Wracamy do sprawy, którą opisywaliśmy w połowie listopada – kampanii promującej Strefę Czystego Transportu, za którą Zarząd Transportu Publicznego (ZTP) zapłacił aż 800 tysięcy złotych. Jak ujawniliśmy, w materiałach kampanii wykorzystano sztuczne zdjęcia stockowe, które miały „udawać” Kraków i jego mieszkańców. Zamiast autentycznych krakowian w ich codziennych realiach, przedstawiono uniwersalne fotografie z baz komercyjnych, które z naszym miastem nie mają nic wspólnego. Do sprawy odniósł się Zarząd Transportu Publicznego, tłumacząc, że stosowanie zdjęć stockowych jest „powszechną praktyką”. Przyglądamy się, czy to wyjaśnienie jest wystarczające, by uzasadnić wydatek tak dużych publicznych środków na kampanię, której autentyczność pozostawia wiele do życzenia.
„Na rolkach po mieście z wózkiem”
Przypomnijmy – kampania, której celem jest promocja Strefy Czystego Transportu i zachęcenie krakowian do ekologicznych form transportu, obejmuje różnorodne działania: od plakatów i billboardów po współpracę z influencerami. Jednym z elementów tej akcji jest seria postów w mediach społecznościowych.
W jednym z takich postów, opublikowanym na Facebooku ZTP, pojawiło się zdjęcie kobiety na rolkach, pchającej wózek dziecięcy. Zdjęciu towarzyszyło hasło „Na rolkach po mieście!”, sugerujące, że jest to forma transportu, którą warto wypróbować w Krakowie. Problem w tym, że fotografia pochodzi z komercyjnej bazy zdjęć stockowych i nie przedstawia ani krakowianki, ani Krakowa. Takie obrazki to standardowe wizje używane w reklamach producentów wózków dziecięcych, a nie autentyczne sceny z naszego miasta.
Prawdziwi krakowianie, prawdziwe zdjęcia – czemu ich zabrakło?
Na nasze pytania, dlaczego zamiast lokalnych zdjęć użyto materiałów stockowych, ZTP odpowiedziało, że to standard w takich kampaniach. Maciej Piotrowski z ZTP wyjaśnia:
„Zastosowanie zdjęć stockowych jest powszechną praktyką w przypadku tego rodzaju zleceń. Zdjęcie nie sugeruje w żaden sposób lokalnego charakteru – przedstawia wyłącznie osobę poruszającą się na rolkach. W interesującym przypadku przekaz graficzny dotyczył sposobu przemieszczania się (jazdy na rolkach) jako elementu zrównoważonego transportu w ogólności”.
Według urzędników zdjęcia miały jedynie zilustrować idee ekologicznego transportu, a nie prezentować Kraków w jego autentycznym wydaniu. Tłumaczenie proste. Ale czy przekonujące? Zdjęcie miało promować ekologiczną mobilność. W Krakowie. Dla krakowian. Tymczasem pokazuje coś zupełnie oderwanego od lokalnych realiów. Czy ktokolwiek widział kogoś jeżdżącego na rolkach z wózkiem w listopadzie? W centrum Krakowa?
Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby zainwestowanie w sesję zdjęciową z udziałem prawdziwych mieszkańców Krakowa, w autentycznych lokalizacjach? To pytanie pozostaje otwarte.
Podwyżki na horyzoncie – rowery miejskie coraz droższe
Promowanie jazdy na rolkach w listopadzie – nawet jeśli to metafora ekologicznego transportu – wydaje się nieadekwatne do realiów Krakowa. Pogoda, infrastruktura, styl życia mieszkańców – wszystko to sprawia, że taki przekaz wydaje się oderwany od rzeczywistości. Tym bardziej, że w Krakowie priorytetem powinno być promowanie rozwiązań rzeczywiście dostępnych i praktycznych, takich jak rowery miejskie czy transport publiczny.
Tymczasem Kraków intensywnie zachęca do korzystania z miejskich rowerów LajkBike. Argumenty? Słuszne. Że szybciej, że taniej, że ekologicznie. Ale w cieniu tej promocji kryje się mniej przyjemny fakt. Od stycznia 2025 roku wzrosną opłaty za wypożyczanie rowerów.
Miesięczny abonament na rower tradycyjny wzrośnie z 29 zł do 33 zł. Na rower elektryczny – z 79 zł do 89 zł. ZTP liczy, że dzięki temu zyska dodatkowe 350 tysięcy złotych rocznie. A mieszkańcy? Oni będą płacić więcej. Czy nie lepiej byłoby część pieniędzy z kampanii przeznaczyć na utrzymanie floty rowerowej, zamiast przerzucać koszty na użytkowników? Więcej o podwyżkach i komentarze lokalnych polityków w naszym artkule:
Jarek Strzeboński