– Żeby być sprawiedliwym należy przypomnieć, że w polityce jest tak samo wiele głupich kobiet, co głupich mężczyzn. Nie dajmy się więc zapędzić w kozi róg wychodząc z założenia, że polityczkom nie wolno krytykować postawy innych koleżanek po fachu – solidarność kobieca jest warta pielęgnowania tylko wtedy, kiedy wspiera się kobiety mądre – pisze w felietonie dla KRKnews Martyna Nowakowska ze Stowarzyszenia Wielki Kraków.
Na cotygodniowe, sobotnie śniadanie wchodzę jak zawsze ostatnia. „O, przyszła nasza gwiazda!” – słyszę okrzyk powitania. „Dzień dobry moim przystojniakom!” – odpowiadam uśmiechnięta. Na chwilę zapada cisza. Które z nas powinno się obrazić za ten oczywisty przejaw językowego seksizmu?
Ja za „gwiazdę”, czy panowie za „przystojniaków”? Spieszę z odpowiedzią, zanim na dobre rozpocznę swój felieton – otóż w warunkach wzajemnego szacunku, zrozumienia i przyjaźni nie powinien obrażać się nikt. I tak było w tym przypadku.
Filozofowie w akcji
Kobiety od początku istnienia ludzkości musiały udowadniać, że nie są gorsze od mężczyzn. Zazwyczaj o nich pisano, a nie one pisały – dlatego też w dziełach myślicieli przedstawiano je jako istoty niesamodzielne, niezasługujące na pełnię praw publicznych. Jean Jacques Rousseau wykluczał prawo kobiet do politycznego uczestnictwa w swej republice.
Utarło się, że podczas gdy silnymi mężczyznami kieruje rozum, „słaba płeć” (jak jeszcze do dziś nieraz się mówi) kładzie nacisk wyłącznie na uczucia i emocje. Władzę dzierżyli mężczyźni, a filozofowie twierdzili, że jeden mężczyzna jest wart więcej, niż tysiąc kobiet (Eurypides). Jednak niektórzy obawiali się równouprawnienia, gdyż – jak pisał Sokrates – „zrównana w prawach z mężczyzną kobieta staje się natychmiast jego zwierzchnikiem”.
Ideał kobiety jako tej, która poświęca się mężczyźnie, w dalszym ciągu jest doktryną wielu środowisk. I wyłącznie my, kobiety, możemy doprowadzić ten stereotyp do upadku.
Wiedza jest unisex
Zdobywamy wykształcenie, uzyskujemy wyższy status społeczny, stajemy się pewne siebie i niezależne. To jasne, że nie pracujemy tak dużo jak mężczyźni, bo my wszystko dobrze robimy za pierwszym razem. Jesteśmy pełnoprawnymi uczestniczkami debaty publicznej. Coraz częściej zostajemy polityczkami. Zazwyczaj trafiamy do polityki z organizacji pozarządowych czy innych instytucji nastawionych na działanie, podczas gdy mężczyźni przeważnie pną się dzięki partyjnym nominacjom.
Zatem: czy wchodząc do wielkiego świata poważnych panów w szarych garniturach możemy czuć się niepewne i zagubione? Jestem przekonana, że nie. Nie mamy do tego prawa. Nasza droga awansu świadczy o naszej determinacji i merytorycznej wiedzy. Jeżeli chcemy być traktowane równo, swoim zachowaniem udowadniajmy, że równe jesteśmy.
Nie dajmy sobie wmówić, że dopiero mówiąc jak mężczyźni, wyglądając trochę jak mężczyźni, będziemy kompetentne. Popierając ten sposób rozumowania powstaje wrażenie, że część kobiet będzie miała poczucie robienia czegoś doniosłego i poważnego traktowania tylko wtedy, kiedy będzie się do nich zwracało jak do mężczyzn… Tymczasem wiedza, kompetencje, umiejętności dyplomatyczne są unisex. Sam fakt bycia reprezentantem/reprezentantką określonej płci nie daje nikomu w pakiecie politycznych predyspozycji i charyzmy, bez których i tak nikt nas nie zapamięta.
Tak samo wiele głupich
Żeby być sprawiedliwym należy przypomnieć, że w polityce jest tak samo wiele głupich kobiet, co głupich mężczyzn. Nie dajmy się więc zapędzić w kozi róg wychodząc z założenia, że polityczkom nie wolno krytykować postawy innych koleżanek po fachu – solidarność kobieca jest warta pielęgnowania tylko wtedy, kiedy wspiera się kobiety mądre („Mam dużo cierpliwości i wyrozumiałości dla pani, szczególnie dla takich blondynek jak pani” – ktoś odważy się stanąć murem za wicemarszałkinią Beatą Mazurek? Nie? Całe szczęście!).
Jak widać, lekceważący i impertynencki stosunek do oponentów jest w debacie publicznej standardem, i to wcale nie przypisanym wyłącznie do jednej płci. Kobieta – kobiecie, mężczyzna – mężczyźnie… Na nic więc zda się samo rozgoryczenie i użalanie, że panowie traktują nas w polityce gorzej.
Na nic obrażanie na potwornie szowinistyczną uwagę, że ładnie dziś wyglądamy (swoją drogą niektórzy radni i posłowie też mają całkiem nieźle skrojone garnitury…). Często seksizm mylony jest ze zwykłym chamstwem i brakiem wychowania, dlatego na nic tłumaczenia, że zachowali się niewłaściwie! Narzędziem, które powinna posiadać każda z nas i którego nikt nam nie odbierze jest inteligencja. W walce o swoje miejsce nie bójmy się z niej korzystać!
Martyna Nowakowska
Stowarzyszenie Wielki Kraków
Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl