Kto wygrał spór o „Słowaka”. (Nie) Polityczny Kraków

Koniec wakacji przyniósł też koniec długoletniego sporu o funkcjonowanie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Sejmik Województwa Małopolskiego zgodził się na przekształcenie teatru w sceną narodową, a zarząd województwa przedłużył kontrakt dyrektorski Krzysztofowi Głuchowskiemu, z którym toczył wojnę o „Dziady” i dyscyplinę finansów jednostki.

Wydarzenia z ostatnich dni sierpnia uznano za sukces Krzysztofa Głuchowskiego i zespołu „Słowaka”. Dyrektor trzy lata temu zdecydował się na wystawienie „Dziadów” w reżyserii Mai Kleczewskiej, która swoim zwyczajem oryginalnie zinterpretowała dzieło Mickiewicza. Wolno jej, tak przynajmniej wynika z art. 73 Konstytucji RP, zapewniającego wolność twórczości artystycznej.

W dziesiątkach teatrów w Polsce codziennie gra się przedstawienia, na które chodzi część społeczeństwa, która nie za dobrze czuje się w poetyce twórczości Zenka Martyniuka i gal KSW na Stadionie Narodowym- czyli zdecydowana mniejszość. Tzw. kultura wysoka boryka się z wieloma problemami związanymi z finansami, czy promocją. Jednak do tej ostatniej Teatr im. J. Słowackiego miał nieco więcej szczęścia, bo w propagowanie „Dziadów” Kleczewskiej zaangażowała się ówczesna kurator oświaty w Krakowie Barbara Nowak dość kategorycznie odradzając nauczycielom zabierania młodzieży na spektakl. Apel odbił się szerokim echem w mediach i tak Nowak została w oczach wielu arcycenzorem, a Głuchowski i jego teatr jedną z ostatnich redut wolności słowa w państwie PiS.

Na przygodę z „Dziadami” nałożyły się problemy dyrektora teatru z gospodarowaniem finansami. Ostatecznie jednak Regionalna Izba Obrachunkowa (RIO) nie postawiła Krzysztofowi Głuchowskiemu żadnych zarzutów, a zarząd województwa przedłużył jego misję dyrektora teatru.

Przez media przetacza się teraz szereg wypowiedzi w mniej więcej takiej konwencji: kołtuneria (czyli władze województwa) zrozumiały swój błąd i się ugięły, reduta wolności słowa (czyli ekipa Teatru im. J. Słowackiego na czele z jego dyrektorem) obroniły owo wolne słowo i zwyciężyły, a arcycenzor (czyli Barbara Nowak) nie wskórała nic. Spróbujmy jednak przeanalizować tę sprawę na chłodno.

Nowy Zarząd Województwa Małopolskiego z marszałkiem Łukaszem Smółką i odpowiedzialną za sprawy kultury Iwoną Gibas postanowił nie otwierać nowego, jałowego zresztą frontu walki i uznać racje zespołu, który chciał współpracować z dyrektorem Głuchowskim. Jednocześnie dość zręcznie wytrącił z ręki oręż wszystkim tym, którzy już byli gotowi rozdzierać szaty nad szerzeniem cenzury w małopolskich instytucjach kultury. Dodatkowo pozyskał dla podległego sobie teatru status sceny narodowej, co będzie oznaczało sowitą dotację z budżetu państwa, która nie trafi przecież do Głuchowskiego ani Kleczewskiej, ale do Krakowa i Małopolski.

Teatr im. J. Słowackiego również na tym zyskał, otrzyma dotację, zmieni status i będzie pracować z dyrektorem, z którym chce pracować. Dzięki czemu dalej będzie odnosił sukcesy takie, jakimi były przedstawienia „Wesela”, czy „1989”. Natomiast Barbara Nowak stała się uważnie słuchaną przez zwolenników i przeciwników (a obie te grupy są całkiem pokaźne) popularyzatorką kultury, a po trosze też promotorką kariery Krzysztofa Głuchowskiego, który obecnie jako bezapelacyjnie znany w całym kraju reżyser, aktor i dyrektor instytucji kultury powinien przynajmniej raz w miesiącu wysyłać Pani Radnej kosz kwiatów no i bilety na premiery w „Słowaku”.

Trudno ocenić, czy którykolwiek z aktorów przedstawienia pt. „Dramat w Teatrze Słowackiego” czuje się w pełni usatysfakcjonowany ostatecznym obrotem sytuacji, a przez to kimś w rodzaju zwycięzcy. Pewnie każdy z nich, z różnych powodów, ma mniejszy lub większy niedosyt.

Jednak szczęśliwie zwycięzca całego tego sporu istnieje i jest nim Teatr, rozumiany nie jako konkretny podmiot, ale rozwijająca się od czasów starożytnej Grecji instytucja. Instytucja która dzięki temu wielkiemu sporowi wyszła ze swojej nobliwej niszy, pokazała się szerszej publice i nawet jeśli niebawem do tej niszy powróci, to może z niektórymi wcześniej z nią niezaznajomionymi zostanie na dłużej. Da im do myślenia, zachwyci, obrzydzi, rozbawi. Bo chyba po to właśnie jest!

Dr Jakub Olech, Katedra Polityk Regulacyjnych UEK [politolog ,krakowianin z importu, obserwator (bliższy) i uczestnik (dalszy) życia miasta i regionu]

 

Najnowsze

Co w Krakowie