– Mówię „TAK!” dla nauki o seksualności dzieci w krakowskich szkołach, dla tolerancji i szacunku do odmienności. Uważam, że jako mądre społeczeństwo nie mamy prawa blokować informacji o biologii i naturze. Małe dziewczynki i mali chłopcy powinni wiedzieć, skąd się wzięli – pisze dla KRKnews Martyna Nowakowska ze Stowarzyszenie Wielki Kraków.
Szalenie modnym ostatnio pojęciem seksualizacji dzieci w szkołach zaczęto kilka tygodni temu straszyć Polaków, jakbyśmy nie mieli własnego rozumu. Obserwacja debaty publicznej w tym zakresie, wsłuchiwanie się w argumenty „obrońców normalności”, przejrzenie zdjęć z transparentami przygotowanymi na protest przeciwko deklaracji LGBT+ w Warszawie doprowadziły mnie do smutnych wniosków, że z tym rozumem to jednak nie u wszystkich najlepiej…
Istnieje coś takiego, jak antykoncepcja
Oto do szkół i przedszkoli, w kabaretkach, perukach i sztucznych rzęsach wkroczą hordami lesbijki i geje, by uczyć czterolatki masturbacji! Nagle wszystkie dzieci będą homoseksualne, bo przecież to stanowi ukryty cel całego przedsięwzięcia. Nie daj Boże dowiedzą się, że z seksu można czerpać przyjemność i nie każdy stosunek musi kończyć się ciążą, bo istnieje coś takiego, jak antykoncepcja.
Na takie zepsucie moralne nie można pozwolić, dlatego trzeba kłamać i protestować. Zatem kłamią i protestują – „rodzice” (pomijam fakt średniej wieku 60+, rozumiem, że babcie chcą troszczyć się o swoje wnuki), narodowcy, patrioci, katolicy… Na sztandarach powiewających tuż obok pięknych, polskich, biało-czerwonych flag czytamy hasła tych, dla których wiara i rodzina to wartości, jakich odebrać sobie nie dadzą. Obronią swoje dzieci przed tą całą homopropagandą!
– „Dewianci z ratusza precz z łapami od dzieci w szkołach”
– „Rodzina – tak, deprawacja – nie”
– „Nie róbcie z polskich szkół sodomy”
– „Tęczowi dewianci”
I moje ulubione:
– „Wychowanie – tak, indoktrynacja – nie” (od dawna apelujemy o usunięcie nauczania religii ze szkół, wreszcie dołączają się do nas kolejne środowiska, którym indoktrynacja w placówkach edukacyjnych nie w smak – dziękujemy!)
Słowa Juliana Tuwima, że w mowie pewnych ludzi słychać błędy ortograficzne, nabierają nowego znaczenia. Niepokojący staje się fakt, że ludzie stosujący język pogardy i nienawiści, język nacechowany stereotypami i wyrażający brak podstawowego zrozumienia dla tematu, język arogancko bezrefleksyjny, wychowują właśnie kolejne pokolenia.
Miałam szczęście…
Nawet rzeczona „seksualizacja”, o której wszyscy krzyczą, znaczy zupełnie co innego, niż im się wydaje – w rzeczywistości polega ona na sprowadzeniu wartości osoby do „seksownego” wyglądu lub zachowania, o czym nie ma mowy w całym zagadnieniu. Wystarczy wczytać się w treść deklaracji LGBT+ czy demonizowanych standardów WHO żeby wiedzieć, że nie ma tam nic kontrowersyjnego. Warunek – przeczytać ze zrozumieniem.
Pamiętam lekcje z przedmiotu „wychowanie do życia w rodzinie”. Pierwsze prowadziła katechetka, kolejne pani, która nie przekazywała nam żadnych merytorycznych treści, bo sama czuła się zawstydzona. Jeżeli już poruszaliśmy jakiekolwiek tematy związane z problematyką zajęć, dotyczyły one relacji między małżonkami, rodzeństwem czy kontaktami z rówieśnikami.
Sama miałam szczęście – mama zajmująca się zawodowo biologią i medycyną rozmawiała ze mną o wszystkim. Nie musiałam obawiać się, że ktoś mnie wyśmieje, kiedy zadawałam pytanie, tylko otrzymywałam w pełni wyczerpującą odpowiedź. Rodzice moich koleżanek nie byli jednak tak otwarci – poziom wiedzy niektórych był tak zatrważająco niski, że żenował nawet mnie, wówczas dziesięciolatkę.
Nauczona więc szkolnym doświadczeniem mówię „TAK!” dla nauki o seksualności dzieci w krakowskich szkołach, dla tolerancji i szacunku do odmienności. Uważam, że jako mądre społeczeństwo nie mamy prawa blokować informacji o biologii i naturze. Małe dziewczynki i mali chłopcy powinni wiedzieć, skąd się wzięli.
Powinni wiedzieć, że ich ciało należy do nich, a także w jaki sposób przeciwstawić się, kiedy ktoś nadmiernie się nimi interesuje. Powinni znać takie takie pojęcia, jak nadużycia, prawa seksualne, a także antykoncepcja i przyjemność. Powinni wiedzieć, że niektórzy chłopcy kochają chłopców, a niektóre dziewczynki kochają dziewczynki, ale nie ma w tym nic dziwnego i każdemu z nich należy się zrozumienie i szacunek.
Mam wewnętrzne przekonanie, że to osoby niepewne swoich przekonań, poglądów, patriotyzmu czy wiary doszukują się zagrożeń dążeniu do zwykłej, ludzkiej wiedzy i przyzwoitości. Tu nie chodzi o „promowanie”, a tylko o tolerancję. Chodzi o to, żebyśmy się wzajemnie szanowali.
Czas na Kraków!
Martyna Nowakowska
Stowarzyszenie Wielki Kraków
Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl