzisiaj koszt parkowania cały dzień to 40 gr… O ile? Do dyskusji.
Tyle faktów.”
Nasz komentarz
Nie ma żadnych wątpliwości – decyzja o podwyżkach jest bardzo trudna. Tyle że według przedstawionych propozycji ceny za bilety wzrosną drastycznie. Nie chodzi tylko o kartę na sieć, ale też likwidację biletów okresowych na 1 czy 2 linie. Korzystający z takich biletów nie mają żadnej alternatywy – muszą kupić bilet na całą sieć. Inne wyjście – rezygnacja z komunikacji miejskiej.
To dobrze, że mieszkańcy poznają wyliczenia. Powinni wiedzieć, że to oni poniosą koszty epidemii koronawirusa. Bez względu na to, skąd będą pieniądze na załatanie dziury budżetowej. I od tego są radni, by zdecydować, czy pieniądze wyciągnięte zostaną bezpośrednio z kieszeni krakowian, czy też pójdą z ich podatków. I przy tym argument, że jak ciąć inwestycje to nie te w chodniki czy przebudowę ulic, jest tak samo demagogiczny jak nie dla podwyżek i już.
A co do opłat w strefie… Podniesienie abonamentów mieszkańcom nie rozwiązuje problemów z brakiem miejsc dla nich. To znaczy rozwiązuje – tych, których nie będzie stać na 60 złotych miesięcznie, przeparkują samochód dalej. Ale wtedy, ci którzy gotowi są płacić za parkowanie nawet w niedzielę, będą mieli łatwiej. Dobrze chociaż, że pierwotna propozycja 100 zł za abonament zeszła już do 60, a i to jest stawka do dyskusji. Ale nawet jak będzie to 20 zł, to i tak w świat pójdzie – podwyżka o 100 proc.
Redakcja KRKnews
Radny chce automatycznej kontroli w strefie płatnego parkowania w Krakowie