Parkowała na wyznaczonym miejscu, opłacała abonament, miała ważne OC. A jednak – auto zniknęło. Starsza mieszkanka Krakowa, jak twierdzi, dowiedziała się o odholowaniu swojego samochodu dopiero po fakcie. Dziś walczy z urzędnikami o sprawiedliwość, choć urzędowe pismo informuje jasno: „pojazd został rozebrany na części”.
Jak już informowaliśmy, cała sprawa rozpoczęła, kiedy urzędnicy uznali samochód za „wrak” – nieużytkowany i zaniedbany. Procedura była szybka: Straż Miejska, laweta, parking strzeżony. Po sześciu miesiącach gmina przejęła auto na własność i oddała je do stacji demontażu. Właścicielka twierdzi jednak, że nie miała szans, by zareagować na decyzję, bo wszystkie pisma w sprawie były wysyłane na błędny adres.
Miasto uzasadnia decyzję
Urzędnicy podkreślają, że stan techniczny pojazdu pozostawiał wiele do życzenia. Jak wynika z dokumentów, auto było zabrudzone, szyby porastał mech, a podwozie nosiło liczne ślady korozji. Do tego dochodził brak ważnych badań technicznych – te wygasły już w 2018 roku.
– Samochód spełniał przesłanki określone w art. 50a ustawy Prawo o ruchu drogowym. Zgodnie z przepisami pojazd mógł zostać usunięty, ponieważ jego stan wskazywał na brak użytkowania – tłumaczy Stanisław Kracik, zastępca prezydenta Krakowa.
Warto przypomnieć, że choć pojazd miał ważne ubezpieczenie OC i opłacony abonament parkingowy, miasto argumentowało, że nie ma to wpływu na obowiązek utrzymania odpowiedniego stanu technicznego samochodu.
Złomowanie i wycena
Po odholowaniu samochód trafił na parking strzeżony, gdzie miesięczna opłata wynosiła 342 zł. Po sześciu miesiącach, w myśl obowiązujących przepisów, pojazd przeszedł na własność gminy. Następnie został sprzedany do stacji demontażu za kwotę 1050 zł. Miasto tłumaczy, że wyceny dokonał certyfikowany rzeczoznawca, a pojazd kwalifikował się do złomowania, ponieważ jego wartość rynkowa nie przekraczała 1500 zł.
– Procedura została przeprowadzona zgodnie z prawem. Wycena pojazdu była rzetelna i oparta na oględzinach pojazdu znajdującego się na parkingu – zapewnia Kracik.
Rzeczy osobiste w pojeździe
Właścicielka pojazdu wskazuje również, że w samochodzie znajdowały się rzeczy osobiste, których nie miała możliwości odebrać. Urzędnicy tłumaczą, że nie wpłynął żaden wniosek o zwrot tych przedmiotów. Procedura dotyczyła wyłącznie pojazdu, a rzeczy osobiste mogły zostać odebrane jedynie po złożeniu odpowiedniego żądania.
– Postępowanie w sprawie samochodu nie obejmowało rzeczy osobistych. Właścicielka nie złożyła stosownego wniosku o ich zwrot – wynika z odpowiedzi urzędu.
Do sprawy odniosła się radna Iwona Chamielec, która podkreśla konieczność większej elastyczności w stosowaniu przepisów, zwłaszcza wobec osób starszych lub znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej.
– Nie chodzi tylko o ten jeden przypadek. To przykład pokazujący, że miasto powinno działać w interesie mieszkańców, a nie przeciwko nim. Pojazd był zaparkowany w wyznaczonym miejscu i nikomu nie przeszkadzał. Procedura wydaje się zbyt mechaniczna – zauważyła Chamielec.
Z kolei radny Michał Drewnicki zaznacza, że sprawa starszej kobiety pokazuje konieczność przeanalizowania procedur dotyczących odholowywania pojazdów. Wskazał, że brak jasnej komunikacji i błędy w adresowaniu pism administracyjnych mogą prowadzić do nieodwracalnych konsekwencji.
– Właścicielka była gotowa podjąć działania w obronie swojego mienia, ale zabrakło jej dostępu do informacji. W takiej sytuacji procedury administracyjne nie spełniają swojej roli – ocenił Drewnicki.
Zawiadomienie na policję
Jak wynika z nowych informacji, właścicielka pojazdu złożyła zawiadomienie na Policję o możliwości popełnienia przestępstwa przywłaszczenia jej samochodu. Sprawa dotyczy art. 284 § 1 Kodeksu karnego, który penalizuje przywłaszczenie cudzej rzeczy ruchomej. W zawiadomieniu wskazano, że pojazd został rozmontowany na części w trakcie procedur administracyjnych, mimo że właścicielka nie miała pełnej wiedzy o przebiegu tych działań. Samochód, choć formalnie uznany za własność gminy, zdaniem właścicielki został bezprawnie przekazany do demontażu.
Policja zajęła pojazd w jego aktualnej formie (rozmontowanej na części) i rozpoczęła postępowanie w sprawie. Kluczowe będzie ustalenie, czy w toku działań administracyjnych nie doszło do naruszenia prawa, które mogłoby być podstawą odpowiedzialności karnej.
Jarek Strzeboński
Na rolkach po Krakowie z wózkiem? ZTP tłumaczy: „Zdjęcia stockowe to powszechna praktyka”